Opozycyjni kandydaci na prezydenta RP ruszyli w teren. - Wspólnota europejska była marzeniem Polaków. Dlatego proszę pana prezydenta: proszę nie niszczyć naszych marzeń - mówiła w Toruniu Małgorzata Kidawa-Błońska (Platforma Obywatelska). Władysław Kosiniak-Kamysz zapytał prezydenta Andrzeja Dudę, czy uważa jeszcze, że "Polska powinna być w Unii Europejskiej i NATO".
Opozycyjni kandydaci nawiązali do piątkowej wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy w Zwoleniu. - Jestem prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. Nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy - powiedział Andrzej Duda.
Kandydatka Platformy Obywatelskiej, wicemarszałkini Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, w sobotę w Toruniu uczestniczyła w tamtejszych obchodach 100-lecia powrotu regionu do Polski.
- To bardzo piękna rocznica. 100 lat. Wydaje się, że to dużo i mało, ale 100 lat temu trzy salwy armatnie oznajmiły, że Toruń jest polski i jak powiedział jeden z pułkowników - będzie Polski do końca świata - powiedziała przed pomnikiem Kopernika w Toruniu.
- To jest taka refleksja, żeby przypomnieć i pomyśleć o naszej historii, o tym, co w niej jest ważne. I przypomnieć, czego musieli nasi przodkowie dokonać, żeby znowu Polska była cała, wolna i niepodległa - podkreśliła kandydatka PO na prezydenta. - Zawsze wtedy, kiedy Polska była podzielona, kiedy nie miała sojuszników, nie miała porozumień z sąsiadami, przychodziły dla nas złe czasy - dodała. - Tylko wtedy, kiedy byliśmy mocno i silnie zakorzenieni w Europie, mieliśmy dobre sojusze, mogliśmy się czuć bezpiecznie - stwierdziła.
"Proszę pana prezydenta: proszę nie niszczyć naszych marzeń"
Zdaniem Kidawy-Błońskiej powinniśmy dbać, żeby nasze sojusze były mocne, a Polska była bardzo silnie osadzona w Europie, bo to jest "nasz największy partner, dający nam poczucie bezpieczeństwa" - oceniła.
- Dlatego z takim zdumieniem i zakłopotaniem słucham słów o tym, że nie można martwić się o Polskę, i martwić się o wolność Polaków, mówiąc o tym w języku francuskim, czeskim czy niemieckim. Jesteśmy częścią Europy, wspólnotą i mamy wszyscy prawo i obowiązek dbać o to, żeby ta wspólnota była silna - powiedziała Kidawa-Błońska.
- Wspólnota europejska to było marzenie Polaków, marzenie, żebyśmy byli bezpieczni. Dlatego proszę pana prezydenta: proszę nie niszczyć naszych marzeń. Bo skoro pan mówi, że wspólnota europejska to obcy, to kto jest z nami, kto staje za nami, kto będzie z nami współpracował? - mówiła.
- To nie są obcy, to jesteśmy my - Polacy, którzy są członkami wspólnoty europejskiej, Unii Europejskiej. To było marzenie naszej kultury, wielu przodków, żeby być mocno osadzonym - dodała.
- Prezydent lekceważącym tonem - krzycząc na nas - mówi, że to są obcy. A ja bym chciała, żebyśmy ze sobą rozmawiali, uśmiechali się i współpracowali, bo wtedy będziemy bezpieczni - powiedziała Kidawa-Błońska. - I tak naprawdę, panie prezydencie, naszą kulturę, tę wspaniałą kulturę, z której jesteśmy dumni, 1000 lat temu zaczęli tworzyć ludzie piszący po łacinie. Ale była wspólnota - w różnych językach mówiono o wartościach i o tym, żeby Polska była wielkim krajem - mówiła.
W jej ocenie każdy, kto stawia nas w kontrze do Unii Europejskiej, działa przeciwko polskiej racji stanu i to działanie jest niebezpieczne.
- Oczekuję od prezydenta naszego kraju, żeby w takie dni - świąteczne, radosne - mówił, rozmawiał z nami i szanował nas, a nie krzyczał na swoich obywateli - apelowała.
"Komisja Wenecka nie jest przeciwko nam"
- Polska jest częścią Unii Europejskiej. Polacy w referendum opowiedzieli się, że chcą być częścią tego wielkiej, wspaniałej wspólnoty. To nie są obcy, to jesteśmy my. Takie samo prawo powinno być dla Polaków, Niemców, Francuzów, Węgrów - powiedziała.
- Jesteśmy częścią wspólnoty i Komisja Wenecka nie jest przeciwko nam. Nie przeciwko Polakom wydała taką opinię, tylko przeciwko temu, że to prawo jest źle skonstruowane - tyle i tylko tyle - zaznaczyła kandydatka PO na prezydenta.
"Patriotyzm nie idzie w sprzeczności z byciem w Unii Europejskiej"
Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego i kandydat tego ugrupowania na prezydenta, przypomniał w Limanowej wypowiedź Andrzeja Dudy z 3 maja ubiegłego roku, kiedy prezydent mówił o potrzebie wpisania członkostwa Polski w Unii Europejskiej do konstytucji.
- Pytanie do pana prezydenta Dudy: czy pan coś z tym wnioskiem zrobił, a po wczorajszej wypowiedzi, czy pan jeszcze tak uważa, że Polska powinna być w Unii Europejskiej i NATO, które są gwarantem bezpieczeństwa i rozwoju dla Polski i kolejnych pokoleń? – mówił Kosiniak-Kamysz. Przekonywał, że sam jest gorącym zwolennikiem wspólnoty europejskiej.
- Unię Europejską widać w Polsce. To nie znaczy, że my tracimy w jakikolwiek sposób suwerenność. Tak, jesteśmy dumnym narodem, państwem członkowskim Unii Europejskiej. Patriotyzm nie idzie w sprzeczności z byciem w Unii Europejskiej, a nawet powiem więcej, miara współczesnego patriotyzmu to jest zgoda i utrzymywanie Polski w Unii Europejskiej. Polską racją stanu jest bycie w Unii Europejskiej, a nie na jej obrzeżach. Ja dzisiaj mam wrażenie, że Polska jest nie tylko czarną owcą w Unii Europejskiej, ale ta czarna owca została osadzona w oślej ławce i to jest niestety pozycja tragiczna – podkreślił.
Kandydat PSL na prezydenta pytał prezydenta Dudę, czy podtrzymuje swoje zdanie z maja 2019 roku, kiedy wzywał do wpisania członkostwa Polski w Unii Europejskiej do konstytucji.
- Co pan zrobił z tym wnioskiem? Czy pan rzucił tylko hasło i nic z tego nie wyszło, tak jak z pańskiego nieudanego referendum? Czy coś może w tej sprawie się wydarzyło? Musimy znać odpowiedź na to pytanie, ponieważ jeżeli nie będzie odpowiedzi, to jest to tylko i wyłącznie cyniczna gra wyborcza – mówił Kosiniak-Kamysz.
"Potrzebne jest ogłoszenie dnia wyborów"
Wzywam panią marszałek Sejmu Elżbietę Witek do natychmiastowego ogłoszenia dnia wyborów. Może to zrobić od 6 stycznia i miała wystarczająco dużo czasu, żeby to zrobić – powiedział Kosiniak-Kamysz.
- Potrzebne jest ogłoszenie dnia wyborów, żebyśmy mogli wystartować z prawdziwą kampanią wyborczą. Ogłoszenie daty wyborów byłoby normalnym zachowaniem i daniem równych szans, a tak jest to wciąż dawanie przewagi dla obozu Andrzeja Dudy, dla partii Prawa i Sprawiedliwości, dla tych, którzy rządzą i dzielą, a nie dla tych, którzy chcą rozważnie podejmować decyzje – mówił lider PSL.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że w odróżnieniu od swoich kontrkandydatów "cały czas jest na spotkaniach z wyborcami, wyjazdach w całej Polsce" i zadeklarował, że będzie nadal to robił.
- Nie będę czekał na niczyje pozwolenie, by spotykać się z wyborcami. Mam taki obowiązek również jako poseł i robię to, i będę robił każdego dnia – mówił lider ludowców.
Źródło: PAP, tvn24.pl