Na przewidywane zwycięstwo Joego Bidena w wyborach prezydenckich w USA zareagowali przywódcy państw, których relacje z USA pogorszyły się za rządów Donalda Trumpa. Prezydent Iranu powiedział, że nowa amerykańska administracja ma okazję naprawić błędy przeszłości, przywódca Kuby ocenił, że Amerykanie wybrali nowy kierunek, a lider Autonomii Palestyńskiej wyraził nadzieję na polepszenie dwustronnych stosunków z Waszyngtonem.
W sobotę zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA z 3 listopada ogłosiły największe media w tym kraju, a także sam kandydat demokratów. Zwycięstwa swojego wyborczego przeciwnika nie akceptuje urzędujący prezydent Donald Trump, który twierdzi, że doszło do fałszerstw wyborczych. Jego prawnicy składają i zapowiadają pozwy kwestionujące wyniki wyborów w poszczególnych stanach.
Na wynik wyborów w USA zareagowali także przywódcy państw, które nie miały najlepszych relacji z Ameryką rządzoną przez Trumpa.
Prezydent Kuby: Amerykanie wybrali nowy kierunek
"Naród amerykański wybrał nowy kierunek w tych wyborach prezydenckich" - napisał w niedzielę na Twitterze prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel, komentując zwycięstwo Joe Bidena nad Donaldem Trumpem. "Wierzymy w możliwość budowania konstruktywnych stosunków dwustronnych przy jednoczesnym poszanowaniu naszych różnic" - dodał. Jak ocenia agencja Reutera, komunistyczne władze wyspy liczą na poprawę stosunków z USA pod rządami demokratycznego prezydenta.
Administracja Donalda Trumpa wycofała się z normalizacji stosunków dyplomatycznych Waszyngtonu z Hawaną, do jakiej doprowadził Barack Obama. Urzędujący prezydent przywrócił sankcje gospodarcze na ten kraj oraz zaostrzył ograniczenia dotyczące podróżowania z Kuby do USA.
Normalizacja stosunków z Kubą była przedstawiana jako jedno z największych osiągnięć polityki zagranicznej Obamy. Jednocześnie wzbudziła protesty społeczności kubańskiej w USA, szczególnie przedstawicieli tradycyjnie konserwatywnego, starszego pokolenia uchodźców z Kuby. Diaspora zamieszkująca Miami (Floryda) i jego okolice od lat stanowi lojalny elektorat Partii Republikańskiej. W tym roku na Florydzie zwyciężył Donald Trump.
Podczas kampanii wyborczej Joe Biden zapowiadał zmianę polityki wobec Kuby, oceniając, że strategia Trumpa "wyrządziła krzywdę Kubańczykom" i zarzucając mu, że nie zrobił nic, by wspierać demokrację i prawa człowieka w tym kraju.
Prezydent Iranu: nowa administracja USA ma okazję naprawić błędy Trumpa
Komentarz do nieoficjalnych wyników wyborów popłynął z Iranu. - Naród amerykański sprzeciwił się szkodliwej polityce Trumpa - ocenił w niedzielę prezydent Hasan Rowhani. - Nowa administracja amerykańska ma teraz okazję, by naprawić błędy przyszłości i ponownie potwierdzić swe zobowiązania wynikające z podpisanych przez siebie umów w pełnym poszanowaniu dla prawa międzynarodowego - dodał. Rowhani zapewnił, że "Iran opowiada się za konstruktywną interakcją z całym środowiskiem międzynarodowym".
Słowa irańskiego przywódcy odnoszą się w pierwszej kolejności do porozumienia nuklearnego z 2015 roku, z którego Stany Zjednoczone wycofały się jednostronnie w 2018 roku, ale też do szeregu sankcji nakładanych przez Biały Dom na Iran w związku z wypowiedzeniem tej umowy przez Waszyngton. W 2019 roku Biały Dom zagroził retorsjami wszystkim krajom oraz podmiotom, które tych ograniczeń nie będą respektować.
Iran zawiesił przestrzeganie niektórych zobowiązań wynikających z umowy nuklearnej jeszcze w maju 2018 roku. Była to odpowiedź na jej wypowiedzenie przez Stany Zjednoczone. Teheran zapowiedział też wtedy, że jeśli pozostałe strony umowy nie podejmą kroków chroniących jego gospodarkę przed skutkami amerykańskich sankcji, to zacznie wzbogacanie uranu.
W 2019 roku Iran ogłosił, że powraca do realizacji programu nuklearnego i nie czuje się ograniczany porozumieniem, które wraz ze Stanami Zjednoczonymi, Rosją i Chinami podpisały w 2015 roku także Francja, Wielka Brytania i Niemcy. Porozumienie znane pod nazwą Wspólny kompleksowy plan działania (Joint Comprehensive Action Plan; JCAP) z 2015 roku przewidywało zniesienie międzynarodowych sankcji gospodarczych wobec Islamskiej Republiki Iranu w zamian za jej rezygnację z prac nad arsenałem jądrowym.
"Dobry i zły policjant"?
Korespondent agencji AFP w Iranie rozmawiał w Teheranie z mieszkańcami irańskiej stolicy. Większość cytowanych w depeszy AFP teherańczyków deklarowała, że wiąże nadzieje z zapowiedzią Bidena, iż pod jego przewodnictwem kraj powróci do swych międzynarodowych zobowiązań i będzie bardziej nastawiony na współpracę niż na konfrontację.
Opinii tej nie podziela konserwatywny dziennik irański "Resalat", który w komentarzu zatytułowanym "Wróg bez maski odchodzi. Nadchodzi wróg w masce" wyraził pogląd, iż polityka USA wobec Iranu będzie taka, jaką była przez ostatnich 40 lat. W komentarzu zaznaczono, że obaj rywale w wyborach prezydenckich w USA to tylko "dobry i zły policjant", a istota polityki amerykańskiej pozostanie bez zmian.
Zajmujący bardziej umiarkowaną pozycję dziennik "Szark" zatytułował swój niedzielny artykuł wstępny: "Jest wyraźna różnica między Bidenem a Trumpem" i wyraził nadzieję, że podejście Białego Domu do Iranu zostanie poddane przez Joego Bidena rewizji.
"Klęska Trumpa w wyborach to dla nas wielkie zwycięstwo"
Gratulacje kandydatowi demokratów złożył także prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas. W oświadczeniu wydanym w niedzielę zaznaczył, że liczy na dobrą współpracę. "Gratuluję prezydentowi elektowi Joemu Bidenowi jego zwycięstwa jako przyszłemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych Ameryki i gratuluję też wybranej na urząd wiceprezydenta Kamali Harris" - napisał Abbas.
"Mam nadzieję na współdziałanie z prezydentem elektem i jego administracją w dziele umacniania relacji palestyńsko-amerykańskich, a także liczę na współpracę, dzięki której nasz naród osiągnie wolność, niepodległość, sprawiedliwość i poszanowanie jego godności. (Wierzę, że) będziemy pracować razem na rzecz pokoju, stabilności bezpieczeństwa w naszym regionie i na świecie" - czytamy w oświadczeniu prezydenta Abbasa.
"Klęska Trumpa w wyborach to dla nas wielkie zwycięstwo" - powiedział dziennikowi "Israel Hajom" starszy doradca Abbasa, Nabil Szaas.
Nadzieje na przeniesienie ambasady USA z powrotem do Tel Awiwu
Ewentualna zmiana gospodarza Białego Domu budzi nadzieje Palestyńczyków, którzy potraktowali decyzję Donalda Trumpa sprzed trzech lat o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela i przeniesienie tam z Tel Awiwu ambasady USA, a także przyzwolenie Białego Domu na dalsze osadnictwo żydowskie na Zachodnim Brzegu Jordanu za decyzję bezpośrednio godzącą w żywotne interesy i prawa narodu palestyńskiego.
Od 2017 roku prezydent Abbas zamroził wszelkie kontakty ze Stanami Zjednoczonymi - przypomina Reuters.
Również próby dokonania wyłomu w solidarności krajów arabskich w odniesieniu do kwestii palestyńskiej zostały odebrane z dezaprobatą wśród Palestyńczyków. Administracji Trumpa udało się w 2020 roku skłonić trzy państwa arabskie: Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn i Sudan do uznania państwa Izrael i nawiązania z nim współpracy.
Przywódcy palestyńscy, w tym ci z Hamasu, uważają, że podważa to szanse na uregulowanie kwestii palestyńskiej w duchu poszanowania interesów ludności arabskiej zamieszkałej w Strefie Gazy, Wschodniej Jerozolimie i na Zachodnim Brzegu oraz uchodźców z tych terenów.
Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl