Wiceprezydent Kamala Harris wystąpiła na wiecu wyborczym w Georgii u boku byłego prezydenta Baracka Obamy oraz piosenkarza Bruce'a Springsteena. Jej kontrkandydat, były prezydent USA Donald Trump prowadził kampanię w Arizonie i Nevadzie, gdzie oświadczył, że Ameryka z powodu napływu nielegalnych imigrantów "stała się śmietnikiem dla świata".
Kamala Harris wystąpiła na uniwersyteckim stadionie futbolowym w Clarkson na przedmieściach Atlanty. - Wyobraźcie sobie Gabinet Owalny za trzy miesiące. Będzie w nim albo Donald Trump, duszący się tam ze swoją listą wrogów, albo ja, odhaczająca punkty na mojej liście rzeczy do zrobienia. Wy macie moc, by powziąć tę decyzję - powiedziała wiceprezydentka. Powtórzyła też ostatnie doniesienia o tym, że jej rywal miał twierdzić, że "Hitler robił też dobre rzeczy".
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kamala Harris w CNN: tak, uważam że Trump jest faszystą
Wiec z Barackiem Obamą i Brucem Springsteenem
Przed kandydatką demokratów występowali między innymi były prezydent Barack Obama i słynny piosenkarz Bruce Springsteen. Obama mówił między innymi o wizycie Trupa w restauracji McDonald's, gdzie kandydat republikanów smażył frytki dla wybranych wcześniej klientów.
- Ona (Harris) wychowała się w rodzinie z klasy średniej. Pracowała w McDonaldsie, by pokryć swoje wydatki. Nie musiała udawać, że tam pracuje, kiedy było zamknięte, by móc sobie zrobić tam zdjęcie - mówił Obama.
Springsteen powiedział, że popiera Harris, bo "chce prezydenta, który czci konstytucję" i "kandyduje na prezydenta, by nie być amerykańskim tyranem".
Czwartkowy wiec był kolejnym wydarzeniem kampanijnym Kamali Harris z udziałem gwiazd muzyki. Wcześniej wraz z Obamą w Detroit wystąpił pochodzący stamtąd raper Eminem, zaś w piątek obok Harris w Houston wystąpi pochodząca z Teksasu Beyonce.
Trump: Ameryka to śmietnik dla świata
Donald Trump w czwartek wystąpił na dwóch wiecach - w Tempe w aglomeracji Phoenix oraz w Las Vegas w Nevadzie. Na pierwszym z wieców poświęcił uwagę głównie imigracji oraz swoim planom masowej deportacji milionów nielegalnych imigrantów. Ocenił, że "Ameryka, przyjmując imigrantów, jest jak śmietnik dla świata".
Kandydat republikanów zapowiedział użycie ustawy z 1798 roku mówiącej o deportacji obywateli wrogich krajów.
- Muszę cofnąć się szmat czasu do 1798 roku. Wtedy rządzili tym krajem trochę twardziej. Dziś wszystko jest takie politycznie poprawne. Walczą mocniej o przestępców, niż o ludzi, którzy zostali zamordowani, ci głupi politycy - narzekał Trump.
Powtórzył też znane ze swojej pierwszej kadencji określenie prasy jako "wrogów ludu". - To są źli ludzie. To są wrogowie ludu. Mówili mi, żebym tego nie mówił. Oni są wrogami ludu, ale mam nadzieję, że pewnego dnia już nie będą - powiedział.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ERIK S. LESSER/PAP/EPA