Były szef dyplomacji w rządach PiS Jacek Czaputowicz ocenił w TVN24, że odnotowywanie w spisie wyborców odmowy przyjęcia karty referendalnej będzie "złamaniem zasady tajności głosowania" i może oznaczać, że wynik wyborów zostanie zakwestionowany. Słowa byłego szefa MSZ komentowali w Sejmie politycy opozycji.
Były szef MSZ w rządzie PiS Jacek Czaputowicz ostrzegł w TVN24, że zbliżające się wybory "mogą zostać podważone". Chodzi o połączenie wyborów parlamentarnych z referendum i konieczność odnotowania, który wyborca odmówił przyjęcia karty referendalnej. Zdaniem Czaputowicza to niedopełnienie zasady tajności głosowania.
CZYTAJ WIĘCEJ: Czaputowicz: te wybory mogą zostać podważone
Słowa byłego szefa polskiej dyplomacji komentowali przy Wiejskiej politycy opozycji.
Trela: Czaputowicz wie, co mówi, był w PiS-ie, zna standardy
Zdaniem posła Lewicy Tomasza Treli, Czaputowicz "wie, co mówi, bo był w PiS-ie, więc wie, jakie tam są standardy". - A przecież brak demokracji towarzyszył PiS-owi od ośmiu lat, więc on był w jądrze Prawa i Sprawiedliwości - zauważył. - To ważne, że jest refleksja - dodał.
- PiS to chce zrobić dlatego, żeby zmusić ludzi do tego, żeby poszli na referendum, ale my mamy jasny komunikat do wyborców: niczego się nie bójcie, idźcie na wybory, zagłosujcie w wyborach do parlamentu, najlepiej na Lewicę, a nie bierzcie udziału w referendum, bo po piętnastym (października, dniu wyborów - red.) nie będzie PiS-u - ocenił.
Trela uczulał wyborców, że "nikt im nic nie zrobi". - Czujcie się bezpiecznie, jesteście wolni, sami podejmujecie decyzje, bo to referendum to jedna wielka pralnia pieniędzy, tylko i wyłącznie po to, żeby mieć dodatkowe dofinansowanie do prowadzenia nieuczciwej kampanii wyborczej przez polityków Prawa i Sprawiedliwości - zaznaczył.
Lubnauer: to zaburzenie naszego prawa do uczciwych wyborów
- Były minister PiS-u bardzo jasno mówi, co w tej chwili PiS robi Polakom. Próbuje im ukraść tajność wyborów - stwierdziła z kolei posłanka Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer.
Jak mówiła, "w momencie, w którym - jeżeli nie chcemy wziąć udziału w tym bzdurnym referendum - to musimy to bardzo jasno powiedzieć, musimy to na głos powiedzieć przy innych ludziach, zarówno stojących za nami w kolejce, jak i tymi, którzy są w komisji wyborczej (...), że nie chcemy wziąć karty do referendum, (to - red.) tym momencie kończy się tajność wyborów - zwróciła uwagę.
- Wszyscy wiedzą, jak to jest rozłożone, jeśli chodzi o sympatie polityczne, w związku z tym wyobraźmy sobie człowieka z małej miejscowości. Tam, gdzie w komisji są jego znajomi, tam, gdzie właściwie wszyscy się znają i gdzie wszyscy o wszystkich mówią. On w momencie, w którym odmówi wzięcia karty do głosowania, praktycznie każdy będzie wiedział, jak on głosuje - opisała.
- W związku z tym to, o czym mówi pan Czaputowicz, jest podstawowe. Nawet w PRL-u można było po prostu nie pójść na wybory, natomiast tutaj mamy sytuację, w której trzeba głośno powiedzieć o odmowie - dodała posłanka.
Jej zdaniem to "zaburzenie jakiejkolwiek tajności". - To jest zaburzenie naszego prawa do uczciwych wyborów, bo tajność jest jedną z cech wyborów, którą mamy zgodnie z konstytucją, zgodnie z prawem. Tutaj PiS nam chce to zabrać. PiS po prostu chce po raz kolejny nas obnażyć. Bo PiS uwielbia, jeżeli musimy się opowiadać w sposób jawny. A wybory są tajne i takie powinny pozostać - podsumowała.
Hennig-Kloska: karty powinny być wydawane odrębnie
Posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska poinformowała, że jej ugrupowanie zawnioskowało do Państwowej Komisji Wyborczej o to, by "utworzyć dwa odrębne spisy wyborców i wydawać odrębnie karty do głosowania na wyborach do parlamentu i odrębnie do głosowania w kwestii referendalnych". - Czekamy na odpowiedź - uprzedziła.
- Te karty powinny być rozdzielone, powinny być odrębnie wydawane, a nie, że ktoś musi mówić, pobierając karty do głosowania w wyborach do Sejmu, Senatu, że nie chce lub chce głosować w sprawie referendum - apelowała.
Źródło: TVN24