Musimy zrobić wszystko, żeby 7 sierpnia nie doszło do wielkiego kryzysu konstytucyjnego - oświadczył na konferencji prasowej w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości europoseł tej partii Adam Bielan. Wraz z posłem PiS Przemysławem Czarnkiem przekonywali, że 28 czerwca to "ostatni bezpieczny termin" głosowania w wyborach prezydenckich. Do tematu odnieśli się w czwartek także politycy zapowiadający start w wyborach prezydenckich.
12 maja Sejm uchwalił nową ustawę dotyczącą wyborów prezydenckich w tym roku. Zakłada ona, że głosowanie będzie odbywać się w lokalach wyborczych, ale będzie też możliwość korespondencyjnego oddania głosów. Ustawę rozpatrzyły senackie komisje, w przyszłym tygodniu ma trafić na plenarne posiedzenie Senatu.
Podczas obrad komisji we wtorek wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka (Lewica) zgłosiła poprawkę zakładającą, że ustawa wejdzie w życie 6 sierpnia 2020 r. Zdaniem wnioskodawczyni dopiero po opróżnieniu urzędu prezydenta przez Andrzeja Dudę otworzy się "okienko konstytucyjne" do zarządzenia nowych wyborów. W środę marszałek senatu Tomasz Grodzki, nie przesądzając terminu wyborów, ocenił w "Rozmowie Piaseckiego", że "powaga Rzeczypospolitej nie ucierpiałaby na tym, jeśli 6 sierpnia pan prezydent Duda, do którego jest mnóstwo zastrzeżeń, opuściłby swój urząd". Także w środę Jarosław Kaczyński oświadczył, że ostatni termin, który pozwoliłby na to, by 6 sierpnia "wybrany byłby i zaprzysiężony już prezydent" to 28 czerwca.
Bielan: po raz kolejny apelujemy do opozycji
Na konferencji prasowej w czwartek do czerwcowego terminu wyborów przekonywali dwaj politycy PiS: europoseł Adam Bielan - rzecznik sztabu wyborczego Andrzeja Dudy przed wyborami rozpisanymi na 10 maja - oraz poseł Przemysław Czarnek.
Według Bielana opozycja "od wielu tygodni" robi wszystko, żeby "odebrać Polakom prawo do wyboru głowy państwa". Jako przykład podał "blokowanie" przez senacką większość wyborów w pełni korespondencyjnych oraz "odkładanie" przez marszałka Grodzkiego głosowania nad zmianami w ordynacji wyborczej. - Bez tego nie można rozpisać wyborów, przeprowadzić w tych warunkach wyborów prezydenckich - argumentował.
- Po raz kolejny apelujemy do opozycji, żeby umożliwiła Polakom wybór głowy państwa w terminie, który pozwala na obsadzenie urzędu prezydenckiego zaraz po zakończeniu kadencji (6 sierpnia - red.) obecnie urzędującego prezydenta Andrzeja Dudy - powiedział. - Musimy zrobić wszystko, żeby 7 sierpnia nie doszło do wielkiego kryzysu konstytucyjnego, a tak się stanie, jeśli do 7 sierpnia nie będzie zaprzysiężony nowy prezydent - ocenił.
Raport tvn24.pl: Wybory prezydenckie
Czy Andrzej Duda prowadzi kampanię?
Na pytanie, czy Andrzej Duda prowadzi obecnie kampanię wyborczą, Bielan odparł, że "nikt nie prowadzi w sensie formalnym kampanii wyborczej do momentu zarządzenia terminu wyborów przez panią marszałek Elżbietę Witek".
Przypomnijmy, że termin nadal nie jest wyznaczony, nadal też władze nie opublikowały w Dzienniku Ustaw wydanej ponad dwa tygodnie temu uchwały Państwowej Komisji Wyborczej, która stwierdziła, że w wyborach prezydenckich zarządzonych na 10 maja brak było możliwości głosowania na kandydatów.
- Prezydent Andrzej Duda kontynuuje to, co robił przez pięć lat swojej kadencji. Jeśli chodzi o objazd po kraju, to jest najbardziej aktywnym prezydentem w naszej historii - ocenił. - Koncentruje się przede wszystkim na wypełnianiu swoich obowiązków głowy państwa - dodał.
Czarnek: 28 czerwca to ostatni bezpieczny termin
Poseł Przemysław Czarnek, który reprezentował PiS w dwóch rundach tak zwanego okrągłego stołu w sprawie wyborów prezydenckich z udziałem wszystkich ugrupowań parlamentarnych, skomentował ówczesne ustalenia i to, co stało się potem.
- Zgoda zapanowała. Sam pan marszałek Tomasz Grodzki z Platformy Obywatelskiej stwierdził, że doszliśmy do porozumienia co do tego, że 7 sierpnia w Pałacu Prezydenckim musi być już prezydent wybrany na nową, pięcioletnią kadencję, zaprzysiężony i ze stwierdzoną ważnością wyborów przez Sąd Najwyższy - wymieniał. - Tymczasem ta sama opozycja przewróciła do góry nogami ten stolik w ciągu kilku dni - ocenił. Czarnek wyraził opinię, że 28 czerwca to "ostatni bezpieczny termin, który przy zachowaniu wszystkich terminów daje gwarancję, że 7 sierpnia będziemy mieli prezydenta wybranego na nową kadencję".
- Niech opozycja nie stawia warunków, bo warunki to myśmy postawili. Wybory odbędą się w takim terminie, który będzie bezpieczny. Opozycja warunki dyktuje sama sobie i ewentualnym nowym kandydatom, bo przedłużając prace w Senacie, skraca dramatycznie kalendarz wyborczy - powiedział. - Ale to kwestia opozycji, nie nasza - skwitował.
Hołownia: to my, obywatele, sprawujemy władzę
Do sprawy odniósł się Szymon Hołownia, publicysta, zapowiadający start w wyborach jako kandydat niezależny. - Wybory to jest ten moment, w którym my, obywatele, przypominamy sobie, że to my sprawujemy w Polsce władzę i że ci ludzie, dyskutujący w gmachu obok, robią czynności w naszym imieniu - powiedział, wskazując na budynek Sejmu.
- W Polsce suwerenem jest naród, to my jesteśmy tymi, którzy sprawują władzę i raz na cztery czy pięć lat, w zależności od kadencji, mamy święte prawo, żeby dać temu wyraz, żeby zagłosować - podkreślił. Hołownia stwierdził, że "dzisiaj jesteśmy w sytuacji, w której nadal nie wiemy, kiedy będą wybory". - Bo chociaż Jarosław Kaczyński deklaruje, że on wie, że one odbędą się 28 czerwca, to przecież nie Jarosław Kaczyński zarządza w Polsce wybory, tylko marszałek Sejmu - przypomniał.
Kosiniak-Kamysz: do rozwiązania sprawy potrzebne są trzy rzeczy
Szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz, który również deklaruje start w wyborach, oświadczył: - Panie prezesie Kaczyński, niech pan nie straszy Polaków, proszę nie odwracać kota ogonem i nie straszyć opozycją. To pan ma wszystkie instrumenty od pięciu lat, w celu przeprowadzenia wyborów w bezpieczny sposób - mówił, zwracając się do prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
- To wy jesteście odpowiedzialni za przygotowanie, przeprowadzenie i zorganizowanie wyborów. Nie wypełniliście tego obowiązku w terminach konstytucyjnych - powiedział, kierując słowa do obozu rządzącego. Według niego, "trzeba znaleźć rozwiązanie z tej sytuacji i są do tego potrzebne trzy rzeczy". - Publikacja uchwały PKW przez premiera, przyjęcie ustawy i ogłoszenie terminu wyborów przez marszałek Sejmu oraz przeprowadzenie uczciwej kampanii - wyliczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24