Donald Tusk na spotkaniu z wyborcami w Ełku poruszył temat bezpieczeństwa kraju. Odwołał się do dymisji dwóch dowódców Wojska Polskiego i odnalezienia rosyjskiej rakiety w polskim lesie. - Będzie rozmawiał w telewizji rządowej, w czasie kiedy całe NATO dyskutuje, jak wspólnie przeciwdziałać niebezpieczeństwu, które może dotknąć także nasz kraj - powiedział o szefie MON Mariuszu Błaszczaku, który nie pojawił się na spotkaniu Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Dwaj kluczowi dla wojska dowódcy - szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Rajmund Andrzejczak i dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych generał broni Tomasz Piotrowski - zrezygnowali w poniedziałek ze stanowisk. We wtorek prezydent oficjalnie przyjął ich rezygnację z najwyższych funkcji w wojsku i powołał nowych dowódców na ich miejsce.
Szef PO Donald Tusk po rezygnacjach generałów przekazał, że ma informacje o "dymisjach kolejnych 10 wysokich oficerów Dowództwa Generalnego". "Żaden z wysokich rangą oficerów Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych nie podał się do dymisji" - niedługo później zakomunikowała ta jednostka. Wieczorem agencja Reuters poinformowała tymczasem, że rzecznik dowództwa potwierdził, że faktycznie 10 innych oficerów odeszło ze służby, ale "nie byli wysocy rangą". Z kolei w środę Wydział Działań Komunikacyjnych Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych w odpowiedzi przesłanej Wirtualnej Polsce przekazał, że "11 żołnierzy zawodowych z Dowództwa Generalnego RSZ w okresie od 1 do 10 października br. złożyło wypowiedzenie stosunku służby zawodowej. Zgodnie z zapisami ustawy z dnia 11 marca 2022 roku o obronie ojczyzny art. 230 żołnierz zawodowy może w każdym czasie wypowiedzieć stosunek służbowy zawodowej służby wojskowej bez podania przyczyny".
W środę Dowództwo Generalne RSZ opublikowało kolejny komunikat. "Powtarzamy - z Dowództwa Generalnego RSZ nie odszedł żaden wyższy rangą oficer. Jeżeli wojskowy zajmujący się sprawami administracyjnymi w pierwszym tygodniu października składa wniosek o odejście, to nie można tego łączyć z dymisją Szefa Sztabu Generalnego WP złożoną kilka dni później" - napisano na platformie X.
Tusk: Jedna korekta. Nie dziesięciu, a jedenastu
Do tej kwestii Tusk odniósł się w środę na spotkaniu z mieszkańcami Ełku. Podkreślał, że Polacy w tej części Polski "mają szczególnie uwrażliwiony słuch i wzrok na ryzyka zagrażające ojczyźnie". Dlatego - podkreślił - w tym miejscu zamierza powiedzieć "parę słów prawdy o tym, co dzieje się z polskim bezpieczeństwem".
Przekonywał, że PiS "miało czelność" użyć hasła wyborczego "Bezpieczna przyszłość Polaków", a jednocześnie w tym samym czasie "zaczęli podejmować decyzje, wprowadzać taki chaos, który zaowocował wydarzeniami, które naprawdę wprowadziły to poczucie lęku, nieprawności i chaosu do wszystkich polskich domów".
Mówił, że kiedy zboże ukraińskie "zaczęło zalewać Polskę, bo oni nie umieli zorganizować transportu tego zboża, do państw, które na nie czekały", on sam alarmował na ten temat. Relacjonował, że wówczas ze strony PiS odpowiedziały mu głosy, że to nieprawda.
- Przez wiele miesięcy kłamali - i to Kaczyński, i Morawiecki, i ówczesny minister rolnictwa. Po paru miesiącach okazało się, że to oni kłamali - powiedział Tusk. Zaznaczył, że nie było to dla niego zaskoczeniem. - Zaskoczeniem może być to, jak oni konsekwentnie i bezczelnie potrafią kłamać w każdej sprawie - zaznaczył.
Przekonywał, że podobnie jest ze sprawą podających się do dymisji wojskowych. Przypomniał swoje słowa, że otrzymał informacje, że zrezygnowało więcej oficerów i że dziesięciu kolejnych złożyło dymisję. - I jak zareagowała na to PiS-owska władza i Morawiecki i jakiś tam rzecznik prasowy, i urzędnicy odpowiedzialni za informacje dotyczącą wojska? "Nieprawda, fake news, Tusk kłamie, Tusk jakąś inscenizację dziwną robi". Morawiecki wiódł prym w tym krzyku, w tym wrzasku, że to nieprawda - powiedział.
Dodał, że nie trzeba było czekać tak długo, jak w przypadku ukraińskiego zboża, by PiS "musiało przyznać się do swoich kłamstw". "Tym razem wystarczyły 24 godziny. Dzisiaj rano cała Polska się dowiedziała, że mówiłem prawdę. Tylko jedna korekta. Nie 10, a 11 i to potwierdziły już źródła oficjalne w Wojsku Polskim" – powiedział Donald Tusk w Ełku.
Tusk: uczynili polskie niebo zupełnie bezbronnym
- W Strefie Gazy, na Bliskim Wschodzie, konflikt globalny wisi w powietrzu. Nie muszę nikogo o przekonywać, w jak krytycznym momencie znalazł się świat. W kwestii bezpieczeństwa, wojska, obrony naszych granic ich (rządu - red.) jedynym sposobem działania jest okłamywanie opinii publicznej - stwierdził Tusk. - Ich prawdziwą zbrodnią polityczną jest to, że okłamują w sprawach bezpieczeństwa cały naród. Kiedy spadła rosyjska rakieta, to nikt tego tak dokładnie nie nazwał. Wiedzieli o tym, że ona spadła i ze względów propagandowych nie podjęli właściwie żadnych poszukiwań, żeby nikt się nie dowiedział o tym, że uczynili polskie niebo zupełnie bezbronnym. Wyszło to na jaw, bo dzielna kobieta na koniu wjechała do lasu i znalazła tę rosyjską rakietę. Kaczyński wtedy zniknął, Błaszczak przerzucił winę na generałów - dodał.
Błaszczak nie pojawił się na spotkaniu NATO
- Podczas gdy panuje chaos w siłach zbrojnych, spotykają się ministrowie państw NATO w Brukseli, żeby rozmawiać o wspólnym działaniu i reakcjach na wojnę na Bliskim Wschodzie, Błaszczak prowadził kampanię wyborczą i go nie było. To jest minister obrony narodowej. Będzie rozmawiał w telewizji rządowej, w czasie kiedy całe NATO dyskutuje, jak wspólnie przeciwdziałać niebezpieczeństwu, które może dotknąć także nasz kraj. To jest naprawdę hańba - wypowiedział się na temat nieobecności szefa MON na spotkaniu NATO.
"Większość policjantów nie chce służyć partii politycznej"
- Obserwuję to od wielu miesięcy, że coraz więcej ludzi w mundurach - policjantek, policjantów, żołnierzy, leśników - zaczyna mówić, że mają dosyć tego, co się dzieje w naszej ojczyźnie. Wczoraj dwóch policjantów wyszło ze mną na scenę. Powiedzieli, że przygniatająca większość policjantek i policjantów nie chce służyć partii politycznej. Oni chcą znowu służyć Polkom i Polakom, żeby czuli się bezpiecznie, a nie żeby stać na Nowogrodzkiej czy na Żoliborzu - tłumaczył.
- Wezwałem oficerów i generałów Wojska Polskiego. Mówiłem, żeby nie ulegali tej presji i nie pozwolili na pogłębianie chaosu w polskich siłach zbrojnych. Nawoływałem, żeby przede wszystkim pamiętali o rocie przysięgi, że mają stać na straży Konstytucji, a nie partii rządzącej. To jest Bóg, honor, ojczyzna. To jest Konstytucja, to jest honor munduru, to jest sztandar, a nie PiS, Kaczyński, Sasin, Morawiecki i cała ta ekipa, która wykorzystywała polski mundur do kampanii wyborczej. Kiedy trzeba było naprawdę podjąć decyzję i stanąć obok polskich żołnierzy, okazali się bandą tchórzy - mówił.
- Było coraz więcej niepokojących pogłosek, że ten chaos na szczytach wojskowego dowództwa zbierze się, bo generałowie obawiają się, że PiS będzie chciał użyć wojska na wypadek przegranych wyborów. Brzmi groźnie i nieprawdopodobnie. Nikogo nie chcę straszyć, to jest scenariusz ostatni, jaki chciałbym przeżyć - dodał.
Tusk: żołnierze nie chcą służyć partii
Wcześniej na antenie TVN24 Donald Tusk odniósł się do słów Mateusza Morawieckiego na temat dymisji generałów. Premier powiedział, że "szef głównej partii opozycyjnej postanowił uderzyć w stabilność polskiej armii".
CZYTAJ TEŻ: Premier o "chwilowych dymisjach", szef MON o "zrzucaniu mundurów". Komentarze po rezygnacji generałów
- Postanowił wykorzystać jakieś chwilowe dymisje, chwilowe odejścia z armii do tego, aby przedstawiać nieprawdziwy stan polskiej armii. Po kompromitacji i porażce Donalda Tuska w debacie wyborczej próbują wskoczyć na inny temat. Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją rozchwiania bezpieczeństwa na całym świecie. Widzimy to po tym, co dzieje się w Izraelu - powiedział Mateusz Morawiecki.
- Mamy bardzo poważny problem. Dymisje dwóch najwyższych dowódców Wojska Polskiego nastąpiły w sytuacji krytycznej i po wielomiesięcznym zamieszaniu. Pamiętajmy o problemie z rakietą, której nie mógł znaleźć Błaszczak i Kaczyński. To ujawniło w jakimś sensie ostry konflikt między Błaszczakiem a generałami. Minister Błaszczak zwalił całą winę i odpowiedzialność na polskich oficerów za własną nieudolność i tchórzostwo. W wojsku ludzie mają dosyć takiej sytuacji, bo żołnierze nie chcą służyć partii rządzącej. Ani żołnierze, ani policjanci nie chcą służyć władzy, tylko ludziom - odpowiedział Donald Tusk.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: zdjęcia organizatora