W setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości dzieją się w tym kraju rzeczy nienormalne - mówił Filip Jastrzębski podczas XXIV sesji Sejmu Dzieci i Młodzieży. - Żyjemy w Polsce, która niedługo nie będzie w Unii Europejskiej, bo przez działania prezesa Kaczyńskiego i jego namiestników nasza obecność tam stoi pod znakiem zapytania - dodał. Młody "poseł" przekroczył przewidziany na swoje wystąpienie czas, wyłączono mu więc mikrofon. Taka sytuacja powtarzała się też w przypadku innych "posłów".
Na początku przemówienia Jastrzębski zaznaczył, że za "bardzo złą" uważa decyzję o odwołaniu tegorocznej sesji Sejmu Dzieci i Młodzieży w czerwcu.
- Młodzież nie zostawiła jednak na tym suchej nitki i w 14 dni stworzyła posiedzenie Parlamentu Dzieci i Młodzieży (...) 1 czerwca młodzież miała być słyszalna. I była - zaznaczył.
"Upolitycznianie czego się da"
Według młodego posła "to tylko jeden z elementów nieudolnych rządów Prawa i Sprawiedliwości".
- Często budynek Sejmu był ogradzany barierkami, bo PiS po prostu bał się obywateli. Idźmy dalej: deforma edukacji, przez którą mamy więcej szkody niż pożytku, upolitycznianie czego się da: Trybunał Konstytucyjny, publiczna telewizja TVP, Krajowa Rada Sądownictwa i wreszcie Sąd Najwyższy. Sąd Najwyższy, z którego chcą wyrzucić pierwszego prezesa, profesor Małgorzatę Gersdorf, której konstytucja zapewnia nieprzerwaną, sześcioletnią kadencję, która mija w 2020 roku - mówił.
Następnie dodał: - Idąc tokiem rozumowania Prawa i Sprawiedliwości, możemy zatem wygasić mandat prezydentowi.
"Nikt z poważnych polityków nie powiedziałby, że Polska nie zastosuje się do wyroku TSUE"
Mówiąc dalej, młody poseł zapytał: - Dlaczego PiS boi się konstytucji? Za każde ubranie pomnika w tę zaszczytną koszulkę policja karze obywateli, traktując ich przy zatrzymaniach gorzej niż rasowych przestępców - wskazywał.
- W takiej Polsce, niestety, dzisiaj żyjemy. W Polsce, która niedługo nie będzie w Unii Europejskiej, bo przez działania prezesa Kaczyńskiego i jego namiestników nasza obecność [tam - przyp. red.] stoi pod znakiem zapytania. W normalnym demokratycznym państwie nikt z poważnych polityków nie powiedziałby, że Polska nie zastosuje się do wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - dodał.
Według niego "takie zachowania doprowadzą do polexitu", a "większość społeczeństwa nie zaakceptuje tego".
Filip Jastrzębski przekroczył przewidziany na swoje wystąpienie czas, wyłączono mu więc mikrofon.
Inna wypowiedź też skrócona
Zaraz po "pośle" Jastrzębskim mównicę zajął Radosław Socha.
Jego ton wypowiedzi był inny niż poprzednika. Mówił między innymi o reparacjach wojennych, czy o "pomnikach upamiętniających totalitaryzmy".
- Niektórzy twierdzą, że w Polsce łamana jest wolność słowa. Gdzie byli, gdy strzelono do górników, a ABW wchodziła do redakcji jednej z gazet? - pytał "poseł". Podkreślał też, że "teraz mamy w Polsce wolność i demokrację, a najlepszym dowodem na to jest fakt, że nikt nie zabrania zgromadzeń grupom różnego światopoglądu".
Radosław Socha nie dokończył swojej wypowiedzi, bo mikrofon - tak jak w przypadku poprzednika - został mu wyłączony.
Miał być czerwiec, jest wrzesień
Zaplanowane na 1 czerwca posiedzenia Sejmu Dzieci i Młodzieży zostało przełożone jeszcze w maju, co Kancelaria Sejmu tłumaczyła "kwestiami organizacyjnymi" oraz "bezpieczeństwem wszystkich osób przebywających w budynkach".
Gdy podejmowano tę decyzję, w Sejmie trwał protest osób niepełnosprawnych oraz ich rodziców i opiekunów.
"Z przyczyn niezależnych od Kancelarii Sejmu, mając na względzie kwestie organizacyjne oraz bezpieczeństwo wszystkich osób przebywających w budynkach sejmowych, z przykrością informujemy, że podjęto decyzję o odwołaniu posiedzenia SDiM planowanego na 1 czerwca 2018 r." - poinformowało 17 maja Centrum Informacyjne Sejmu.
"Chcemy, by sesja odbywała się w warunkach pozwalających na zrealizowanie celów edukacyjnych projektu i by uczestnicy SDiM mogli swobodnie poznać siedzibę Sejmu" - przekazano w kolejnym komunikacie.
Do kwestii zmiany terminu odniósł się w maju ówczesny rzecznik praw dziecka Marek Michalak.
"Przez ponad 20 lat aktywnej obecności dzieci w Sejmie RP po raz pierwszy w historii zdarzyła się rzecz kuriozalna, nieczytelna i niezrozumiała - odwołano posiedzenie Sejmu Dzieci i Młodzieży. Dzieci okazują się być zagrożeniem dla bezpieczeństwa. Decyzja ta niewątpliwie narusza prawa dziecka i godzi w podstawy demokratycznego państwa" - napisał w oświadczeniu.
W sejmowych ławach od 24 lat
Sejm Dzieci i Młodzieży (SDiM) liczy 460 posłów. Organizacja izby wzorowana jest na procedurach obowiązujących w prawdziwym Sejmie, co ma przybliżać uczestnikom zasady polskiego parlamentaryzmu. Debata plenarna oraz poprzedzające ją prace komisji odbywają się według wcześniej uchwalonej ordynacji wyborczej oraz Regulaminu Sejmu Dzieci i Młodzieży.
SDiM jest projektem edukacyjnym, konkursem, w którym nagrodą dla najlepszych 230 dwuosobowych zespołów z całej Polski jest udział w obradach w Sali Posiedzeń Sejmu. Jest on skierowany do uczniów w wieku 13-17 lat.
Autor: akw//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24