Ciągle istnieje całkiem pokaźna grupa wyborców niezdecydowanych. W niektórych sondażach to nawet kilkanaście procent uprawnionych do głosowania. Właśnie o nich teraz toczy się walka. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Mobilizacji swoich elektoratów kandydatom odmówić nie można - ale choć twardy elektorat do zwycięstwa jest niezbędny, to sam do zwycięstwa nie wystarczy. Krzysztof Łapiński, były rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy, mówi, że znaczna część osób pójdzie do wyborów, ale wciąż się zastanawia, na kogo zagłosuje. - Taki wyborca jest na wagę złota, bo on może przechylić szalę zwycięstwa na jedną lub drugą stronę - dodaje.
"Czasami rolę mogą odgrywać kwestie wizerunkowe"
Politolodzy szacują, że w Polsce wyborców niezdecydowanych jest niecały milion, ale to nie tylko ci, którzy zastanawiają się, czy na wybory w ogóle iść. To także ci, którzy swojego kandydata po prostu nie mają. - Jest jeszcze dodatkowa opcja. Można oddać głosy nieważne. Tak zrobiło 120 tysięcy osób w poprzednich wyborach - zwraca uwagę socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Jarosław Flis. Politolog z Uniwersytetu Śląskiego prof. Marek Migalski przyznaje, że do takiego wyborcy trudno trafić lub przekonać go do siebie. - Ci ludzie nie mają sprecyzowanych poglądów politycznych - wyjaśnia.
Dlatego, jak przekonuje Krzysztof Łapiński, jeden z autorów wygranej kampanii prezydenckiej w 2015 roku przez Andrzeja Dudę, kluczowe są badania, bo nie zawsze kwestie programowe są najistotniejsze. - Należy sprawdzać, czym zainteresowani są wyborcy, dlaczego jeszcze nie są zdecydowani. Czasami rolę mogą odgrywać kwestie wizerunkowe, że jeden kandydat lepiej się prezentuje, lepiej wygląda na wiecach, ma atrakcyjną żonę, fajną rodzinę - mówi Krzysztof Łapiński.
"Idąc do lokalu wyborczego, co dziesiąty z nas jeszcze nie wie, na kogo zagłosuje"
Ostatnie sondaże wskazują, że w drugiej turze urzędujący prezydent Andrzej Duda będzie walczył z Rafałem Trzaskowskim, a to już, jak wskazują politolodzy, dwie różne kampanijne drogi. - Radykalizowanie przekazu, kłanianie się wyborcom radykalnym, może oznaczać, że się odwraca plecami na wyborców umiarkowanych - mówi Jarosław Flis.
Po wyborców umiarkowanych będzie musiał sięgnąć każdy z kandydatów, a dla nich ważne jest nie tylko to, co kandydat mówi, ale też z jakiego jest środowiska, dlatego wsparcie ze strony partyjnego zaplecza nie zawsze pomaga. - O ile PiS-owi wystarczy do szczęścia 40 procent poparcia społecznego, to dla Andrzeja Dudy to jest za mało. On musi pozyskać 50 procent, a otaczanie się politykami PiS-u raczej w tym przeszkadza, niż pomaga - uważa Marek Migalski.
W drugiej turze przyciągnąć będzie trzeba tych, którzy w pierwszej głosowali na pozostałych kandydatów. Im bliżej daty wyborów, tym niezdecydowanych jest coraz mniej - co jednak nie oznacza, że ich znaczenie maleje. - Idąc do lokalu wyborczego, co dziesiąty z nas jeszcze nie wie, na kogo zagłosuje i to jest paradoks demokratyczny, że to oni decydują o tym, kto obejmuje najwyższe stanowiska państwowe - twierdzi Marek Migalski. Nic więc dziwnego, że wyborcza walka będzie trwała do ostatniej chwili.
Źródło: TVN24