W imieniu polskiego społeczeństwa dzisiaj wysyłamy do pana ministra, wicepremiera Jacka Sasina fakturę opiewającą na prawie 70 milionów złotych, za które wydrukował nikomu niepotrzebnych 30 milionów kart do głosowania - powiedział w czwartek Robert Biedroń, europoseł Lewicy, zamierzający kandydować na prezydenta.
Portal tvn24.pl ujawnił, że na kwotę prawie 70 milionów złotych opiewają faktury, które w związku z przygotowaniami do organizacji majowych wyborów prezydenckich Poczcie Polskiej wystawiły co najmniej cztery firmy. Według dokumentów, do których dotarliśmy, przedsiębiorstwo wypłaciło już ponad 26 milionów złotych, choć 10 maja wybory się nie odbyły. Do ustaleń tych odniósł się Robert Biedroń powiedział w czwartek na konferencji prasowej przed urzędem pocztowym w Warszawie.
Biedroń: PiS utopił 68 milionów naszych, podatników pieniędzy
Zamierzający kandydować na prezydenta europoseł Lewicy oświadczył, że "musi nadejść taki czas, w którym politycy, którzy dysponują naszymi pieniędzmi, będą odpowiadali, tak jak odpowiada zwykły Kowalski, przed wymiarem sprawiedliwości." - 10 maja odbyły się niby-wybory. W tych niby-wyborach była niby-kampania. W tej niby-kampanii i niby-wyborach najwięcej maczał (palce) oczywiście pan minister (aktywów państwowych), wicepremier (Jacek) Sasin. Tam maczał swoje palce, tam PiS maczał swoje macki, tam PiS oczywiście utopił aż 68 milionów naszych, podatników pieniędzy - mówił Biedroń.
Stwierdził, iż "nie może być tak, że przejdziemy obok tego faktu obojętnie".
Biedroń wyliczał, że za prawie 70 milionów złotych "moglibyśmy kupić cztery miliony obiadów dla dzieci w szkołach", "tysiąc respiratorów dla szpitali", "mogłoby powstać 12 żłobków".
"Tak wygląda dzisiaj bizancjum PiS-u"
Europoseł ocenił, że "za rządów PiS-u partactwo sięgnęło zenitu, bo te polityczne deale, które robi PiS, nie są nowością".
- Wymienię tylko kilka: działka (Mateusza) Morawieckiego - 30 milionów, maseczki (Łukasza) Szumowskiego - 300 milionów, nagrody (Beaty) Szydło - sześć milionów, loty (Marka) Kuchcińskiego - cztery miliony, TVP (Jacka) Kurskiego - dwa miliardy złotych, (Piotr) Gliński i fundacja Czartoryskich - pół miliarda złotych, afera KNF-u - 40 milionów złotych, afera Polskiej Fundacji Narodowej - 300 milionów złotych - wymieniał.
- Tak wygląda dzisiaj bizancjum PiS-u - oświadczył Biedroń.
Biedroń: wysyłamy fakturę do Sasina
- W imieniu polskiego społeczeństwa dzisiaj wysyłamy do pana ministra, wicepremiera Jacka Sasina fakturę opiewającą na prawie 70 milionów złotych (...), za które minister Sasin wydrukował nikomu niepotrzebnych 30 milionów kart do głosowania, które trafią na makulaturę - zapowiedział Biedroń.
- Panie minister Sasin, pan odpowiedzialności za to nie unikniesz. Jeżeli pan tej faktury nie zapłacisz w terminie, to stanie pan przed Trybunałem Stanu - powiedział Biedroń. - Za takie niegodziwości, za taką niegospodarność, powinno się odpowiedzieć - oznajmił.
Sasin: może opozycja podzieli się kosztami
Wicepremier Jacek Sasin, pytany w środę w RMF FM, kto zapłaci ponad 69 milionów złotych za druk tak zwanych pakietów wyborczych, przygotowanych na potrzeby wyborów korespondencyjnych, odparł, że "normalnie tego typu rzeczy jak koszty wyborów reguluje budżet państwa". - Opozycja cały czas trąbi i chwali się, że te wybory nie odbyły się i to jest ich wielki sukces, że oni te wybory zablokowali. To może się podzielą w tej chwili tymi kosztami rzeczywiście nieodbytych wyborów, które zgodnie z konstytucją i zarządzeniem Sejmu powinny były odbyć się 10 maja - powiedział.
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Andrzej Dera mówił w środę w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, że "nie umie (...) odpowiedzieć na pytanie, kto powinien wyłożyć te pieniądze". - Może zbiórka wśród senatorów Platformy Obywatelskiej, którzy nie chcieli tych wyborów? Może to w jakiś sposób tę kwotę pozwoli zebrać - dodał. Przekonywał przy tym, że "było umocowanie ustawowe do przygotowania pakietów".
"Od rozstrzygnięcia, kto jest winny, są sądy"
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który ma być kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP pytany we wtorek w "Kropce nad i" w TVN24, kto powinien ponieść konsekwencje druku tak zwanych kart wyborczych oraz czy minister aktywów państwowych Jacek Sasin, czy też premier Mateusz Morawiecki powinni stanąć przed Trybunałem Stanu, powiedział, że "od rozstrzygnięcia, kto jest winny, są sądy".
16 maja zapowiadający start w wyborach prezydenckich poseł Konfederacji Krzysztof Bosak informował, że przygotował dla premiera projekt pozwu o zapłatę przez wicepremiera Jacka Sasina 5 milionów złotych za bezprawne zlecenie wydruku 30 milionów kart do głosowania. Wcześniej Szymon Hołownia złożył pozew przeciwko Skarbowi Państwa w sprawie tego, że - jak twierdzi - nie mógł zrealizować w pełni swojego biernego prawa wyborczego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24