Sejm wyraził w czwartek zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie sekretarza generalnego i posła Platformy Obywatelskiej Stanisława Gawłowskiego. Z wnioskiem o taką zgodę wystąpiła Prokuratura Krajowa.
Za zatrzymaniem i tymczasowym aresztowaniem Stanisława Gawłowskiego głosowało 261 posłów, przeciw było 171, jeden poseł wstrzymał się od głosu.
Wśród popierających wniosek Prokuratury Krajowej było 226 posłów PiS, 25 z Kukiz'15, sześciu posłów z Wolni i Solidarni oraz czterech niezrzeszonych. Przeciw głosowało 127 parlamentarzystów PO, 25 z Nowoczesnej, 16 z PSL-UED oraz trzech niezrzeszonych.
"Aresztowanie polityczne"
Głos w sprawie zabrał w czwartek w Sejmie Roman Giertych, pełnomocnik posła Gawłowskiego.
Zdaniem Giertycha "jest to pierwsza sytuacja od 1989 roku, w której z całą odpowiedzialnością możemy mówić o aresztowaniu politycznym".
- To są zarzuty, które nie mają żadnego uzasadnienia, są oparte o wyjaśnienia byłych przestępców, którzy w sytuacji aresztu zgodzili się składać określone pomówienia, a dzisiaj już wiemy o ich bardzo mocnych powiązaniach z partią Prawo i Sprawiedliwość. Na dzień dzisiejszy prokuratura nie ma żadnych podstaw nie tylko do zatrzymania i aresztowania, ale nawet do stawiania zarzutów i dawno powinna sprawę umorzyć - ocenił. Pełnomocnik posła mówił, że "tak powinno być w każdej normalnej sprawie" - Tak pewnie by prokuratura procedowała, gdyby nie to, że chodzi tutaj, w moim przekonaniu, o "spektakl o charakterze politycznym" - dodał Giertych.
Zarzuty o charakterze korupcyjnym
Pod koniec lutego rekomendację, by poprzeć wniosek śledczych, wydała w sprawie polityka Platformy Obywatelskiej sejmowa komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych. Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie zamierza przedstawić Gawłowskiemu pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym.
W czwartek Gawłowski powiedział dziennikarzom w Sejmie, że w piątek rano wraz ze swoim obrońcą stawi się w prokuraturze w Szczecinie. - Chcę usłyszeć zarzuty, iść z tym do sądu, gdzie prokuratura zostanie "rozgnieciona", bo nie ma żadnych dowodów - podkreślił. Przypomniał, że kilka miesięcy temu zrzekł się immunitetu i sam zgłaszał się już do prokuratury, by postawiła mu zarzuty. - Nie ma żadnych przeszkód, żeby formalnie postawić mi zarzuty od trzech miesięcy, bo ja od trzech miesięcy nie mam immunitetu - podkreślił Gawłowski. - Sam z niego zrezygnowałem, wiedząc, że niczego się nie muszę bać - dodał. Zarzuty dotyczą okresu, gdy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządzie PO-PSL. Wówczas miał przyjąć, jako łapówkę co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tysięcy złotych. Zarzuty, które prokuratura ma ogłosić posłowi, dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych, a także ujawnienia informacji niejawnej oraz plagiatu pracy doktorskiej. Gawłowski w styczniu zrzekł się immunitetu. Aby możliwe było jego ewentualne zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie, potrzebna jest jednak zgoda Sejmu.
Wniosek "motywowany politycznie"
Podczas marcowej debaty w Sejmie poseł PO przekonywał, że wniosek prokuratury jest motywowany politycznie. - PiS od początku tej kadencji Sejmu robiło wszystko, co możliwe, aby doprowadzić do możliwości osadzenia w więzieniach swoich przeciwników politycznych. W pewien sposób ten wniosek jest ukoronowaniem całego procesu niszczenia polskiego systemu konstytucyjnego - powiedział polityk Platformy. Wskazywał, że zarzuty prokuratury zostały sformułowane na podstawie "pomówień" ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością. - Główny świadek prokuratury to wasz działacz, członek PiS, który w roku 2014 został oskarżony o korupcję, a dopiero w roku 2016 przypomniał sobie, że w roku 2011, w trakcie kampanii wyborczej, jako członek PiS wręczył mi łapówkę. Po złożeniu tego kłamliwego pomówienia uzyskał status nadzwyczajnego świadka koronnego, czyli nadzwyczajne złagodzenie kary - przekonywał Gawłowski.
Autor: ads//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka