Wojskowy kontrwywiad ostrzega żołnierzy, pracowników wojska i urzędników MON przed używaniem popularnych komunikatorów - dowiedział się dziennikarz portalu tvn24.pl. "Powszechnie uważane za zapewniające prywatność komunikatory zbierają dane użytkowników, które następnie są wykorzystywane w celach marketingowych" - brzmi fragment pisma, który trafił do jednostek i biur.
"W związku z realizacją ustawowych zadań Służby Kontrwywiadu Wojskowego informuję, że wykorzystywanie komunikatorów internetowych (np. WhatsApp, Viber) przez kadrę i pracowników w Resorcie Obrony Narodowej w celach służbowych nie zapewnia bezpieczeństwa korespondencji. Pragnę nadmienić, że dane o użytkownikach komunikatorów i treści rozmów przechowywane są na serwerach usługodawcy (zazwyczaj zagranicznego) co powoduje, że oferowana przez producentów poufność jest pozorna" - brzmi kluczowy fragment pisma, którego kopia jest w posiadaniu redakcji tvn24.pl.
Komunikator na poligonie
Według naszych informacji pismo jest konsekwencją faktu, że nawet żołnierze jednostek specjalnych wykorzystują do przekazywania sobie informacji wspomniane komunikatory. Podobnie zresztą jak funkcjonariusze dwóch wojskowych służb specjalnych: Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego.
- To wygodne. Można założyć grupę i wymieniać się informacjami, które przydają się nawet na poligonie - mówi komandos, prosząc o zachowanie anonimowości. Inaczej używanie jednego z komunikatorów tłumaczy tvn24.pl funkcjonariusz wojskowych służb specjalnych: - Bardziej mi przeszkadza świadomość, że moje połączenia będzie analizował przełożony, wyciągając z nich nietrafione wnioski, niż że zrobią to amerykańskie służby – mówi.
O tym, że żołnierze i funkcjonariusze przesyłają służbowe informacje za pomocą tych komunikatorów świadczy także ostatnie zdanie pisma, które brzmi: "Przedmiotową informację przesyłam celem służbowego wykorzystania w zakresie właściwego postępowania z informacjami służbowymi".
- To ułatwia pracę i kontakt. Wątpię, by pismo przyniosło jakieś poważniejsze skutki. Nie zawrócą kijem rzeki – komentuje żołnierz, prosząc o zachowanie anonimowości.
Brak łączności dla VIP
Problem bezpiecznego komunikowania i przesyłania danych nie dotyczy wyłącznie MON. Również ministrowie i najważniejsi urzędnicy do komunikowania się między sobą używają właśnie WhatsAppa, Vibera czy nieco mniej popularnych komunikatorów jak Signal, Telegram czy Threema.
Dzieje się tak, choć przed niemal dekadą powstał polski system bezpiecznej łączności wykorzystujący zwykłe telefony komórkowe. Twórcą systemu, któremu nadano nazwę CATEL była Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zbudowała go na podstawie systemu operacyjnego Nokii, do którego kodu dostała pełen dostęp.
Jednak rozwój tego systemu został zaniechany po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach w 2015 roku.
Wojska cybernetyczne
Nie istnieje dziś również instytucja, którą zainicjował szef ABW za rządów koalicji PO-PSL generał Krzysztof Bondaryk, a której zadaniem był rozwój polskiej kryptologii – Narodowe Centrum Kryptologii. Jej celem było stworzenie polskich szyfrów (i umiejętności łamania szyfrów) na użytek wojska, służb specjalnych a także najważniejszych osób w państwie.
Najpierw, gdy w 2015 roku szefem resortu obrony narodowej został Antoni Macierewicz, instytucja straciła wielu specjalistów. Część z nich - zniechęcona powstałym marazmem - sama odeszła. Wyznaczony przez ministra Macierewicza nowy szef NCK miał problemy z uzyskaniem certyfikatu bezpieczeństwa, gwarantującego mu dostęp do informacji tajnych. Wątpliwości dotyczące jego osoby były na tyle duże, że nawet Służba Kontrwywiadu Wojskowego (nadzorowana również przez ministra Macierewicza) nie chciała wydać mu certyfikatu.
Po objęciu resortu obrony przez ministra Mariusza Błaszczaka zmieniła się koncepcja dotycząca resztek NCK – na początku 2019 roku weszły one w skład nowego rodzaju sił zbrojnych, czyli wojsk cybernetycznych. Tworzy je generał Karol Molenda, który swoją żołnierską karierę zaczynał jeszcze w Wojskowych Służbach Informacyjnych.
- To człowiek, któremu postawiłem konkretne zadnia związane z przeciwdziałaniem zagrożeniom w cyberprzestrzeni – mówił minister Mariusz Błaszczak na uroczystości powołania szefa wojsk cybernetycznych.
Tajne bazy w internecie
Problem komunikatorów i mediów społecznościowych dotyczy niemal wszystkich armii świata. Żołnierze US Army mają specjalną stronę w internecie, gdzie mogą się zapoznać z dotyczącymi ich ograniczeniami – w zależności od zajmowanego przez nich stanowiska. Co nie oznacza, że udało im się uniknąć wpadek.
W 2018 roku młody analityk z Australii Natan Ruser przeanalizował dane z aplikacji fitness i pokazał gdzie dokładnie w Iraku, Afganistanie, Syrii oraz Libii znajdują się tajne bazy US Army. Żołnierze, którzy używali aplikacji, żeby sprawdzić m.in., w jakim tempie pokonali określony odcinek drogi, w efekcie informowali jej użytkowników, gdzie biegają.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock