Brak decyzji o przeprowadzeniu rad klasyfikacyjnych - uważam, że jest to absolutnie niemożliwa sytuacja. To nie tylko nieprzystąpienie do matury, ale to jest powtarzanie roku - zaznaczyła minister edukacji narodowej Anna Zalewska. Prezes ZNP Sławomir Broniarz potwierdził, że w związku ze strajkiem nauczycieli jego zdaniem matury są zagrożone.
Minister edukacji Anna Zalewska podczas konferencji prasowej była pytana o związane ze strajkiem ewentualne problemy ze zwołaniem rad pedagogicznych i tym samym z klasyfikacją uczniów ostatnich klas liceów i techników. - Myślę, że i związkowcy na ten temat się wypowiadali, mówiąc że są to granice, których nie wolno przekroczyć - komentowała Zalewska.
"Absolutnie niemożliwa sytuacja"
- Przepisy stanowią jednoznacznie. Po pierwsze Prawo oświatowe mówi, że dyrektor ma taki obowiązek, żeby radę klasyfikacyjną przeprowadzić, a nauczyciele - obowiązek uczestniczenia w radzie klasyfikacyjnej - wyjaśniała szefowa MEN.
- Jednocześnie mamy do dyspozycji ustawę o sporach zbiorowych, artykuł 21, który mówi, że dyrektor podczas strajku nie może być w żaden sposób ograniczany w wykonywaniu swoich obowiązków. I artykuł 17, punkt 3, który pokazuje, że żądania nie mogą powodować strat społecznych - tłumaczyła Zalewska.
Uznała, że brak decyzji o zwołaniu rady klasyfikacyjnej "to absolutnie niemożliwa sytuacja". - To nie tylko nieprzystąpienie do matury, ale to jest powtarzanie roku. Nie wyobrażamy sobie, i państwo również, że do takiej sytuacji mogłoby dojść - podkreślała.
Zalewska wyraziła nadzieję, że matury odbędą się bez zakłóceń.
Broniarz: matury są zagrożone
Do słów minister Zalewskiej odniósł się na późniejszej konferencji prasowej w piątek szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. - W żadnej mierze protestujący nauczyciele nie ograniczają ani też nie krępują decyzji dyrektora szkoły w zakresie wykonywania przez niego funkcji kierowniczych - powiedział. Przypomniał, że dotyczy to "całokształtu bezpieczeństwa na terenie szkoły, a nie wykonywania jakichkolwiek innych czynności". - Osoba, która bierze udział w strajku jest osobą, która nie podejmuje żadnych czynności służbowych z tym związanych - stwierdził. - Nam też się wydawało, że są granice, których nie wolno przekroczyć, natomiast pani minister wielokrotnie, w ostatnich chociażby dniach, pokazywała, że jest w stanie złamać prawo, doprowadzić Prawo oświatowe do absurdu - dodał. - Jestem przekonany, że stanowisko nauczycieli i rad pedagogicznych - bo przypomnę, że jest to ich suwerenna decyzja - jest jednoznaczne - mówił. Broniarz wyjaśnił, że jeżeli nauczyciel bierze udział w strajku zgodnie z artykułem 18 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, to "nie może być zmuszany do wykonywania jakichkolwiek czynności pracowniczych". - To jest jego decyzja - powtórzył. Podkreślił, że "tam, gdzie rady pedagogiczne podejmują takie uchwały o nieklasyfikowaniu, siłą rzeczy nie będzie klasyfikacji uczniów".
- Nie sądzę, żebyśmy szkodzili uczniom - zapewnił i podziękował maturzystom za wsparcie. Odpowiadając na pytanie o to, czy "matury są zagrożone", Broniarz odpowiedział: "Moim zdaniem tak".
Co z promocją maturzystów?
Pierwsze kłopoty z przeprowadzeniem matury już są sygnalizowane.
W Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Poznaniu rada klasyfikacyjna miała odbyć się planowo w piątek, ale nauczyciele, którzy strajkują, nie zgodzili się przerwać strajku, aby pojawić się na radzie i wystawić oceny.
Decyzja rady jest kluczowa dla maturzystów, aby mogli formalnie ukończyć szkołę i przystąpić do matury.
Dyrekcja próbuje znaleźć rozwiązanie sytuacji. - Uczniowie są z nami do końca kwietnia. Zobaczymy, jak ta sytuacja się rozwinie - powiedziała Alina Chojnacka, dyrektor I LO w Poznaniu, w rozmowie z reporterką TVN24. - Na bieżąco będę podejmowała decyzje. Jeżeli strajk by został zamknięty czy zawieszony, to wtedy ewentualnie tej klasyfikacji dokonamy - dodała.
W niektórych szkołach rady klasyfikacyjne zostały zorganizowane przed rozpoczęciem strajku, w innych nauczyciele chcą zwołać rady na Wielki Czwartek, czyli dzień wolny od pracy, a zarazem od strajku.
Jak relacjonowała reporterka TVN24, nauczyciele z I LO w Poznaniu twierdzą, że nie chodzi o to, aby strajk obchodzić oraz dodają, że "nie biorą zakładników".
- Żeby się rada pedagogiczna odbyła, musielibyśmy przerwać strajk. Pani minister Zalewska od trzech dni z nami nie rozmawia, co oznacza, że nie ma żadnych podstaw, żebyśmy ze strajku zrezygnowali - powiedziała jedna z nauczycielek, Agnieszka Gabryelska. - Nie zwołaliśmy dzisiejszej rady nie dlatego, że chcemy uderzyć w naszych uczniów. My bardzo lubimy naszych uczniów, lubimy z nimi pracować i bardzo nam na nich zależy. Jeśli dziś nie zwołaliśmy rady pedagogicznej, to odpowiada za to pani minister Zalewska - dodała.
"Zachęcam do zmiany retoryki"
W XVI LO w Warszawie rada klasyfikacyjna została zaplanowana na poniedziałek, ale zdaniem nauczycieli może się ona nie odbyć.
- Zachęcam do zmiany retoryki, bo w niekomfortowej sytuacji pani minister (Zalewska), pani wicepremier (Szydło) stawia maturzystów, nie chcąc podjąć rzeczowej rozmowy z centralami związków zawodowych. Jeśli pani minister utrzymuje, że porozumienie jest już gotowe, a otwartość ministerstwa i rządu jest pełna, to powinniśmy wrócić do rzeczowych rozmów i wynegocjować coś, co będzie satysfakcjonujące dla nauczycieli - przekonywał nauczyciel z XVI LO, Adam Hornung. Hornung podkreślił, że nauczyciele nie określają terminu strajku. - Nie mówimy "będziemy strajkować do końca przyszłego tygodnia po to, żeby nie było klasyfikacji".
- My każdego dnia przychodzimy, podpisujemy listę strajkową, zbierając wcześniej informacje, jaki jest stan negocjacji. (...) Tak się też złożyło, że w przyszłym tygodniu rzeczywiście jest deadline klasyfikacji maturzystów. Jeśli pani minister jest osobą odpowiedzialną, to mam nadzieję, że podejmie negocjacje z centralami związkowymi, z których to negocjacji coś wyniknie - powiedział nauczyciel.
"Absolutnie nieporozumienie"
Minister na konferencji w piątek odpowiedziała też na pytanie dotyczące doniesień, że Ministerstwo Edukacji Narodowej miało zlecić dyrektorom szkół sporządzenie listy strajkujących nauczycieli.
- Każdy dyrektor został zobowiązany mailem z ministerstwa edukacji narodowej do sporządzenia listy osób strajkujących - przekazał w rozmowie z reporterką TVN24 w czwartek szef ZNP Sławomir Broniarz. Wcześniej na konferencji prasowej również w czwartek szefowa MEN zapewniała, że "nie ma żadnych list imiennych z PESEL-ami".
Wydruk takiego maila wysłanego z adresu ministerstwa otrzymała od Broniarza reporterka TVN24.
W ocenie prezesa ZNP takie działanie narusza ustawę o Systemie Informacji Oświatowej. - Tam nie ma takiej pozycji, jak imiona i nazwiska strajkujących. Po drugie mamy wątpliwości co do przestrzegania RODO w tym zakresie - mówił w czwartek. Jak dodawał, strajkujący traktują takie polecenie "jako szykanę, rodzaj presji psychicznej".
- To jest absolutnie nieporozumienie - odpowiedziała na piątkowej konferencji prasowej Zalewska. - Nasi eksperci od bardzo dużych pieniędzy są ekspertami od pieniędzy, a nie od komunikacji. Dyrektorzy szkół, było kilkadziesiąt telefonów, zadzwonili do Ministerstwa Edukacji z prośbą, w jaki sposób odnotowywać tę nieobecność [strajkujących nauczycieli - przyp. red.] w Systemie Informacji Oświatowej. Dlatego, że to oni gromadzą dane, między innymi jest to związane ze sprawozdawczością i one zostają tylko i wyłącznie w szkołach - powiedziała.
Strajk nauczycieli
Zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych strajk w szkołach rozpoczął się w poniedziałek 8 kwietnia. Przystąpiła do niego też część nauczycieli z oświatowej Solidarności.
W strajku biorą również udział nauczyciele niezrzeszeni w związkach. Według ZNP we wtorek w strajku uczestniczyło 74,29 procent szkół i przedszkoli. W środę, według związkowców, skala protestu była na tym samym poziomie. Z kolei Ministerstwo Edukacji Narodowej podawało w poniedziałek, że protestuje 48,5 procent szkół i placówek.
Dane o liczbie placówek objętych protestem i strajkujących nauczycielach mogą się różnić w różne dni, gdyż nauczyciele codziennie rano, przychodząc do pracy do szkoły czy przedszkola, podejmują decyzję, czy w tym dniu będą protestować.
Pedagodzy mogą więc zawiesić swój udział w strajku na czas egzaminów. Jak zaznaczają związkowcy, są to indywidualne decyzje protestujących nauczycieli.
Autor: mart//now / Źródło: PAP, TVN24