Jestem gotowy na każdy termin wyborów - powiedział w "Kropce nad i" prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który ma być kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP. Podkreślił, że najważniejsze jest to, żeby "PiS nie powtórzył tej farsy wyborczej, z którą mieliśmy do czynienia parę tygodni temu, bo przecież niewiele brakowało, a mielibyśmy wybory w maju".
12 maja Sejm uchwalił nową ustawę dotyczącą wyborów prezydenckich w 2020 r. Zakłada ona, że głosowanie będzie odbywać się w lokalach wyborczych, ale będzie też możliwość głosowania korespondencyjnego. We wtorek prace nad ustawą kontynuowały połączone senackie komisje. Podczas obrad wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka (Lewica) zgłosiła poprawkę zakładającą, że ustawa wejdzie w życie 6 sierpnia 2020 r. Politycy obozu rządzącego opowiadają się za przeprowadzeniem wyborów 28 czerwca.
Rafał Trzaskowski, który ma być kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, powiedział w "Kropce nad i", że "jest gotowy na każdy termin wyborów".
- Czuję tę nieprawdopodobną energię, kiedy podróżuję po Polsce, czy tutaj w Warszawie, czy na Śląsku, czy na Pomorzu, widzę, że wszyscy chcą do tych wyborów iść i z tego się bardzo cieszę. Mamy szansę na demokratyczne i bezpieczne wybory i po prostu trzeba na nie iść - przekonywał.
Dodał, że najważniejsze jest to, żeby "PiS nie powtórzył tej farsy wyborczej, z którą mieliśmy do czynienia parę tygodni temu, bo przecież niewiele brakowało, a mielibyśmy wybory w maju". - Tylko twarda postawa opozycji oraz samorządowców doprowadziła do tego, że mamy szansę na wybory bezpośrednie, bezpieczne i demokratyczne (...) Najważniejsze, żeby potraktować bardzo poważnie ten proces konsultacji w Senacie - podkreślał.
- Jestem absolutnie przekonany, że jeżeli władza PiS podejdzie do tego poważnie, wysłucha wszystkich ekspertów, potraktuje bardzo poważnie ten proces konsultacji, to będziemy szybko gotowi na demokratyczne wybory, na które wszyscy pójdziemy - dodał.
Na sugestię, że jeśli okaże się, że prace w Senacie nad ustawą będą się przeciągać, a władza dojdzie do wniosku, że chce przeprowadzenia wyborów 28 czerwca i może mieć mało czasu na zebranie podpisów poparcia pod swoją kandydaturą, powiedział, że jest gotowy na to, żeby zebrać podpisy w momencie, kiedy rozpocznie się już proces wyborczy.
- To, co najważniejsze, to to, żeby przede wszystkim te wybory były dobrze przygotowane, żeby nadzorowała je Państwowa Komisja Wyborcza, żeby był czas na rejestrację komitetów, czas na zbierane podpisów. To jest w tej chwili najbardziej istotne i do tego się wszyscy przygotowujemy – mówił.
"Senat jest instytucją poważną"
We wtorek marszałek Sejmu Elżbieta Witek zaapelowała do marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, aby Senat przyjął ustawę w sprawie przeprowadzenia wyborów prezydenckich jeszcze w tym tygodniu. Wcześniej Grodzki zapowiedział, że cała izba ma zająć się ustawą w przyszłym tygodniu.
Prezydent Warszawy powiedział, że "niestety PiS ma problemy ze zrozumieniem demokracji".
- Demokracja nie polega na tym, że głosuje się w nocy, że się coś próbuje przepychać kolanem, że się traktuje niepoważnie wszystkie niezależne instytucje – dodał.
Mówił, że "Senat jest instytucją poważną i musi przygotować poprawki, musi poważnie potraktować ten proces, stąd trwają prace".
"PiS się mnie boi i na pewno będzie atakował"
Odniósł się również do powrotu Jacka Kurskiego do zarządu Telewizji Polskiej. W marcu jego dymisji z urzędu prezesa telewizji miał domagać się prezydent Andrzej Duda w zamian za podpis pod ustawą przekazującą mediom państwowym dwumiliardową dotację.
Trzaskowski pytany, czy to oznacza, że jest strach przed nim w kampanii wyborczej, powiedział, że widzi, że PiS się go boi "i na pewno będzie atakował".
- Ja już to przeżyłem w kampanii warszawskiej. Im bardziej PiS mnie będzie atakował, tym ja będę silniejszy - podkreślił.
Mówił, że ubolewa nad tym, że Jacek Kurski wrócił, dlatego że to jest w pewnym sensie policzek wymierzony Andrzejowi Dudzie, który mówił, że chce zmiany mediów publicznych, że nie chce, żeby Jacek Kurski był prezesem telewizji.
- Niestety, oczywiście Jarosław Kaczyński musiał udowodnić swój brak szacunku dla głowy państwa, a to jest po prostu złe dla nas wszystkich - ocenił.
Trzaskowski mówił, że prezydent RP powinien się cieszyć autorytetem. - Niestety PiS nie ma szacunku dla nikogo i próbuje wszystkie instytucje niezależne upolitycznić i również tak traktuje prezydenta - ocenił prezydent Warszawy.
"Od rozstrzygnięcia, kto jest winny, są sądy"
Tvn24.pl ujawnił, że na kwotę 68 896 820 złotych opiewają faktury, które w związku z przygotowaniami do organizacji majowych wyborów prezydenckich Poczta Polska podpisała z co najmniej czterema firmami. Z dokumentów, do których dotarł tvn24.pl, wynika, że Poczta wypłaciła z tego już ponad 26 milionów złotych, choć wybory prezydenckie się nie odbyły.
Trzaskowski został zapytany, kto powinien ponieść konsekwencje druku tak zwanych kart wyborczych oraz czy minister aktywów państwowych Jacek Sasin, czy też premier Mateusz Morawiecki powinni stanąć przed Trybunałem Stanu.
- Ja byłem na Śląsku, rozmawiałem z górnikami. My jako samorządowcy zwracaliśmy uwagę miesiące temu, że będą problemy w kopalniach. Mnie pytali górnicy: gdzie jest minister, który nadzoruje spółki. Właśnie minister zajmował się wtedy przygotowywaniem tych niedemokratycznych wyborów – mówił.
- Ja powiem jedno: od rozstrzygnięcia, kto jest winny, są sądy – powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24