28 czerwca to, jak mówią przedstawiciele PiS, ostatni moment, żeby po 6 sierpnia nie doszło do opróżnienia urzędu prezydenta - powiedział w "Faktach po Faktach" o możliwym terminie wyborów Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, kandydat na prezydenta. Dokonaną przez Platformę Obywatelską zamianę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego nazwał "akcją ratunkową partii, która spadała w sondażach".
Sejm uchwalił 12 maja ustawę w sprawie wyborów prezydenckich w 2020 roku. Ustawa 13 maja trafiła do Senatu, który ma na jej rozpatrzenie 30 dni. W ubiegłym tygodniu z inicjatywy Lewicy odbyło się w sprawie przygotowań do wyborów spotkanie okrągłego stołu z udziałem polityków wszystkich ugrupowań sejmowych. We wtorek rozmowy były kontynuowane w Senacie. Szef klubu Lewicy poseł Krzysztof Gawkowski przekazał po nich, że termin wyborów to "najprawdopodobniej 28 czerwca 2020 roku".
Kosiniak-Kamysz: 28 czerwca to jest, jak mówią przedstawiciele PiS-u, ostatni moment
Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego i kandydat tego ugrupowania na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz uznał w "Faktach po Faktach" w TVN24, iż wydaje się, że wybory prezydenckie odbędą się właśnie 28 czerwca. - Ta data się pojawia najczęściej, choć oczywiście wybory nie są zarządzone. 28 czerwca to jest, jak mówią przedstawiciele PiS, ostatni moment, żeby po 6 sierpnia (data końca kadencji Andrzej Dudy - red.) nie doszło do opróżnienia urzędu prezydenta i nie było takiego momentu, kiedy urząd prezydenta byłby sprawowany przez marszałka Sejmu - wyjaśniał.
Kiedy może zostać ogłoszona data głosowania? Zdaniem Kosiniaka-Kamysza to wiedza, "która pewnie jest znana nawet nie marszałkowi Sejmu, tylko prezesowi (PiS Jarosławowi) Kaczyńskiemu". - Nie wiem, kiedy ogłosi to marszałek Sejmu. Zrobi to pewnie po publikacji - o której też zdecyduje prezes Kaczyński - uchwały PKW, a jeszcze będzie czekać na przyjęcie ustawy przez Senat, poprawek przez Sejm i podpisanie przez prezydenta - wyliczał kolejne kroki.
We wspomnianej przez gościa TVN24 uchwale Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła, że "w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych na dzień 10 maja 2020 r. brak było możliwości głosowania na kandydatów". W związku z tym, że - zdaniem PKW - "brak możliwości głosowania na kandydatów jest równoznaczny w skutkach z brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów". Kiedy zostanie opublikowana w Dzienniku Ustaw, marszałek Sejmu Elżbieta Witek będzie miała 14 dni na wyznaczenie nowej daty wyborów.
"Andrzej Duda komfortowo się w tym bałaganie czuje"
Według Kosiniaka-Kamysza finał wtorkowych rozmów w formie okrągłego stołu "potwierdza tę datę 28 czerwca". - Chyba nic innego, nic nowego na razie z tego nie wynika - dodał. - My zgłaszamy swoje poprawki dotyczące wydłużenia czasu otwarcia lokali wyborczych, najlepiej na dwa dni, na sobotę i niedzielę. Gdyby tu były zbyt duże wątpliwości, to przynajmniej godzinowe otwarcie lokali w niedzielę powinno być dłuższe, od 6 do 22 co najmniej - przypomniał lider ludowców. Zgodnie z obecnymi przepisami Kodeksu wyborczego głosowanie w lokalach odbywa się w godzinach 7-21.
Kosiniak-Kamysz przypomniał, że wybory prezydenckie były już ogłoszone na 10 maja i nie odbyły się. - Kandydaci byli, ale nie można było na nich głosować. Teraz nie ma ogłoszonych wyborów. Trzeba z tym skończyć, wybierzmy prezydenta, który nie pozwoli na taki rozgardiasz, na ten bajzel i bałagan - apelował. Jego zdaniem "Andrzej Duda komfortowo się w tym bałaganie czuje".
Kosiniak-Kamysz: będę w drugiej turze wyborów
Władysław Kosiniak-Kamysz komentował także ostatni sondaż prezydencki dla "Faktów" TVN i TVN24. Na ubiegającego się o reelekcję Andrzeja Dudę wskazało 51 procent respondentów zamierzających głosować. Na drugim miejscu uplasował się niezależny kandydat Szymon Hołownia, z deklarowanym poparciem 17 procent potencjalnych wyborców. Kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski, który zastąpił w wyścigu Małgorzatę Kidawę-Błońską, mógłby według tego badania liczyć na 11 procent głosów, a sam Kosiniak-Kamysz - na 6 procent.
Swój sondażowy wynik gość TVN24 skomentował słowami: - Małgorzata Kidawa-Błońska - średnia sondażowa z lutego to 25 procent, a dzisiaj nie kandyduje i nikt na nią nie zagłosuje. A miała być w drugiej turze z Andrzejem Dudą.
- Będę w drugiej turze - oświadczył Kosiniak-Kamysz. - Bo w drugiej turze, jak sondaże ostatnie pokazują, kto ma największe szanse na wygraną? Nie Rafał Trzaskowski, nie Szymon Hołownia, a właśnie ja - dodał.
"Rafał Trzaskowski podjął się misji ratowania Platformy Obywatelskiej"
Kosiniak-Kamysz oświadczył, że zapowiadane kandydowanie obecnego prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego "to największe zaskoczenie dla członków Platformy, którzy wybierali w prawyborach Małgorzatę Kidawę-Błońską". - Gdyby na poważnie traktowali wybory od samego początku, to Rafał Trzaskowski pewnie byłby kandydatem zgłoszonym do prawyborów i później biorącym udział w kampanii już od początku tego roku - mówił.
Przyznał jednak, że rozumie tę strategię. - Bo to jest akcja ratunkowa partii politycznej, która spadała w sondażach, której to wszystko jakoś się wymknęło. Sami o tym mówili, że potrzebny jest restart kampanii, więc Rafał Trzaskowski podjął się misji ratowania Platformy Obywatelskiej i rozumiem tę decyzję - podsumował Kosiniak-Kamysz.
"Dzisiaj media rządowe ogarnięte są gangreną"
Pytany, czy chciałby wziąć udział w debacie o kształcie mediów państwowych, którą zaproponował Trzaskowski, lider PSL zaproponował "wszystkim kandydatom rozmowę o ochronie zdrowia". - Tu możemy dużo więcej zrobić niż w sprawie mediów publicznych czy rządowych - przekonywał. - O ochronie zdrowia chcę rozmawiać. O tym, skąd wziąć pieniądze na 6,9 procent PKB na służbę zdrowia. Co zrobić, żeby dzieci chorujące na rzadkie choroby i ich rodzicie nie musieli czekać w niepewności, czy zbiorą pieniądze na aukcji - tłumaczył Kosiniak-Kamysz.
Przyznał, że "media publiczne" wymagają "radykalnej zmiany". - Unicestwienie ich nie jest sposobem leczenia. Dzisiaj media rządowe ogarnięte są gangreną, jest tam poważna, ciężka choroba nienawiści i trzeba je uleczyć – podkreślił. - Ja w 2016 roku z innymi przedstawicielami partii opozycyjnych podpisaliśmy pakt z organizacjami pozarządowymi, aby oddać telewizję organizacjom pozarządowym, twórcom – przypomniał i przekonywał, że warto wrócić do zapisów tego paktu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24