Jednym z państw, których przywódcy wciąż nie złożyli Joe Bidenowi oficjalnych gratulacji, są Chiny. Pekin oświadczył w poniedziałek, że będzie w tej kwestii postępować zgodnie z międzynarodowym zwyczajem.
Po wyborach prezydenckich z 3 listopada w Stanach Zjednoczonych wciąż trwa liczenie głosów w czterech stanach: Arizonie, Georgii, Karolinie Północnej i na Alasce. Według przewidywań największych amerykańskich mediów, bazujących m.in. na wstępnych wynikach z pozostałych 46 stanów, Joe Biden zdobył już 279 głosów elektorskich, o dziewięć więcej niż minimum, wymagane do objęcia urzędu prezydenta USA.
Gratulacje dla kandydata demokratów płynął od przywódców z całego świata. Niektóre państwa są jednak bardziej powściągliwe, czekając na oficjalne wyniki wyborów. Wśród nich są m.in. Chiny.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Party in the USA", "Dzisiaj jest dobry dzień!". Celebryci świętują zwycięstwo Bidena
"Rozumiemy, że wynik wyborów prezydenckich w USA zostanie ustalony zgodnie z prawem"
- Odnotowaliśmy fakt, że pan Biden ogłosił zwycięstwo. Rozumiemy, że wynik wyborów prezydenckich w USA zostanie ustalony zgodnie z prawem i procedurami obowiązującymi w Stanach Zjednocznych - oświadczył na poniedziałkowej konferencji prasowej rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin.
Stosunki między Chinami a Stanami Zjednoczonymi są obecnie najgorsze od dziesięcioleci. Powodem tego stanu rzeczy są m.in. spory dotyczące technologii, handlu, polityki wobec Hongkongu oraz pandemii koronawirusa, który miał pochodzić z chińskiego miasta Wuhan. Agencja przypomina, że administracja Donalda Trumpa nałożyła serię sankcji przeciwko Pekinowi.
- Zawsze uważamy, że Chiny i Stany Zjednoczone powinny wzmacniać wzajemną komunikację i dialog, radzić sobie z różnicami w oparciu o wzajemny szacunek, rozszerzać współpracę w oparciu o obopólne korzyści oraz promować solidny i stabilny rozwój stosunków dwustronnych - dodał Wang.
Co dla Chin oznacza zwycięstwo Bidena?
Jak ocenia redakcja BBC, choć mogłoby się wydawać, że Pekin z zadowoleniem przyjmie wyprowadzkę Donalda Trumpa z Białego Domu, chińskie władze mogą być nieco rozczarowane wynikiem wyborów za Atlantykiem.
"Nie dlatego, że darzą Trumpa trwałym uczuciem, lecz dlatego, że jego kolejne cztery lata w Białym Domu oznaczałyby kuszącą perspektywę większej nagrody" - pisze BBC. Jak zaznacza redakcja, przywódca USA dzielący własny kraj i izolujący się od świata wydawał się Chinom "ucieleśnieniem długo oczekiwanego spadku potęgi Stanów Zjednoczonych".
Chiny - jak zauważa BBC - mogą odnieść korzyści z faktu, że Joe Biden wyraża chęć współpracy w kwestiach, takich jak zmiany klimatu i zapowiada powrót do Porozumienia Paryskiego. Jednocześnie zamierza on naprawić nadwyrężone za rządów Trumpa transatlantyckie sojusze, co - w ocenie brytyjskiego portalu - może okazać się bardziej skuteczne w ograniczaniu mocarstwowych ambicji Chin niż strategia samotnej walki, prowadzona przez obecnego prezydenta USA.
"Zwycięstwo Bidena to kolejne wyzwanie dla chińskiego systemu pozbawionego demokratycznej kontroli. Zmiana władzy (w USA - red.) jest dowodem na to, że amerykańskie wartości są trwałe" - puentuje BBC.
Źródło: Reuters, BBC, tvn24.pl