Premię w wysokości trzech miesięcznych pensji proponuje dać prezydentowi Wrocławia sekretarz miasta Włodzimierz Patalas. W najnowszym raporcie NIK, krytykuje skutki ustawy kominowej, która ogranicza wysokość zarobków prezydentów miast. - To zupełnie niezrozumiałe - twierdzi urzędnik.
Najwyższa Izba Kontroli opublikowała właśnie raport o pracownikach samorządowych. I to właśnie ich samych kontrolerzy pytali między innymi o sprawę wynagrodzeń.
- Jedynym bardzo poważnym minusem jest określanie wynagrodzenia stanowisk zarówno prezydenta, jak i wiceprezydentów - przekonywał NIK Włodzimierz Patalas, sekretarz Wrocławia.
Krytycznie o ustawie kominowej
W przypadku włodarzy miasta działa bowiem tzw. ustawa kominowa, która nie pozwala żeby zarobki prezydenta czy wiceprezydenta przekroczyły z góry ustanowioną granicę. - Jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe, ponieważ na przykład prezesi spółek komunalnych zarabiają praktycznie trzy razy tyle, co prezydent, który jest założycielem takiej spółki - tłumaczył kontrolerom Patalas i przedstawił własną propozycję: - Dajmy jakąś swobodę radzie miejskiej każdego miasta, w tym wypadku Wrocławia, żeby po skwitowaniu roku budżetowego ta rada mogła chociaż przyznać nagrodę dla prezydenta tak, jak to jest w spółkach. Niech będzie to np. trzykrotne wynagrodzenie.
40 tysięcy zł nagrody?
A byłaby to kwota prawie 40 tys. zł, bo z oświadczenia majątkowego Dutkiewicza za 2012 rok wynika, że prezydent za pracę w urzędzie otrzymuje miesięcznie 13 tys 284 zł. Łącznie w ubiegłym roku zarobił prawie 160 tys. zł.
To mniej cytowany przez NIK Włodzimierz Patalas, na którego konto w ubiegłym roku wpłynęło łącznie ponad 215 tys zł. Podwładny Dutkiewicza zarabia miesięcznie 17 tys. 931 zł.
Autor: bieru/b / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: wikimedia.org | Drzamich