Kampania wyborcza Andrzeja Dudy nie wygląda najlepiej i nie ma w jego otoczeniu ludzi, na których prezydent mógłby się oprzeć – ocenił w programie "Czas decyzji" w TVN24 publicysta "Rzeczpospolitej" Tomasz Pietryga. - Taką osobą mógł być minister Łukasz Szumowski, ale w związku z ostatnimi wydarzeniami tak się nie stanie - dodał. Bianka Mikołajewska z OKO.press uznała, że takie incydenty, jak ten z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, świadczą o tym, że "rządzącym puszczają nerwy".
Jeszcze dwa miesiące temu Łukasz Szumowski cieszył się olbrzymią popularnością i mógł być postrzegany jako wyborczy atut PiS i Andrzeja Dudy – ale po aferach z pozyskiwaniem maseczek od instruktora narciarstwa i wątpliwościach związanych z dotacjami, konfliktem interesów i majątkiem rodziny pojawia się pytanie, czy minister zdrowia nie będzie obciążeniem dla ubiegającego się o reelekcję prezydenta. Publicysta "Rzeczpospolitej" Tomasz Pietryga w programie "Czas decyzji" ocenił, że "Łukasz Szumowski byłby ogromnym wsparciem dla Andrzeja Dudy, gdyby historia wokół niego się nie wydarzyła". – Kampania wyborcza prezydenta w tej chwili nie wygląda najlepiej i nie ma właściwie ludzi, na których prezydent mógłby się oprzeć – zauważył. – Łukasz Szumowski, który na tej epidemii stał się bohaterem dla części społeczeństwa, mógłby być nawet lokomotywą kampanii wyborczej, a wiemy, że tak się nie stanie – dodaje.
"Sprawa ucichnie. Nie będzie miała wpływu na wybory"
W czwartek podczas debaty o wotum nieufności wobec ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy politykami opozycji i obozu rządzącego. W pewnym momencie prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, patrząc w stronę ław opozycji, powiedział, że w Sejmie zasiada "chamska hołota". Tomasz Pietryga z "Rzeczpospolitej" uznał, że bez względu na to, czy w sposób zamierzony, czy nie – prezesowi PiS udało się odwrócić uwagę od sprawy ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. – Przez długą część dnia jego wypowiedź była komentowana w internecie i mediach społecznościowych, a nie sprawa Łukasza Szumowskiego. To jest nawiązanie do tradycji, którą wniosła do Sejmu Samoobrona – stwierdził dziennikarz. – To niestety wraca i staje się standardem – dodał.
Publicysta wątpi, by czwartkowe zdarzenie z sali sejmowej miało wpływ na kampanię Andrzeja Dudy. – Do wyborów zostało ponad 20 dni. To jest sprawa, która ucichnie i nie będziemy o niej rozmawiać już za kilka dni, więc nie sądzę, żeby to miało jakieś bezpośrednie przełożenie na Andrzeja Dudę – stwierdził. - Natomiast gdyby tego typu awantury powtarzały się częściej, to postawa lidera ma wpływ na cały obóz, również na kandydata na prezydenta. Ale uważam, że zostało dużo czasu do wyborów i ta sprawa nie będzie miała mocnego wpływu, żeby zmienić losy wyborów - dodał.
Bianka Mikołajewska z OKO.press oceniła, że zdarzenie w Sejmie nie było zaplanowaną grą, lecz dowodem na to, iż "rządzącym puszczają nerwy". Zwróciła uwagę na panujące w izbie podwójne standardy. – Począwszy od braku reakcji marszałka na słowa Jarosława Kaczyńskiego, jak i w ogóle na to, jak przebiegała ta dyskusja ze strony posłów PiS. Posłowie opozycji są karceni za najdrobniejsze przewinienia, nakładane są czasami bardzo wysokie kary finansowe – przypomniała.
– To samo dotyczy sprawy Łukasza Szumowskiego. W trakcie debaty padły słowa, że wniosek opozycji o odwołanie ministra to jest hucpa - powiedziała. Przypomniała, że kiedy zostały ujawnione wypowiedzi "szeregowej posłanki Platformy Obywatelskiej Beaty Sawickiej", że "będą robione interesy na służbie zdrowia", wtedy "Prawo i Sprawiedliwość przez wiele miesięcy mówiło, że Platforma Obywatelska planuje sprzedać szpitale".
Źródło: TVN24