- To jest bardzo mocny przekaz, bo kiedyś OBWE podobne przekazy miało wobec Białorusi, Azerbejdżanu, Kazachstanu - przekonywał w "Kropce nad i" europoseł Platformy Obywatelskiej Radosław Sikorski. Odniósł się do opinii OBWE, według której ustawa dotycząca głosowania korespondencyjnego w Polsce nie jest zgodna ze standardami demokratycznych wyborów.
Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE wydało opinię na temat ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego w zaplanowanych na maj wyborach prezydenckich w Polsce. "W ocenie Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE projekt ustawy wymaga znaczących zmian, by stał się zgodny z zaleceniami OBWE oraz innymi międzynarodowymi standardami demokratycznych wyborów" - napisano. Jak dodano, wprowadzenie projektu w terminie umożliwiającym przeprowadzenie wyborów 10 maja mogłoby zagrażać ważnym zasadom demokratycznych wyborów.
Ustawą obecnie zajmuje się Senat. Wybory prezydenckie zaplanowane są na 10 maja, a ewentualna druga tura - na 24 maja.
OBWE "kiedyś podobne przekazy miało wobec Białorusi, wobec Azerbejdżanu, Kazachstanu"
Do tej opinii odniósł się w "Kropce nad i" w TVN24 europoseł Platformy Obywatelskiej i były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Zauważył, że "komórka, która w OBWE odpowiada za nadzór nad wyborami, mieści się w Warszawie". - Kiedyś Warszawa była taką kolebką i hubem demokratycznym i z Warszawy obserwatorzy jeździli na cały świat, a teraz nawet nie ma jak obserwatorów przysłać - dodał.
Zdaniem Sikorskiego, "to, że OBWE tak mówi, to jest bardzo mocny przekaz, bo kiedyś podobne przekazy miało wobec Białorusi, wobec Azerbejdżanu, Kazachstanu". - W takim towarzystwie się znaleźliśmy - ocenił europoseł.
Dodał przy tym, że również "partia rządząca w Parlamencie Europejskim (EPL- red.) wydała dziś rano bardzo mocne oświadczenie". - Więc prezydentowi Dudzie grozi to, że w pierwszej kadencji był popychłem prezesa, w drugiej kadencji będzie prezydentem międzynarodowo izolowanym. Trochę mu się dziwię, że chciałby służyć w takiej sytuacji - mówił Sikorski.
Sikorski: Gowin ma historyczną rolę do odegrania
Sikorski pytany, czy jego zdaniem uda się odrzucić w Sejmie ustawę dotyczącą głosowania korespondencyjnego, kiedy ta wróci z Senatu, powiedział, że lider Porozumienia Jarosław Gowin "zrobi to, co obiecał". - To znaczy zablokuje majowe wybory, bo one są niezdrowe, zbyt ryzykowne. Ale czy ma wystarczającą lojalność swojej grupy w parlamencie, tego nie wiemy - dodał.
Były szef MSZ ocenił także, że 10 maja nie da się przeprowadzić głosowania. - Może przepchną to jeszcze w maju w innym terminie, ale mam nadzieję, że Gowin osiągnie swój cel, mam nadzieję, że nie nadaremnie rezygnował z funkcji wicepremiera. - Ma wielką – nie waham się powiedzieć - historyczną rolę do odegrania, zatrzymanie tego szaleństwa i mam nadzieję, że mu się uda - dodał europoseł PO.
Na początku kwietnia lider Porozumienia Jarosław Gowin ustąpił z funkcji wicepremiera i ministra nauki. Powodem był sprzeciw wobec przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja, do czego dąży obóz rządzący. Wraz z przedstawicielami swojego ugrupowania Gowin przygotował projekt zmian w konstytucji, zgodnie z którym kadencja prezydenta zostałaby przedłużona do siedmiu lat, co miałoby zapobiec konieczności przeprowadzenia wyborów w czasie epidemii. W tej sprawie Porozumienie prowadzi rozmowy z przedstawicielami opozycji. W poniedziałek Gowin spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą, a wcześniej z przedstawicielami Platformy Obywatelskiej i jej przewodniczącym Borysem Budką.
Eurodeputowany był także pytany, czy wyobraża sobie sytuację, by Gowin został marszałkiem Sejmu, jeśli Porozumienie będzie miało odpowiednią większość w izbie, żeby do tego doprowadzić. - Jako były marszałek uważam, że Gowin dałby radę i że byłby marszałkiem, który przestrzegałby regulaminu, a więc skończyłoby się to rewolucyjne, a często bezprawne, niekonstytucyjne zmienianie ustawodawstwa - komentował gość TVN24.
Ocenił także, że lider Porozumienia "byłby tym elementem, którego w systemie politycznym nie daje Andrzej Duda, to znaczy (elementem - red.) stabilizatora". - Ponadto, gdyby wyborów nie było, to Gowin byłby bodajże od 7 sierpnia głową państwa, wykonywałby obowiązki prezydenta i uważam, że to by było z pożytkiem dla polskiej demokracji i dla zatrzymania tej prawicowo-bolszewickiej rewolucji, z jaką mamy do czynienia - powiedział Sikorski.
"Tuskowi zależy – tak, jak nam wszystkim – na tym, aby w Polsce prezydent miał autorytet"
We wtorek w godzinach porannych przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk, były szef Rady Europejskiej i były Polski premier, ma wygłosić oświadczenie w sprawie wyborów prezydenckich w Polsce. Poinformował o tym na Twitterze szef jego gabinetu Paweł Graś.
Sikorski powiedział, że wie, o czym może mówić Tusk, jednak nie chciał tego zdradzić. Przekonywał, że dla wielu osób były premier "jest autorytetem politycznym". - Więc wydaje mi się, że do wielu ludzi to (co powie - red.) przemówi – dodał.
- Wydaje mi się, że Tuskowi zależy – tak, jak nam wszystkim – na tym, aby w Polsce prezydent miał autorytet i żeby był demokratycznie wyłoniony. A wybory w maju demokratyczne być nie mogą nie tylko ze względu na sposób przeprowadzenia głosowania, ale przede wszystkim ze względu na to, że nie ma kampanii wyborczej – kontynuował.
Jak mówił Sikorski, "zdaje się, że jest pełna determinacja", by zorganizować wybory w maju. - To jest "tupolewizm". "Tupolewizm" polegał na tym, że polecieli "na wariata" i kilkadziesiąt osób zginęło. Teraz idą "na wariata" do tych wyborów i mogą zginąć tysiące. Każda dodatkowa śmierć, która wyniknie z tych wyborów, będzie na sumieniu (Jarosława – red.) Kaczyńskiego i PiS-u - powiedział Sikorski.
akr
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24