Startowaliśmy w maratonie, który nagle okazał się być maratonem plus półmaratonem, w międzyczasie odjechała meta, zmienił się sędzia, zmieniono zasady gry - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" Szymon Hołownia zamierzający ponownie ubiegać się o fotel prezydenta. Odnosząc się do zapowiedzi startu Rafała Trzaskowskiego, mówił, że "w tej chwili mamy sytuację, kiedy do maratonu dołączył zawodnik na 30. kilometrze".
Premier Mateusz Morawiecki przyznał 21 maja, że przeprowadzenie wyborów prezydenckich, które pierwotnie miały odbyć się 10 maja, planowane jest na 28 czerwca. Nad przyjętą 12 maja ustawą dotycząca zasad organizacji wyborów pracuje obecnie Senat. Nowym kandydatem Koalicji Obywatelskiej został ogłoszony Rafał Trzaskowski, który ma zastąpić Małgorzatę Kidawę-Błońską.
"Wszystko może się tutaj poprzewracać piętnaście tysięcy razy"
O sytuacji związanej z wyborami mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 niezależny kandydat na prezydenta w wyborach 10 maja Szymon Hołownia. Był pytany, czy nie boi się, że włączenie się Trzaskowskiego może zagrozić jego notowaniom. - Ten krajobraz kampanijny tak dynamicznie się zmienia, że wszystko może się tutaj poprzewracać piętnaście tysięcy razy - stwierdził.
Opisując sytuację związaną z nieodbyciem się wyborów 10 maja i potrzebą rozpisania nowych, Hołownia posłużył się porównaniem sportowym. - Startowaliśmy w maratonie, który nagle okazał się być maratonem plus półmaratonem, w międzyczasie odjechała meta, zmienił się sędzia, zmieniono zasady gry. Okazało się tak naprawdę, że to jest konkurs pływania, a nie biegania - mówił.
- W tej chwili mamy sytuację, kiedy do maratonu dołączył zawodnik na 30. kilometrze. I my sobie z tą sytuacją prowadzimy. Natomiast to jest tak, że ona trwa od tygodnia. Dajmy jej dwa-trzy tygodnie. Zobaczymy, jak sytuacja będzie wyglądała dwa tygodnie przed wyborami, jeżeli odbędą się one 28 czerwca (...). Już naprawdę tyle w tej kampanii widziałem, że nie wierzę w rozstrzygnięcia, które trwają dłużej niż tydzień czy dwa tygodnie - kontynuował Hołownia.
"Nie wierzę w przekazywanie poparcia"
Gość TVN24 został zapytany, czy gdyby doszło do drugiej tury, w której zamiast niego znalazłby się Rafał Trzaskowski, to czy wówczas przekazałby swoje poparcie obecnemu prezydentowi Warszawy. - Nie wierzę w przekazywanie poparcia. Ludzie głosujący to nie jest jakaś masa, jakieś mięso armatnie, które można sobie przesuwać ze stoiska na stoisko. Każdy podejmie swoją decyzję - podkreślił Hołownia.
- Z całą pewnością nie zagłosuję na Andrzeja Dudę. Natomiast to nie jest tak, że jestem w tym momencie wyborcą kandydata Rafała Trzaskowskiego i Platformy Obywatelskiej. Dlatego że widzę wprost, że Platforma nie umie wygrywać z PiS-em, nie ma wizji Polski. Ona tylko wie, że chce wygrać te wybory, ale nie wie, po co ma je wygrać - stwierdził.
Jednocześnie przyznał, że "szanuje mnóstwo kolegów z Platformy" i że jest tam "mnóstwo fantastycznych osób". - Natomiast trzeba sobie jasno powiedzieć, że po obu stronach mamy sparaliżowaną wyobraźnię polityczną - PiS paraliżuje ją swoim wyborcom, a Platforma po swojej stronie - dodał Hołownia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24