Konfederacja zorganizowała w sobotę w katowickim Spodku konwencję, na której zaprezentowała hasło wyborcze oraz kandydatów w październikowych wyborach parlamentarnych. - My jako jedyni reprezentujemy kontrprogram korzystny dla Polaków, a niekorzystny dla biurokratów - mówił jeden z liderów ugrupowania Krzysztof Bosak. Sławomir Mentzen stwierdził z kolei, że "ma powoli dosyć marazmu i ciągłego słuchania, że tu nie da się nic poprawić i nie warto nawet próbować". - Otrzymujemy atrakcyjny przekaz medialny oparty na tym, że jest dużo dymu - komentował w TVN24 sobotnią konwencję dziennikarz "Gazety Wyborczej" Marcin Kącki.
W hali widowiskowo-sportowej Spodek w Katowicach odbyła się w sobotę "Wielka Konwencja Konfederacji". W czasie wydarzenia zaprezentowano hasło wyborcze: "Możemy wszystko!".
- Jesteśmy w samym sercu, w punkcie kulminacyjnym naszej kampanii wyborczej i ta wielka konwencja Konfederacji to jest moment, w którym przypominamy o najważniejszych, hasłach, o najważniejszych pryncypiach i o najważniejszych sprawach, dla których idziemy razem do wyborów po to, żeby wywrócić ten stolik, przy którym siedzą wszystkie inne partie polityczne - wskazywał jeden z liderów Konfederacji Krzysztof Bosak.
Jak mówił, Konfederacja jest jedyną siłą parlamentarną, której nie ma w europarlamencie, "gdzie oni wszyscy grają do jednej bramki". - A my jako jedyni reprezentujemy kontrprogram korzystny dla Polaków, a niekorzystny dla biurokratów - podkreślił.
Jak mówił, w realizacji planów potrzebna jest długa i ciężka praca, "bo to nie wydarzy się samo", a "batalia jest rozłożona na lata". - Wszyscy analizują najbliższy wynik wyborczy z perspektywy tego, co będzie za miesiąc, my zadajemy sobie pytanie, pracując politycznie, co będzie za pięć lat, co będzie za dzisięć lat, co będzie za piętnaście, pięćdziesiąt i sto lat - zaznaczył Bosak.
Dodał, że to daje odwagę do podejmowania "tematów niepopularnych", "robienia czegoś, czego nie robi nikt inny w polskiej polityce - pozwolenia sobie na komfort mówienia prawdy, niezależnie czy jest ona popularna, czy wynika z sondaży, czy badań jakościowych". - Społeczeństwo już rozumie na tym etapie, co mamy do powiedzenia. I ostatnie lata pokazały, że w wielu sprawach mieliśmy rację. Na kilka miesięcy, a nawet na kilka lat przed innymi - powiedział Bosak.
Czytaj również: Trzaskowski: Proponujemy małe inwestycje obok was. Nie największe lotniska, nie wielkie przekopy
- Każdy nasz komunikat jest i będzie zniekształcany, każde nasze zdanie będzie wyrwane z kontekstu, a my niezależnie od tego, pomimo cenzury w mediach głównego nurtu, pomimo trwającej ponad rok cenzury na najpopularniejszej platformie społecznościowej, pomimo różnych prób manipulacji algorytmami, i tak docieramy do społeczeństwa z tym, co jest prawdą - dodał Krzysztof Bosak.
- Bo ludzie mają w sobie naturalne pragnienie prawdy, mają w sumie naturalny sprzeciw wobec tego, jeżeli są oszukiwani, jeżeli są traktowani bez szacunku. A tak dokładnie byli traktowani Polacy przez wiele ostatnich lat - przekonywał
Wskazał m.in. na nadużycia w czasie pandemii COVID-19. Podkreślił, że to liderzy Konfederacji w tym czasie "wspierali normalnych ludzi w korzystaniu ze swoich praw obywatelskich, wolności gospodarczej i życia społecznego".
Bosak: potrzebne jest sformowanie prawdziwej kontrelity
Zdaniem Bosaka w długiej pespektywie potrzebne jest "sformowanie prawdziwej kontrelity". - Musimy mieć kadry, które zastąpią tych zdemoralizowanych ludzi, którzy w tej chwili wypełnili wszystkie wpływowe stanowiska w mediach publicznych, które stały się mediami partyjnymi, w spółkach Skarbu Państwa, w administracji - wymienił.
Bosak przekonywał przy tym, że środowisko Konfederacji od lat wykonuje pracę polityczną nie dla siebie, ale "żebyśmy mogli Polskę zostawić lepszą naszym dzieciom, żebyśmy mogli spojrzeć im w oczy". Mówił, że Konfederacja jest jedyną partią, której ani jeden poseł "nie sprzedał się za korzyści majątkowe do głosowania z rządem".
- Jeżeli nie przełamiemy tych wszystkich negatywnych trendów, w które nasze państwo i społeczeństwo jest wmanewrowywane, może Polska osunąć się tak samo, jak państwa zachodnie. Widzimy te tendencje. Popatrzcie, co się dzieje w Unii Europejskiej. Jako jedyni artykułujemy program korzystny dla obywateli, dla naszego państwa - deklarował lider Ruchu Narodowego.
- Zobaczcie, co mówią, że się nie da używać prawa weta, nawet w tych dziedzinach, gdzie je mamy. Nie dało się odrzucić traktatu lizbońskiego, nie dało się odrzucić Fit for 55, nie dało się nie zgadzać na fundusz covidowy. Czy to prawda? Oczywiście nie. My byśmy to wszystko odrzucili, tylko musimy ich zastąpić - wołał.
Czytaj również: Konwencja programowa Trzeciej Drogi. Szymon Hołownia: nie musimy wybierać między wspólnotą a wolnością
- W polityce unijnej nie możemy oddać żadnych kolejnych kompetencji. Już się zaczęło szantażowanie, że są tworzone nowe traktaty unijne i musimy się na nie zgodzić. Konfederacja mówi jasno: żadnych traktatów, w których choć jeszcze jedna rzecz byłaby zabrana z Warszawy i przeniesiona do Brukseli. Nie ma takiej opcji - zastrzegł.
Bosak: Konfederacja to siła odpowiedzialności politycznej za Polskę i za Polaków
Przekonywał, że propozycje programowe Konfederacji w gospodarce nie są radykalne. - Opracowaliśmy program realistyczny i korzystny dla normalnych Polaków - i tych, którzy pracują i tych, którzy prowadzą działalność gospodarczą tak, żeby wreszcie mogli zarabiać na swój byt - argumentował. W kontekście programów socjalnych wyjaśniał, że Konfederacja jest przeciwna ich rozwijaniu, ponieważ wie, że "aby komuś coś dać, najpierw trzeba wszystkim zabrać - jeżeli nie w tej chwili, to w przyszłości".
- Jako jedyni mamy program korzystny dla Polaków, jako jedyni chcemy obronić te prawa, które mamy. To nie jest radykalizm, to jest zachowawczość. (...) Zachowajmy to, co mamy. Polska gospodarka lepiej lub gorzej stworzyła mechanizm, w którym jest ten rozwój gospodarczy, zachowajmy go, nie duśmy tego jakimś głupim radykalizmem - powiedział Bosak.
W kontekście kryzysu migracyjnego podkreślił, że Polska musi być krajem bezpiecznym; stwierdził tu m.in., że PiS jest partią hipokrytów. Uznał też, że Konfederacja jako jedyna prawidłowo odczytała dynamikę stosunków pomiędzy Polską a Ukrainą, opierającą się - jak mówił - na wykorzystaniu polskiej naiwności, naiwności polityków, którzy są w rządzie. - Naiwności - to najbardziej dla nich przychylna interpretacja. Naiwności lub zdrady, której dokonali - dodał.
- Konfederacja to siła odpowiedzialności politycznej za Polskę i za Polaków. To jest siła odpowiedzialności za to, żeby dobrze wywarzyć długookresowe interesy narodowe i bieżące korzyści gospodarcze. Konfederacja to jest siła, w której zmieścili się ludzie mający często poglądy nieco od siebie różne, ale którzy zgadzają się ze sobą w podstawowych pryncypiach - podkreślił Bosak. Zaznaczył, że w żadnej sprawie ideowej Konfederacja swoich poglądów nie zmieniła.
Mentzen: mam dosyć marazmu i ciągłego słuchania, że tu nie da się nic poprawić
Głos zabrał także inny z liderów ugrupowania, Sławomir Mentzen. Podczas przemówienia mówił, że "ma powoli dosyć marazmu i ciągłego słuchania, że tu nie da się nic poprawić i nie warto nawet próbować".
- Czy są jakieś prawa natury mówiące, że jeżeli gdzieś się da, to u nas się nie da? Z jakiego powodu w Niemczech możemy mieć rywalizujące ze sobą o pacjenta kasy chorych, a w Polsce, kiedy mówimy o rywalizujących o pacjenta funduszach ubezpieczeń zdrowotnych, to dowiadujemy się, że tak się przecież nie da, że to niemożliwe, że to populizm - powiedział.
Czytaj również: Konwencja Lewicy w Wiedniu na osiedlu tanich mieszkań na wynajem. "Wprowadzimy to w Polsce"
- Czemu w Estonii mogą mieć prostą ustawę o VAT, która ma poniżej 100 stron, a w Polsce, gdy mówię o prostej ustawie o VAT, to słyszę, że się nie da, że to populizmy, że to jest przecież niemożliwe - kontynuował. Dodał, że w Niemczech mogą mieć dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców, a w Polsce wciąż słychać, że się nie da.
- Z czego to się bierze, kto nas zmusza do tego, że ten system musi być taki dziadowski? - pytał. - Jeżeli politycy z PiS-u i z Platformy (Obywatelskiej - red.) są tak święcie przekonani, że tu się niczego nie da zmienić i że to musi tak wyglądać, to powinni zmienić zawód i zająć się czymś innym. Bo nie tylko nie chcą dokonać zmian, to jeszcze sobie nawet nie wyobrażają, że te zmiany w ogóle są możliwe - ocenił.
Występ muzyczny, efekty pirotechniczne i prezentacja kandydatów
Oba główne, około 30-minutowe przemówienia liderów były przerywane oklaskami. Skandowano m.in. "Konfederacja", "Grzegorz Braun" czy "Złodzieje" (o konkurentach politycznych).
Konwencja Konfederacji w katowickim Spodku zgromadziła parę tysięcy osób. W poprzek płyty hali rozstawiono rozległy ekran, na którym wyświetlano spoty, filmy, grafiki i efekty specjalne. Przed ekranem stała scena w kształcie litery T, której podłoga również w części była ekranem.
Konwencję rozpoczęło odśpiewanie hymnu narodowego a capella. Otwarciu wydarzenia towarzyszył występ Jakuba Molędy na żywo z piosenką z refrenem: "Możemy wszystko. To, co przed nami ważne jest. I już tak blisko, zwycięstwem będzie mały gest". Artysta wjechał na salę na motocyklu. Występowi towarzyszyły efekty pirotechniczne. Również pomiędzy przemówieniami i podczas prezentacji liderów list w okręgach grała głośna muzyka z bogatą oprawą świetlną i pirotechniczną.
Prezentacje kandydatów do parlamentu poprzedził spot dotyczący kobiet w Konfederacji. Następnie wystąpiła kandydująca do Senatu w Sieradzu Klaudia Domagała, która mówiła m.in., że program Konfederacji to "więcej ochrony kobiet przez bezprawnym ZUS-em, to więcej ochrony kobiet na porodówkach".
Podczas prezentacji kandydatów z pierwszych miejsc na listach (poza Anną Bryłką z Konina – wyłącznie mężczyzn) szczególny aplauz wywołało przejście przez scenę Janusza Korwina-Mikkego (okręg podwarszawski), który zakręcił trzymaną w ręce laską oraz Grzegorza Brauna (okręg rzeszowski), niosącego obszerną czarną teczkę. Żaden z nich nie zabrał w sobotę głosu. Na zakończenie wydarzenia przestrzeń Spodka wypełniło confetti.
Kącki: otrzymujemy atrakcyjny przekaz medialny oparty na tym, że jest dużo dymu
Konwencję skomentował na antenie TVN24 dziennikarz "Gazety Wyborczej" Marcin Kącki, autor książki "Chłopcy. Idą po Polskę", w której opisał środowisko Konfederacji. - Nie wiem, czy ja się dobrze tutaj nadaję do recenzowania tego, bo chyba przydałby się bardziej recenzent muzyczny i specjalista od efektów pirotechnicznych i być może jeszcze specjalista wizerunkowy - mówił.
Dziennikarz został zapytany o to, z jakim programem do wyborów idzie Konfederacja. - Mamy trzy partie (w ramach Konfederacji - red.) i na przykład program narodowców, czyli (ugrupowania Krzysztofa - red.) Bosaka - to jest nowy porządek, między innymi powszechniejszy dostęp do broni, ale dużo również o chociażby silnym związaniu z religią i z Kościołem katolickim - rozpoczął.
- U Grzegorza Brauna to już jest silniejsza teologia, (...) ogólnie rzecz biorąc Jezus Chrystus na tronie ze swoją matką, a poza tym oddajemy się Jezusowi Chrystusowi, jeśli do nas znów przyjdzie - kontynuował. - U korwinistów, no tam jest 70 rodzajów ideologii, od anarchokapitalizmu, czyli wszystko prywatne, po monarchizm, czyli szukamy króla, po minarchizm, czyli trochę państwa, zielony konserwatyzm i nie do końca do dzisiaj wiem, co tak naprawdę od nich otrzymujemy - dodał.
- Na pewno otrzymujemy atrakcyjny przekaz medialny oparty na tym, że jest dużo dymu. (...) Widzimy, że chyba wystarczy pop-polityka, czyli dym, efekty, muzyka, ludzie, działacze, jacyś delegaci, trochę rozpoznawalnych twarzy - ocenił Kącki.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24