W niedzielę 10 maja, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu, miały się odbyć wybory prezydenckie. Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński i szef koalicyjnego Porozumienia Jarosław Gowin ogłosili jednak, że w tym terminie głosowania nie będzie. Państwowa Komisja Wyborcza oświadczyła, że lokale wyborcze pozostaną zamknięte. Krzysztof Izdebski z Fundacji ePaństwo podkreślił w TVN24, że zarządzenie marszałek wciąż obowiązuje, więc "z punktu widzenia formalnego mamy dzisiaj wybory".
W obecnie obowiązującym stanie prawnym wybory prezydenckie powinny odbyć się 10 maja, a ewentualna druga tura - 24 maja. Prawo i Sprawiedliwość dążyło do przeprowadzenia ich wyłącznie w formie korespondencyjnej. Opozycja apelowała natomiast o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, co, zgodnie z konstytucją, pozwalałoby na przesunięcie wyborów prezydenckich.
Na początku kwietnia głosami Prawa i Sprawiedliwości Sejm uchwalił ustawę dotyczącą głosowania korespondencyjnego. Mimo że ustawa nie obowiązywała, Poczta Polska i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych na polecenie premiera Mateusza Morawieckiego rozpoczęły przygotowania do wyborów korespondencyjnych.
6 maja, na cztery dni przed planowanymi wyborami, Senat odrzucił ustawę. Tego samego dnia marszałek Sejmu Elżbieta Witek zwróciła się z pytaniem do Trybunału Konstytucyjnego o możliwość przesunięcia terminu wyborów prezydenckich.
Przeprowadzeniu wyborów 10 maja sprzeciwiał się Jarosław Gowin, prezes Porozumienia wchodzącego w skład Zjednoczonej Prawicy, w związku z tym odrzucenie uchwały Senatu przez Sejm nie było pewne.
Porozumienie Jarosława Kaczyńskiego z Jarosławem Gowinem
6 maja wieczorem prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz lider Porozumienia Jarosław Gowin porozumieli się w sprawie wyborów prezydenckich. Ogłosili, że głosowanie 10 maja się nie odbędzie. We wspólnym komunikacie oświadczyli, że "po 10 maja 2020 roku oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie".
"Wybory przeprowadzone przez Państwową Komisję Wyborczą, w trosce o bezpieczeństwo Polaków, ze względu na sytuację epidemiczną, odbędą się w trybie korespondencyjnym" - głosi treść wspólnego oświadczenia. Przekazano w nim także, że Porozumienie we współpracy z PiS wypracuje nowe regulacje w ustawie o głosowaniu korespondencyjnym.
Prezes izby SN: przyjęłam to z pewnym zdziwieniem
Prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądy Najwyższego, sędzia Joanna Lemańska przyznała w czwartek, że "z pewnym zdziwieniem" przyjęła założenie co do przyszłego orzeczenia Sądu Najwyższego odnośnie ważności wyborów. Zapewniła, że "tylko od składu orzekającego zależy, jaka będzie treść podjętego orzeczenia". To właśnie ta izba SN orzeka o ważności wyboru prezydenta.
- Możemy mówić tylko o nieważności wyboru konkretnego, wybranego już kandydata. Do wyboru tego kandydata nie doszło, więc Sąd Najwyższy nie może stwierdzić nieważności wyboru tego kandydata, bo go po prostu nie ma. Sąd Najwyższy powinien umorzyć postępowanie z uwagi na brak przedmiotu orzekania - ocenił w TVN24 były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień. - To jest próba wciągnięcia Sądu Najwyższego, przerzucenia części odpowiedzialności z siebie na inne jeszcze kręgi - dodał.
Podkreślał, że "jeśli zawiesza się wybory, nie precyzując, kiedy te wybory nastąpią i według jakich zasad, to mamy praktyczne państwo stanu wyjątkowego". - To jest po prostu dramat Polski - powiedział.
PKW: głosowanie 10 maja jest niemożliwe
W czwartek, 7 maja rano Sejm ostatecznie przyjął - odrzucając wniosek Senatu - ustawę dotyczącą głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich w 2020 roku. W piątek podpisał ją prezydent Andrzej Duda. W sobotę ustawa weszła w życie.
PKW w komunikacie przypomniała uchwaloną 16 kwietnia ustawę o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2. "Na mocy art. 102 tej ustawy zawieszone zostały obowiązki informacyjne wynikające z przepisów Kodeksu wyborczego, nałożone na wójtów i komisarzy wyborczych, ponadto przepisy dotyczące wydawania zaświadczeń o prawie do głosowania, głosowania korespondencyjnego oraz głosowania przez pełnomocnika".
PKW zwróciła uwagę, że pozbawienie jej "prawnych możliwości drukowania kart do głosowania sprawiło, że głosowanie w wyborach" w dniu 10 maja "jest niemożliwe". Oświadczyła, że nie będzie obowiązywać cisza wyborcza", a "lokale wyborcze pozostaną zamknięte".
"Z punktu widzenia formalnego mamy wybory"
Krzysztof Izdebski z fundacji ePaństwo zauważył w niedzielę w TVN24, że zarządzenie marszałek Sejmu dotyczące terminu wyborów obowiązuje w dalszym ciągu.
- Jest próba, żeby Trybunał Konstytucyjny orzekł, że w jakichś granicach terminów konstytucyjnych marszałek może swobodnie zmieniać datę zarządzonych wyborów, ale niezależnie od tego, że tu chyba jest zgoda wszystkich ekspertów, że jest to niemożliwe, to jeszcze po tych planach dwóch Jarosławów - Gowina i Kaczyńskiego wydaje się, że nawet Trybunał Konstytucyjny stracił werwę do tego, żeby tę kwestię rozpatrywać - powiedział.
- Więc z punktu widzenia formalnego mamy dzisiaj wybory - podkreślił. - Jesteśmy w dniu, który zwykle określamy świętem demokracji, tego, że mniej więcej wiemy, jak procedura wyborów wygląda, lokale są otwarte, bądź tak jak wczoraj zostało już wdrożone w życie głosowanie korespondencyjne, a nic się nie dzieje. Widzimy, że wszyscy uczestniczymy w jakimś teatrze i to jest ogromnie smutne, bo na tym się nie kończy - mówił Izdebski.
W sobotę po południu w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie odbyła się narada polityków PiS i Porozumienia. Na miejscu byli między innymi marszałek Sejmu Elżbieta Witek, premier Mateusz Morawiecki, prezes Porozumienia Jarosław Gowin oraz wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Nikt z uczestników nie poinformował jednak, czego dotyczyło spotkanie i jakim zakończyło się rezultatem.
Źródło: tvn24.pl, TVN24