Przyjęcie ustawy zawetowanej przez Senat było ruchem czysto politycznym, niezwracającym zupełnie uwagi na treść ustawy i jej zgodność z konstytucją - powiedział w "Koronawirus. Raport" profesor Andrzej Zoll, przypominając podpisanie przez prezydenta ustawy o głosowaniu korespondencyjnym. Jego zdaniem Andrzej Duda "nigdy nie zwracał uwagi na zgodność ustawy z konstytucją". Były prezes Trybunału Konstytucyjnego odniósł się także do wyznaczenia sędziego Kamila Zaradkiewicza do pełnienia obowiązków pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, mówiąc, że "trudno tutaj dopatrzyć się zgodności z porządkiem prawnym".
We wtorek Sejm uchwalił ustawę w sprawie organizacji tegorocznych wyborów prezydenckich. Prace legislacyjne nad projektem, który złożyli posłowie PiS, rozpoczęły się i zakończyły tego samego dnia. Ustawa zakłada między innymi, że głosowanie odbędzie się metodą mieszaną - zarówno w lokalach wyborczych, jak i w formie korespondencyjnej.
Do skutku nie doszło w niedzielę głosowanie w zaplanowanych na ten dzień wyborach prezydenckich. W związku z tym PKW wydała uchwałę, w której stwierdziła, że "brak możliwości głosowania na kandydatów jest równoznaczny w skutkach z brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów". Marszałek Sejmu ma teraz 14 dni na ponowne zarządzenie wyborów.
Profesor Zoll: prezydent nigdy nie zwracał uwagi na zgodność ustawy z konstytucją
Były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej i były prezes Trybunału Konstytucyjnego profesor Andrzej Zoll odniósł się do tej kwestii w programie "Koronawirus. Raport" w TVN24.
Pytany, czy prezydent Andrzej Duda nie mógł nic zrobić wobec zawiłej sytuacji wokół wyborów, odparł, że "moment, w którym prezydent pokazuje wagę swojego urzędu i dbanie o konstytucję, tym momentem jest przede wszystkim podpisywanie aktów prawnych, które wychodzą z parlamentu i zbadanie tych aktów pod kątem ich zgodności z konstytucją".
- W okresie wyborczym, czyli od 5 lutego do 10 maja było kilka ustaw, które z punktu widzenia zgodności z konstytucją nie tylko budziły wątpliwości, ale były jawnie niezgodne z konstytucją - ocenił. Jego zdaniem "w tym ostatnim etapie zdarzeń przyjęcie ustawy zawetowanej przez Senat było ruchem czysto politycznym, niezwracającym zupełnie uwagi na teść ustawy i jej zgodność z konstytucją".
- Prezydent nie powinien, a ja bym powiedział ostrzej - nie miał prawa podpisać tej ustawy. Ona musiała być zakwestionowana przez prezydenta - dodał, odnosząc się o podpisanej przez prezydenta ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego.
Według Zolla "to jest naprawdę pokazanie, że ten prezydent w żadnym wypadku, w czasie właściwie całej swojej kadencji, nigdy nie zwracał uwagi na zgodność ustawy z konstytucją". Uznał także, że w wielu przypadkach także zadania prezydenta były "wykonywane niezgodnie z konstytucją".
Zoll o nominacji Zaradkiewicza: trudno tutaj dopatrzyć się zgodności z porządkiem prawnym
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego mówił także, że jego zdaniem "jest to możliwe", by Andrzej Duda odpowiedział przez Trybunałem Stanu. - Nawet uważam, że jest bardzo duża szansa, że do tego dojdzie - dodał profesor Andrzej Zoll.
- Zachowania tak jawnie sprzeczne z konstytucją nie mogą się nie spotkać z realizacją norm sankcjonowanych, norm, które wskazują na to, że osoby łamiące prawo ponoszą odpowiedzialność za to. Prezydent jest osobą, która ma dbać o prawo, a nie je łamać. To przecież trwa cały czas - kontynuował.
Zwrócił także uwagę na "kwestię powołania na stanowisko osoby pełniącej obowiązki pierwszego prezesa Sądu Najwyższego". - Ta nominacja jest bardzo nietrafna, a wręcz można powiedzieć, że też trudno tutaj dopatrzyć się zgodności z porządkiem prawnym, zgodności z ustawą o Sądzie Najwyższym. To są działania prezydenta, które nie licują prezydentowi - przekonywał gość TVN24.
Prezydent wyznaczył na pełniącego obowiązki pierwszego prezes SN sędziego Kamila Zaradkiewicza po ustąpieniu z tej funkcji profesor Małgorzaty Gersdorf. Od piątku w Sądzie Najwyższym toczą się próby wyłonienia kandydatów na pierwszego prezesa, jednak Zaradkiewicz w środę odroczył obrady i zwrócił się do prezydenta o zmiany w regulaminie SN. Kilkudziesięciu sędziów Sądu Najwyższego chce odwołania Zaradkiewicza z funkcji, zarzucając mu niepoprawne i odbiegające od standardów prowadzenie obrad zgromadzenia ogólnego.
"Trybunał Stanu ma kadencję nieco dłuższą od Sejmu, ale to nie pozwala na to, żeby był organem niezależnym politycznie"
Jak mówił Zoll, pierwszy prezes Sądu Najwyższego jest także przewodniczącym Trybunału Stanu. Dodał przy tym, że "pierwszym aktem prawnym, który powinien być uchwalony po objęciu władzy przez demokratyczną siłę, to powinna być zmiana ustawy o Trybunale Stanu".
- Dlatego, że Trybunał Stanu został w Polsce źle skonstruowany od samego początku, od 1989 roku. Dlatego, że Trybunał Stanu jest wybierany przez aktualnie wybrany Sejm, poprzez wskazywanie na osoby, które są bardzo bezpośrednio związane polityczne z tą partią, która stanowi o kierunku polityki państwa. Oczywiście Trybunał Stanu ma kadencję nieco dłuższą od Sejmu, ale to nie pozwala na to, żeby był organem niezależnym politycznie - przekonywał.
"PiS niewiele się nauczył z tych doświadczeń sprzed 10 maja"
Gość TVN24 mówił również o przyjętej we wtorek ustawie w sprawie organizacji tegorocznych wyborów prezydenckich, zakładającej między innymi głosowanie metodą mieszaną. Zdaniem Zolla "PiS niewiele się nauczył z tych doświadczeń sprzed 10 maja".
- Bo właśnie spowodował przyjęcie przez Sejm ustawy w trybie absolutnie nieodpowiadającym wadze tej ustawy. Nie zgodzono się nawet na dyskusję w komisji sejmowej. Bezpośrednio po pierwszym czytaniu nastąpiło drugie czytanie i potem trzecie czytanie, czyli w sumie ta ustawa była w Sejmie kilka godzin, może kilkanaście - wskazywał. Zwrócił uwagę, że "dyskusja nad rozwiązaniami przyjętymi w tej ustawie była praktycznie żadna".
- Taką ustawę uchwaloną przez Sejm otrzymuje Senat. Teraz niech się nikt nie dziwi, jeżeli w tym Senacie – który chce być odpowiedzialnym organem konstytucyjnym – zaczyna się dopiero dyskusja nad poszczególnymi rozwiązaniami. Jej nie było w Sejmie. Ale nie chciałbym, żeby Senat tak długo pracował, jak pracował przy poprzedniej ustawie - mówił.
Przyznał jednak, że "nie można powiedzieć, żeby ten projekt ustawy, czy dzisiaj już ustawa, która czeka tylko na rozstrzygnięcie w Senacie, nie była jakimś postępem" wobec tej, która dotyczyła głosowania wyłącznie korespondencyjnego. - Są zmiany, które idą w dobrym kierunku, na przykład przywrócenie kompetencji Państwowej Komisji Wyborczej, umożliwienie głosowania w sposób, o którym będzie decydował obywatel - wyliczał.
Zaznaczył jednak, że są w niej także rozwiązania, "które są jawnie też sprzeczne z porządkiem prawnym czy z tymi założeniami, które są w demokratycznym państwie prawa". - Mam tu na myśli artykuł 14 tej ustawy, który przyznaje bardzo duże i niebezpieczne kompetencje marszałkowi Sejmu, w tym wypadku pani marszałek Sejmu - wyjaśniał.
Jak mówił profesor Zoll, o sposobie wybrania prezydenta "nie może decydować organ polityczny". - Marszałek Sejmu jest niestety w Polsce bardzo mocno związany z partią polityczną - dodał były prezes TK.
ZOBACZ TAKŻE: Szczegóły autopoprawki klubu PiS >>>
Źródło: TVN24