Kamienne organy, które powstawały przez tysiące lat, ściana płaczu, której pokonanie wyciska łzy: ich widok to nagroda dla nielicznych. Jego cena jest wysoka: przeciskanie się w błocie przez ciasne korytarze, trud wspinaczki, a czasem - konieczność stąpania nad przepaścią. Zobacz, jak miłośnicy Jaskini Niedźwiedziej odkrywają jej nieznane oblicze.
Nieco ponad dwie godziny jazdy, sto trzydzieści kilometrów od Wrocławia, znajduje się Jaskinia Niedźwiedzia. Odkryta w latach 60. XX wieku, wciąż jednak zadziwia.
Korytarze pełne niespodzianek
- To, co się wyprawia w tym roku z Jaskinią Niedźwiedzią, przechodzi nasze wszelkie oczekiwania - mówi tuż po wyjściu spod ziemi Dariusz Data, z Sekcji Grotołazów Wrocław i Sekcji Speleologów "Niedźwiedzie". - Jeszcze nie ochłonęliśmy z odkrycia Sali Mastodonta, która nie do końca jest przebadana, a już pojawiliśmy się nad kolejną czarną dziurą – dodaje.
Jaskinia, która przez lata uchodziła za jedną z większych w Polsce, okazuje się być jeszcze większa. W maju tego roku wrocławscy speleolodzy odkryli Salę Mastodonta. Jej wielkość porównują do Stadionu Narodowego. Jest długa na około 140 metrów, szeroka na 20 i wysoka na 30 metrów.
W zeszłą sobotę, penetrując korytarze odchodzące z odkrytej w maju sali, natknęli się na obiecującą studnię.
Studnie i kominy dla śmiałków
Jak pracują odkrywcy-"jaskiniowcy"? Sprawdziliśmy z kamerą.
Przygotowanie do wejścia pod ziemię trwa kilkadziesiąt minut. Choć na zewnątrz jest ciepły, letni poranek, śmiałkowie ubierają na siebie polarową bieliznę. Następnie podgumowane uniformy. Do tego zakładają grube, gumowe rękawice, a na nogi – kalosze. Jeszcze kask i latarka oraz uprząż do wspinania i można ruszać. Odkrywcy wyglądają bardziej na górników lub hydraulików.
- Większość czasu się pełza albo przeciska. Idziesz w wąskiej meandrze i niesiesz ze sobą wór. Każda ściana próbuje cię "złapać" – opowiada Sebastian Czwor, jeden z grotołazów. Po chwili dodaje: - Wór ma 7 kilogramów. Jeśli lubisz błoto i ciasnoty, to jest to bardziej kwestia przygotowania psychicznego, niż fizycznego.
Grotołazi przed zejściem pod ziemię wpisują się do specjalnego zeszytu. Notują w nim skład ekspedycji, datę i godzinę wejścia, planowaną godzinę wyjścia oraz "godzinę alarmową". Jeżeli by nie wyszli do tego czasu, to znak, że coś się stało i konieczna jest pomoc z zewnątrz.
Jest sobota. Zegar wskazuje godzinę 9.30. Pięciu śmiałków i jedna odważna, z malutką kamerą, znikają za drzwiami prowadzącymi pod ziemię tam, gdzie nie docierają turyści...
Na szczęście tym razem pomoc nie była potrzebna. Ekspedycja wraca kilkanaście minut po godzinie 17.00. Są cali czarni, umazani błotem. Widać po nich ogromne zmęczenie. Ale też zadowolenie. Cieszą się, bo udało im się coś odkryć.
- Jest kolejne odkrycie! – cieszy się Marek Tarnowicki z Sekcji Grotołazów Wrocław.
- Dotarliśmy do studzienki, w którą spadają kamienie, głębokiej na 20-30 metrów – opowiada Szymon Kostka z tej samej sekcji. - Nie byliśmy w stanie tam wejść, ponieważ jest trochę za ciasno. Ale następna akcja powinna przynieść rozwiązanie zagadki – dodaje.
- Musimy zbadać co to jest! Albo to kolejna sala, albo kolejna głęboka studnia – dodaje z kolei Dariusz Data.
Każdy może być "jaskiniowcem"
Jaskinia Niedźwiedzia, położona w Masywie Śnieżnika, jest jedną z niewielu w Polsce udostępnioną dla turystów. By być odkrywcą, wystarczy kupić bilet. Aby wejść do ogólnodostępnych sal jaskini, nie trzeba ubierać się w specjalny kombinezon. Warto jednak zabrać ciepłą bluzę, bo choć na dworze jest ciepło, to w środku panuje temperatura 6 stopni powyżej zera.
- Tu jest pięknie! Mogłabym tu mieszkać – zachwyca się Helena z podwrocławskich Kobierzyc. – I te latające nietoperze! Wspaniałe! – dodaje.
"Na dole trwa walka"
Jaskinia, ma trzy poziomy, ale tylko jeden z nich jest dostępny dla wszystkich. By wejść na pozostałe dwa, potrzebne są specjalne zgody i umiejętności.
- Kiedy my sobie spacerujemy po udostępnionej części jaskini, w dole trwa walka – mówi Artur Sawicki, kierownik Jaskini Niedźwiedziej. – Dolna część jaskini jest o wiele bardziej wymagająca. Wiele czasu minie, zanim turyści ujrzą tamta część – dodał.
- Grotołazi przeciskają się przez ciasne zaciski i szczeliny. Pokonują bardzo trudne części dolnych pięter – opisuje Sawicki, który miał okazję oglądać część dolnych partii.
Długość wszystkich korytarzy Niedźwiedziej liczy prawdopodobnie około 4,5 km. Prawdopodobnie, bo wiele wciąż jest nieznanych.
- Zbliżamy sie do europejskiej czołówki nie tylko jeżeli chodzi o piękno, ale też wielkość – tłumaczy kierownik Sawicki.
W jego słowach widać ogromny szacunek dla penetrujących głębiny górotworu grotołazów.
- Ci ludzie pracują tam bardzo ciężko i wytrwale. Poświęcają swój wolny czas i sprzęt. To pasjonaci, łączy ich magia jaskini – mówi. - W dodatku to, co robią, to prace naukowo-badawcze, które finansują z własnych kieszeni - podkreśla.
Autor: Daniel Rudnicki, Anna Sabat, balu, MN //mz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław | TVN24