- Zapłacić musi ten, kto wydał polecenie druku kart bez podstawy prawnej - powiedział w rozmowie z TVN24 senator Marek Borowski z Koalicji Obywatelskiej. Wcześniej wicepremier Jacek Sasin na antenie RMF FM mówił, że skoro opozycja uważa, że zablokowanie majowych wyborów było jej sukcesem, to "może się podzieli kosztami". - Może zbiórka wśród senatorów Platformy Obywatelskiej, którzy nie chcieli tych wyborów - proponował także w TVN24 sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Andrzej Dera.
Na pytanie, kto zapłaci ponad 69 milionów złotych za druk tak zwanych pakietów wyborczych, przygotowanych na potrzeby wyborów korespondencyjnych, wicepremier Jacek Sasin odparł, że "normalnie tego typu rzeczy jak koszty wyborów reguluje budżet państwa". - Opozycja cały czas trąbi i chwali się, że te wybory nie odbyły się i to jest ich wielki sukces, że oni te wybory zablokowali. To może się podzielą w tej chwili tymi kosztami rzeczywiście nieodbytych wyborów, które zgodnie z konstytucją i zarządzeniem Sejmu powinny były odbyć się 10 maja - zaproponował w rozmowie z RMF FM.
"Posłowie PO zgodzili się na danie premierowi pełnomocnictw"
Zdaniem Sasina, gdyby rząd nie podjął działań zmierzających do przeprowadzenia wyborów, to opozycja mogłaby "słusznie oskarżać o to, że wybory nie odbyły się w konstytucyjnym terminie", bo rząd ich nie przygotował. - Ja pragnę poinformować, że my te wybory przygotowaliśmy i one mogły się odbyć, gdyby nie działania ze strony opozycji - powiedział wicepremier.
- Wszystkie działania podejmowane były w oparciu o przepisy prawa, ustawę, na którą głosowali również posłowie Platformy Obywatelskiej. Zgodzili się na danie premierowi pełnomocnictw do tego, żeby wydawać polecenia w czasie pandemii - przekonywał Sasin. - To Platforma Obywatelska nie chce tych wyborów. Nie chciała tych wyborów w konstytucyjnym terminie w maju, dzisiaj się okazuje, że ten termin czerwcowy, końca czerwca, który wydawał się być kompromisem politycznym, również jest kwestionowany. Widać Platforma uważa, że społeczeństwo nasze nie dorosło jeszcze do tego, żeby wybierać prezydenta - ocenił.
"Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem"
Na pytanie, czy PiS ma sobie coś do zarzucenia w kwestii wyborów, Jacek Sasin przyznał, że "kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem". - Nigdy pewnie nie jest tak, że nie można sobie niczego zarzucić - dodał.
- Natomiast w tym przypadku, ja patrzę z własnej perspektywy, rzeczywiście rząd zrobił wszystko, żeby do tych wyborów doprowadzić - oświadczył. - Opozycja, od Platformy do Konfederacji, zrobiła wszystko, żeby te wybory zablokować. I to im się udało dzięki temu, że mają większość w Senacie - powiedział Sasin.
"Może zbiórka wśród senatorów Platformy Obywatelskiej"
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Andrzej Dera w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, mówił że "nie umie (...) odpowiedzieć na pytanie, kto powinien wyłożyć te pieniądze". - Może zbiórka wśród senatorów Platformy Obywatelskiej, którzy nie chcieli tych wyborów? Może to w jakiś sposób tę kwotę pozwoli zebrać - dodał.
Prezydencki minister przekonywał przy tym, że "było umocowanie ustawowe do przygotowania pakietów".
Borowski: zapłacić musi ten, kto wydał polecenie druku
Kwestię tego, kto powinien zapłacić za przygotowanie wyborów prezydenckich, komentowali też przedstawiciele opozycji. - Ostrzegaliśmy, że wydawanie publicznych pieniędzy wtedy, kiedy proces legislacyjny nie jest jeszcze zakończony, skończy się Trybunałem Stanu. I skończy się Trybunałem Stanu dla pana ministra Sasina, czy dla kogokolwiek, kto figuruje na zleceniu na tą fakturę. Tak się nie robi. To są duże, publiczne pieniądze i nie należało ich bezsensownie wydawać - powiedział marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
- Zapłacić za to musi ten, kto wydał polecenie druku tych kart bez podstawy prawnej. Takiej podstawy nie było. Pan minister Sasin tłumaczy się, że takie polecenie wydał mu premier. No to wobec tego premier. I tam trzeba szukać tych milionów - powiedział z kolei senator Marek Borowski.
Źródło: RMF FM, PAP