Prezes Porozumienia Jarosław Gowin zapowiedział, że w poniedziałek przedstawi propozycje zmian legislacyjnych dotyczące noweli ustawy o głosowaniu korespondencyjnym. Jego zdaniem, najwłaściwsza formuła głosowania to będzie formuła hybrydowa, "a więc głosować korespondencyjnie będziemy na wniosek". Odnosząc się do terminu wyborów, wskazywał, że mogłyby się odbyć 28 czerwca, ale to zależy od tempa prac w parlamencie.
W niedzielę wieczorem PKW wydała uchwałę, w której stwierdziła, że "w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych na dzień 10 maja 2020 r. brak było możliwości głosowania na kandydatów". W związku z tym, że - zdaniem PKW - "brak możliwości głosowania na kandydatów jest równoznaczny w skutkach z brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów", marszałek Sejmu ma teraz 14 dni na ponowne zarządzenie wyborów. Musi też zostać stworzony nowy kalendarz wyborczy, a zatem - jak stwierdził przewodniczący PKW - nie da się ich przeprowadzić w maju.
Gowin: wybory mogłyby się odbyć 28 czerwca lub w lipcu
Lider Porozumienia Jarosław Gowin pytany w poniedziałek w radiu TOK FM, kiedy odbędą się wybory prezydenckie - 28 czerwca czy 5 lipca, odparł, że wszystko zależy od decyzji marszałek Sejmu Elżbiety Witek i tempa prac w parlamencie. - Wydaje się, że rozwiązanie zaproponowane wczoraj przez PKW ma szansę zyskać akceptację całej klasy politycznej albo przynajmniej części partii opozycyjnych - ocenił prezes Porozumienia.
Według niego, jeżeli Senat tym razem nie wykorzystałby całego 30-dniowego terminu, który przysługuje mu na rozpatrzenie projektów poselskich, to wówczas termin 28 czerwca jest realny. Dopytywany, co jeżeli Senat jednak wykorzysta te 30 dni, prezes Porozumienia odparł, że "wtedy będziemy na granicy możliwości, jeżeli chodzi o termin czerwcowy. I być może konieczne będzie przesunięcie (wyborów - red.) na początek lipca". - Ale muszę powiedzieć, że ja jestem optymistą. W ostatnich tygodniach wielokrotnie rozmawiałem z liderami - nie całej opozycji, bo Lewica konsekwentnie odmawiała kontaktów, tu podejście Lewicy jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe - natomiast po moich rozmowach z szefem PO Borysem Budką, prezesem PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim uważam, że jest szansa, żeby tym razem nad nową ustawą, albo głęboką nowelizacją dotychczasowych ustaw, pracować ponad podziałami rząd - opozycja - stwierdził Gowin.
Gowin: w poniedziałek przedstawię propozycje zmian ustawy o głosowaniu korespondencyjnym
Prezes Porozumienia zapowiedział, że w poniedziałek przedstawi propozycje zmian legislacyjnych, które zapowiedział w ubiegłym tygodniu. - W moim przekonaniu najwłaściwsza formuła głosowania, to będzie formuła hybrydowa, a więc głosować korespondencyjnie będziemy na wniosek - podkreślił Gowin.
Jak wyjaśnił, "ci, którzy chcą głosować korespondencyjnie, będą składać wniosek, będą otrzymywać kartę za potwierdzeniem odbioru". - To jest warunek konstytucyjności wyborów i zasadniczy powód mojego sprzeciwu wobec daty 10 maja, kiedy to było całkowicie niemożliwe. Reszta z nas będzie mogła skorzystać z lokali wyborczych - powiedział Gowin. Dodał, że wybory będą organizowane przez PKW we współpracy z samorządami.
Na pytanie, czy konsultował swoją propozycję z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim, który oświadczył, że głosowanie w lokalach niemożliwe jest przez dwa lata, prezes Porozumienia odpowiedział przecząco. - Z całą pewnością pan minister jest informowany przez przedstawicieli rządu, przedstawicieli PiS, o tych planach - zaznaczył prezes Porozumienia.
Spotkanie z marszałkiem Senatu
Gowin poinformował później w poniedziałek w TVN24, że spotkał się z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim i - jak powiedział - przeprowadził konsultacje dotyczące trybu prac nad nowelizacją.
Ustosunkował się też do niektórych kwestii dotyczących przyszłych wyborów. - Ja sam i, jak sądzę, cały obóz Zjednoczonej Prawicy będziemy proponować, żeby obowiązywała zasada praw nabytych, a zatem, a by ci kandydaci, którzy założyli komitety, zebrali minimum 100 tysięcy podpisów, prowadzili kampanię, w ograniczonym co prawda zakresie, ale jednak prowadzili, żeby oni już nie musieli po raz kolejny zbierać tych 100 tysięcy podpisów, bo to byłoby niemoralne - ocenił, wyjaśniając, że nie można narażać ludzi na zakażenie w dobie pandemii. Dodał, że decyzja w tej sprawie będzie należała do parlamentu, zarówno jak i w sprawie tego, czy do wyborów będą mogli zgłosić się nowi kandydaci.
"Uchwała jest bezprecedensowa"
O sytuacji wokół wyborów mówiła w radiowej Trójce także wiceprezes Porozumienia Jadwiga Emiliewicz. - Mieliśmy poważny dylemat konstytucyjny w związku z tym, co się wydarzy w niedzielę, co wydarzy się po niedzieli w związku z tym, że głosowanie, czyli (...) przedostatnia czynność procesu wyborczego, nie będzie mogła być zrealizowana. I tutaj też ogromne podziękowania dla Państwowej Komisji Wyborczej, że się zebrała wczoraj, obradowała i podjęła uchwałę - powiedziała.
Jej zdaniem, to "są bardzo ważne informacje, a uchwała jest bezprecedensowa". - Myślę, że uchwała stanowi odpowiedź na sytuację, której nie przewidzieli konstytucjonaliści, nie przewidziała linia orzecznicza i ona w ten sposób tworzy też pewną jasność prawną na przyszłość - powiedziała Emilewicz. Jak dodała, "na podstawie tej uchwały mamy wyraźną podstawę prawną do tego, aby pani marszałek ogłosiła nowy termin wyborów prezydenckich".
Emilewicz pytana była o to, czy prawdą jest, że umowa między szefem Porozumienia Jarosławem Gowinem a liderem PiS Jarosławem Kaczyńskim "wisiała na włosku i plan był taki, aby wybory korespondencyjne przeprowadzić 23 maja, a ona i premier Mateusz Morawiecki grozili dymisją". - Prezesi rozmawiali i, jak to w koalicji, czasami się pojawiają rozbieżności zdań. To są normalne rozmowy - jedne trudniejsze, jedne łatwiejsze o ważnych sprawach. I koalicja trwa. Ma się dobrze. Mamy przed sobą ważne sprawy do realizacji - zapewniła Emilewicz. Jak powiedziała, wierzyła od początku dyskusji nad tym, kiedy i w jakim trybie wybory powinny się odbyć, "że tak jak zawsze, to liderzy, prezesi naszych partii, znajdą porozumienie. Znaleźli i to jest dzisiaj najważniejsza informacja" - podkreśliła. Przypomniała, że zgodzono się na to, że "dobrze przeprowadzone wybory, to wybory prowadzone przez i pod auspicjami Państwowej Komisji Wyborczej". - Co do tego nie ma wątpliwości i ta rola PKW będzie przywrócona. Ale pozwólmy tutaj, aby pracujący nad projektami legislacyjnymi mogli spokojnie zakończyć prace i przedstawić je w Sejmie - powiedziała.
Wicepremier pytana była o to, czy rząd powinien przedstawić pełną informacje na temat tego, co zrobiono, na jakiej podstawie i za ile w kwestii przygotowywania wyborów prezydenckich. - Mamy jasny tryb dostępu do informacji. I oczywiście w takim trybie zawsze się komunikujemy i odpowiadamy na wszystkie pytania. Nie widzę powodu, nie widzę możliwości, aby ktokolwiek zgłaszał zastrzeżenia do tego, że my o czymkolwiek nie poinformujemy w zakresie wydatków publicznych. Naszą odpowiedzialnością było przygotowanie wyborów w trybie konstytucyjnym. Ten termin upływał 10 maja - zapewniła.
Źródło: PAP