Państwowa Komisja Wyborcza dokonała bardzo twórczej interpretacji swoich uprawnień - powiedział w TVN24 konstytucjonalista profesor Ryszard Piotrowski, odnosząc się do uchwały PKW dotyczącej wyborów prezydenckich. Jego zdaniem są w tej chwili cztery wyjścia z wyborczego kryzysu. Piotrowski przekonywał także, że "powoli następuje takie oswajanie bezprawia". - W ten sposób pożegnanie z demokracją wchodzi już w taką fazę finalną - dodał.
W niedzielę wieczorem PKW wydała uchwałę, w której stwierdziła, że "w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych na dzień 10 maja 2020 r. brak było możliwości głosowania na kandydatów". W związku z tym, że - zdaniem PKW - "brak możliwości głosowania na kandydatów jest równoznaczny w skutkach z brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów", marszałek Sejmu ma teraz 14 dni na ponowne zarządzenie wyborów.
Piotrowski: sytuacja nadal nie jest prosta i oczywista
Konstytucjonalista profesor Ryszard Piotrowski powiedział w TVN24, że po wydaniu uchwały przez PKW "sytuacja nadal nie jest prosta i oczywista". - Państwowa Komisja Wyborcza działa w granicach swoich uprawnień ustawowych, nie może niczego marszałkowi Sejmu nakazać - tłumaczył.
Stwierdził też, że "uchwała Państwowej Komisji Wyborczej przyjmuje dwie fikcje". - Pierwsza fikcja: urząd prezydenta jest opróżniony. To oczywiście nieprawda, nie jest opróżniony. Druga fikcja: stwierdzono nieważność wyboru prezydenta. Nieprawda, nie stwierdzono, bo nie było wyborów - mówił Piotrowski. A konstytucja - wyjaśniał - "przewiduje, że pani marszałek może zarządzić wybory w sytuacji, jaką mamy, w tych dwóch przypadkach".
"Państwowa Komisja Wyborcza dokonała bardzo twórczej interpretacji swoich uprawnień"
W ocenie prof. Piotrowskiego "Państwowa Komisja Wyborcza dokonała bardzo twórczej interpretacji swoich uprawnień". - Po pierwsze mówiąc, że może podjąć uchwałę, która byłaby wiążąca dla marszałka Sejmu w zakresie zarządzania wyborów. Po drugie - stwierdzając, że w dzisiejszych wyborach nie został nikt wybrany, bo nie było żadnego kandydata. Nic podobnego. Kandydatów było dziesięciu, tylko głosowanie się nie odbyło - wskazał.
Piotrowski: są cztery wyjścia z tego kryzysu
Zdaniem profesora Piotrowskiego "wyjścia z tego kryzysu są cztery".
Pierwsze wyjście: marszałek zastosuje się do uchwały PKW, ale będą powody, żeby kwestionować zgodność tej uchwały z konstytucją i obowiązującym prawem.
Drugie wyjście: marszałek zastosuje się do obowiązującej już ustawy, która daje jej możliwość wyznaczenia terminu wyborów na przykład na 23 maja (obecna ustawa o głosowaniu korespondencyjnym podpisana przez prezydenta ten dzień wyznacza jako ostatni możliwy termin wyborów).
Trzecie wyjście: rezygnacja prezydenta, co otwiera drogę do podjęcia decyzji o wyborach w ciągu 60 dni.
Czwarte wyjście: wprowadzenie stanu klęski żywiołowej.
- W moim przekonaniu żadna z tych opcji nie jest dobra, ale stan klęski żywiołowej jest najmniej szkodliwy - podsumował Piotrowski.
Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej oznaczałoby konieczność przełożenia wyborów prezydenckich. Zgodnie z konstytucją bowiem w czasie trwania stanów nadzwyczajnych oraz w okresie 90 dni od ich zakończenia nie mogą być w Polsce przeprowadzane jakiekolwiek wybory.
"Wspólne dobro zostało przekreślone"
W kolejnej rozmowie na antenie TVN24 Piotrowski przyznał, że jego zdaniem w obecnej sytuacji cały proces wyborczy, łącznie ze zbieraniem podpisów, powinien zacząć się od początku. - Dlatego, że przecież to będą nowe wybory - uznał.
- Po drugie, Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła taką konstrukcję, że nie było kandydatów. Jak nie było kandydatów, to nie było podpisów. Oczywiście to jest taka ironiczna uwaga, ale w każdym razie te wybory rozpoczynają się od początku - przekonywał.
Konstytucjonalista ocenił przy tym, że "to jest krzywdzące, niesprawiedliwe". - Niesprawiedliwe dla tych, którzy te podpisy zebrali. Nieudolna władza zmarnotrawiła ogromny wysiłek, wspólne dobro zostało przekreślone. Ale niestety równie niesprawiedliwe byłoby takie rozwiązanie, które polegałoby na tym, że oto mamy dwie kategorie kandydatów – jedni zbierają, drudzy nie zbierają. Jedni zbierają w czasie epidemii, drudzy nie. Teraz powstaje pytanie, co jest bardziej niesprawiedliwe i bardziej krzywdzące, i niestety to pytanie trzeba zastąpić innym pytaniem: jakie rozwiązanie jest bardziej pewne - kontynuował.
Jego zdaniem, "jeżeli byśmy przyjęli, że mamy dwie kategorie kandydatów i obie kategorie mogą startować - jedna zbierając podpisy, druga nie - to trzeba się liczyć z tym, że będziemy mieli protesty wyborcze". - I trzeba się liczyć z tym, że znowu będzie tak, że sędziowie wybiorą prezydenta. Ten wybór dla jednych będzie oczywiście bardzo pozytywny, bo ich kandydat zostanie prezydentem, a inni będą mówili: On nie ma legitymacji, został wybrany przez sędziów, a nie przez obywateli, a przedtem sam tych sędziów przecież powołał. To co to za legitymacja? - mówił dalej profesor Ryszard Piotrowski.
- W związku z tym można dla bezpieczeństwa przyjąć takie reguły, które spowodują, że wybór pozostanie w rękach wyborców, a nie będzie przekazany w ręce sędziów - podsumował.
Piotrowski: pożegnanie z demokracją wchodzi już w fazę finalną
Piotrowski ocenił, że obecna sytuacja, "to jest długie pożegnanie z demokracją". - To długie pożegnanie rozpisane na kolejne etapy - dodał.
- Pierwszy to taka koncepcja, że wola narodu jest ponad prawem, to znaczy wola większości parlamentarnej jest ponad prawem, a ściśle mówiąc wola przywódców większości parlamentarnej jest ponad prawem. Potem Trybunał Konstytucyjny, jak pamiętamy. Potem sądownictwo, Sąd Najwyższy. Wreszcie Sejm. Sejm, w którym uchwalono tę ustawę o szczególnej regulacji wyborów prezydenckich - wymieniał.
- Teraz mamy właśnie wybory. To jest bezprawie wyborcze. Powoli, powoli następuje takie oswajanie bezprawia. Bo właściwie co z tym zrobić? Nic nie można z tym zrobić, trzeba po prostu z tym żyć. I w ten sposób pożegnanie z demokracją wchodzi już w taką fazę finalną - dodał konstytucjonalista.
Źródło: TVN24