To jest czysta, wredna polityka, która będzie na poziomie tych patodokumentów w telewizji reżimowej, więc tu nie można mieć żadnych złudzeń co do intencji - powiedział w "Faktach po Faktach" eurodeputowany Platformy Obywatelskiej Radosław Sikorski, odnosząc się do tzw. komisji "lex Tusk". W tym kontekście przywołał też film "Oppenheimer". Sikorski skomentował także słowa byłego szefa dyplomacji w rządach PiS Jacka Czaputowicza, który ocenił w TVN24, że odnotowywanie w spisie wyborców odmowy przyjęcia karty referendalnej będzie "złamaniem zasady tajności głosowania" i może oznaczać, że wynik wyborów zostanie zakwestionowany.
Były szef MSZ w rządzie PiS Jacek Czaputowicz ostrzegł w TVN24, że zbliżające się wybory "mogą zostać podważone". Chodzi o połączenie wyborów parlamentarnych z referendum i konieczność odnotowania, który wyborca odmówił przyjęcia karty referendalnej. Zdaniem Czaputowicza to niedopełnienie zasady tajności głosowania.
CZYTAJ WIĘCEJ: Czaputowicz: te wybory mogą zostać podważone
Słowa Czaputowicza komentował we wtorkowym wydaniu "Faktów po Faktach" były szef MON i MSZ Radosław Sikorski, europoseł Platformy Obywatelskiej.
- Myślę, że minister Czaputowicz wskazał na realny problem. Ja mieszkam na wsi i w małych społecznościach, w komisjach ta koincydencja wyborów parlamentarnych i referendum powoduje, że sąsiedzi mogą wiedzieć, kto nie pobierze karty do głosowania na referendum, czyli zidentyfikuje się raczej jako zwolennik opozycji - stwierdził.
- W sytuacji gdy wszystko w Polsce jest upartyjniane do poziomu sprzątaczek, leśników i tak dalej, dla wielu ludzi to może wywoływać presję psychiczną, która jest sprzeczna z zasadą tajności wyborów - dodał.
Sikorski: ludzie w Polsce po prostu znowu zaczęli bać się władzy
Zdaniem Sikorskiego "ludzie w Polsce po prostu znowu zaczęli bać się władzy". - Mój dziadek w PRL-u chodził i głosował na Front Jedności Narodu, bo się bał, że mu emeryturę odbiorą. A teraz ludzie się boją, że stracą pracę, że będą szykanowani. To nie o to walczyliśmy - stwierdził gość "Faktów po Faktach". - I minister Czaputowicz mówi, że to jest Białoruś, bo jest - dodał.
Zapytany, czy sam odmówi przyjęcia karty referendalnej, odparł, że "oczywiście i w większych miastach też to nie jest problem". - Ale w mniejszych społecznościach, gdzie wszyscy się znają, to jest wymaganie odwagi, ponadprzeciętnej odwagi. Takiej cywilnej, bo to jest odtajnienie tego, czy jesteśmy za tym referendum, czy nie, wobec własnych sąsiadów, którzy mogą być zwolennikami władzy i mogą z tą informacją różne rzeczy zrobić - ocenił Sikorski.
- Nie tak powinna wyglądać dojrzała demokracja - dodał.
Co dalej z "lex Tusk"? Sikorski mówi o "kupie śmiechu" i przywołuje "Oppenheimera"
Sikorski skomentował też sprawę "lex Tusk". We wtorek o godzinie 20 minął termin wyznaczony przez marszałek Sejmu Elżbietę Witek na zgłaszanie przez kluby sejmowe kandydatów do komisji, która ma badać rosyjskie wpływy.
- Myślę, że będzie z tego kupa śmiechu, tak jak z różnych komisji (Antoniego - red.) Macierewicza. Ta komisja jest ewidentnie niekonstytucyjna i wskazuje na to już Komisja Europejska, która przestrzegała nasz rząd, że to, że ona jest bezzębna, nie znaczy, że jest konstytucyjna, bo nie jest - zaznaczył Sikorski.
W tym kontekście eurodeputowany przywołał film "Oppenheimer", który oglądał kilkanaście dni temu. - Tam tego ojca bomby atomowej zniszczono pod koniec życia właśnie tego typu komisją obradującą za kotarą. Uczciwemu amerykańskiemu patriocie zszargano imię. I to jest jedyny cel tej komisji, żeby nieuczciwymi metodami, takim mechanizmem, w którym ktoś jest prokuratorem i sędzią jednocześnie, komuś uprzykrzyć życie - stwierdził.
Pytany, jak postąpi, jeśli zostanie zaproszony lub wezwany na posiedzenie tej komisji, Sikorski zapowiedział, że będzie to uzgadniał z "innymi potencjalnymi ofiarami tej nagonki". - Oczywiście z Donaldem Tuskiem, z Waldemarem Pawlakiem i innymi, bo to jest czysta, wredna polityka. To będzie na poziomie tych patodokumentów w telewizji reżimowej, więc tu nie można mieć żadnych złudzeń co do intencji - mówił.
- Tam nikt nie będzie chciał jakiejkolwiek prawdy ustalić. Przecież jeśli się boją wpływów rosyjskich, to trzeba uruchamiać kontrwywiad i prokuraturę, a nie jakieś komisje, więc to będzie czysta propaganda - dodał.
Źródło: TVN24