Jednym z miejsc poza USA, gdzie zapanowała największa radość w związku ze zwycięstwem Joe Bidena w wyborach, jest niewielka miejscowość Ballina w zachodniej Irlandii, skąd wywodzą się przodkowie prezydenta elekta - relacjonuje stacja BBC. Praprapradziadek prezydenta elekta wyjechał z Balliny do Ameryki podczas klęski głodu 170 lat temu.
Po ogłoszeniu przez amerykańskie media wygranej Joe Bidena premier Irlandii Micheal Martin przesłał mu gratulacje, podkreślając, że jest to "szczególnie wyjątkowy dzień dla mieszkańców hrabstw Louth i Mayo, którzy mogą traktować prezydenta elekta Bidena jako jednego ze swoich". Praprapradziadek Bidena - Edward Blewitt - wyjechał z Balliny do Ameryki podczas klęski głodu w Irlandii 170 lat temu.
Zwycięstwo Bidena "to wielki powód do sławy dla mieszkańców Balliny"
W Ballinie Joe Biden był dwa razy - w 2016 i 2017 roku. Jak opowiada Joe Blewitt, hydraulik z Balliny i daleki kuzyn Bidena, to właśnie podczas tej drugiej wizyty powiedział mu, że następny raz przyjedzie tu jako prezydent.
- To będzie coś wielkiego dla miasta. To wielki powód do sławy dla mieszkańców Balliny - mówi BBC jego siostra Laurita Blewitt, choć zaznacza, że z powodu epidemii COVID-19 nie spodziewa się, by nastąpiło to szybko. - Przyjazd do Irlandii nie będzie dla niego priorytetem. Najpierw ma wiele pilnych spraw do załatwienia w Ameryce - przyznaje.
Mural z podobizną Bidena na rynku
W liczącej 10 tysięcy mieszkańców Ballinie już kilka tygodni przed wyborami zapanowała wielka ekscytacja. Na rynku namalowano mural przedstawiający Bidena, a w noc wyborczą przez miasto kilkakrotnie przejechała kawalkada motocyklowa ze wsparciem dla kandydata Partii Demokratycznej. Również Joe Blewitt postanowił to wykorzystać i na swoim vanie namalował hasło reklamowe: "Joe Biden do Białego Domu, Joe Blewitt do twojego domu".
"To coś bardzo wyjątkowego mieć związek z najpotężniejszą osobą na świecie"
Poruszenie panuje także na półwyspie Cooley w hrabstwie Louth na wschodnim wybrzeżu Irlandii, skąd wywodzi się prapraprababcia Bidena. - To coś bardzo wyjątkowego (...) mieć związek z najpotężniejszą osobą na świecie" - powiedziała BBC Anne Kearney-Quinn.
Kiedy Biden został wiceprezydentem USA w 2008 roku, jej nieżyjący już ojciec zapytał: "Wiesz, że jesteśmy spokrewnieni z 'tym' Joe Bidenem?". Rodzina nie była pewna, jak dokładnie wyglądają te koneksje, ale krótko przed przyjazdem Bidena do Irlandii w 2016 roku genealodzy skontaktowali się z Anne i potwierdzili, że jest z nim spokrewniona przez wspólnego przodka, jakim była Mary Kearney.
Kilku członków klanu Kearney, w tym rodzina Anne, było wówczas na lunchu z Bidenem w restauracji. - Był niezwykle charyzmatyczny, to jedna z tych osób, które naprawdę potrafią ze wszystkimi nawiązać kontakt. Był bardzo zaangażowany w rozmowy i zainteresowany każdym - wspomina. Dodaje, że chciałaby, aby znowu przyjechał na Cooley, ale żartuje, że jak on tego nie zrobi, to ona sama wybierze się do Białego Domu.
Korzenie mogą mieć wpływ na podejście Bidena do amerykańsko-brytyjskich negocjacji?
BBC wskazuje, że irlandzkie korzenie prezydenta elekta mogą mieć wpływ na jego podejście do amerykańsko-brytyjskich negocjacji w sprawie umowy o wolnym handlu. Biden jeszcze w czasie kampanii sugerował, że jeśli rząd Borisa Johnsona będzie forsował projekt ustawy o rynku wewnętrznym, która pozwala na naruszenie ustaleń między Wielką Brytanią a Unią Europejską w sprawie Irlandii Północnej, będzie to miało konsekwencje.
Zdaniem krytyków, wejście w życie ustawy mogłoby zagrozić porozumieniu wielkopiątkowemu z 1998 r., które kończyło konflikt w tej prowincji. "Nie możemy pozwolić, by porozumienie wielkopiątkowe, które przyniosło pokój w Irlandii Północnej, stało się ofiarą brexitu. Jakakolwiek umowa handlowa między USA i Wielką Brytanią musi być uwarunkowana tym, czy będzie przestrzegane to porozumienie i czy nie będzie powrotu twardej granicy. Kropka" - napisał we wrześniu na Twitterze.
Joe Biden zwycięzcą wyborów
Największe amerykańskie media (CNN, Fox News, NBC, ABC News, a także agencje Reutera i AP) przekazały w sobotę, że kandydat Partii Demokratycznej Joe Biden wygrał wybory prezydenckie. Według ich projekcji wyborczych demokrata za sprawą zwycięstwa w Pensylwanii (20 głosów elektorskich) zapewnił sobie 273 głosy elektorskie. Media informują także o sześciu kolejnych głosach z Nevady, które przypadną Bidenowi. W tej sytuacji prezydent elekt może liczyć już na 279 głosów. Do objęcia urzędu wymagane jest uzyskanie minimum 270.
Nie są to jednak ostateczne wyniki. Sztab Donalda Trumpa zapowiedział pozwy wyborcze w kilku stanach, ale gratulacje dla prezydenta elekta Joe Bidena wysłali już przywódcy z całego świata.
Źródło: PAP, tvn24.pl