Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie tragicznego wypadku na Woli. Pojawia się jednak pytanie, dlaczego budynek nie został zabezpieczony. Kto powinien to zrobić? I dlaczego nie zrobił?
Wolska 43. Dwa kilkunastopiętrowe, połączone budynki - to była siedziba AlmaMer, prywatnej uczelni wyższej, która powstała w połowie lat 90. W roku 2016 została zamknięta. Do dziś toczą się liczne postępowania sądowe będące skutkiem zadłużenia sięgającego kilkunastu milionów złotych. Być może część długów dałoby się spłacić, gdyby ktoś zadbał o pozostawiony przez uczelnię majątek. Jednak na krążących w internecie zdjęciach widzimy, że budynek popada w ruinę. Nie ma też problemu, żeby do zamkniętej uczelni wejść, o czym informowaliśmy wielokrotnie na tvnwarszawa.pl.
Dziś przed budynkiem stoją znicze. W sobotę spadła z niego nastolatka. Nie udało się jej uratować. - W poniedziałek wszczęto śledztwo w kierunku doprowadzenia do targnięcia się na własne życie, na podstawie artykułu 151 Kodeksu karnego - przekazała tvnwarszawa.pl prokurator Mirosława Chyr, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Służby interweniowały
O budynku pisaliśmy już trzy lata temu. Wtedy na miejsce pojechał nasz reporter, który bez żadnego problemu wszedł do środka. Tam spotkał bezdomnych, którzy zajmowali jedno z pomieszczeń i poinstruowali go, jak dostać się do drugiej części. Okazało się, że trzeba wejść na dach. Tam z kolei nasz reporter spotkał grupę młodych ludzi, dobrze się bawiących, robiących sobie selfie.
Co się zmieniło od tego czasu? Marta Sulowska, rzeczniczka wolskiej policji, potwierdza, że każdego roku policjanci otrzymują informację dotyczące adresu Wolska 43. Strażnicy miejscy mówią podobnie. - Od stycznia 2019 roku mieliśmy 17 interwencji, które dotyczyły "miejsca niebezpiecznego", zniszczenie mienia czy faktu, że w budynku przebywają bezdomni - mówi Jerzy Jabraszko, oficer prasowy Straży Miejskiej, i zastrzega od razu, że interwencje dotyczą też działań wokół budynku, czyli na przykład po upadku drzewa po wichurze.
Dokumenty walały się po opuszczonej uczelni. Rektor AlmaMer oskarżony
Wejście było zamurowywane
Kto odpowiada za pustostan? Jak informuje "Gazeta Stołeczna", budynki stoją na działce, która oddana jest uczelni w użytkowanie wieczyste. W ubiegłym roku z inicjatywy stołecznego ratusza Prokuratoria Generalna wniosła pozew o rozwiązanie użytkowania wieczystego. Urzędnicy liczyli, że teren wróci do skarbu państwa. Sprawa nie trafiła jeszcze na wokandę.
Krótko po informacji o tragicznym zdarzeniu burmistrz Woli Krzysztof Strzałkowski poinformował, że od kilku lat dzielnicowi urzędnicy zwracali się z prośbą o zabezpieczenie budynku. - Dzielnica Wola konsekwentnie od 2017 roku zabiega o zabezpieczenie budynku dawnej Szkoły Wyższej AlmaMer. Państwowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wykonał na nasz wniosek zastępcze zabezpieczenie obiektu - mówi Strzałkowski.
30 tysięcy za zabezpieczenie
Jak zapewnia nas Andrzej Kłosowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, od 2017 roku budynek był zabezpieczany dwukrotnie, co kosztowało 30 tysięcy złotych. - Sprawę zgłosiliśmy również do prokuratury o złamanie artykułu 91a Prawa budowlanego, ostatni raz pod koniec maja tego roku, ale postępowanie dwukrotnie zostało umorzone. Oczywiście złożyliśmy zażalenie do sądu na tę decyzję - relacjonuje i dodaje, że w budżecie nie ma pieniędzy na "zabezpieczanie budynku w nieskończoność".
Kto ma to więc zrobić? Według burmistrza Strzałkowskiego, zabezpieczenie zastępcze dostępu do pustostanów to zadanie, które powinien wykonać strona rządowa, a konkretnie wojewoda. - Nieruchomość nie leży w zarządzie dzielnicy - podkreśla burmistrz. Zaznacza, że prawo nakazuje mu pilnować dyscypliny finansów publicznych, zatem nie może finansować zadań, które nie należą do dzielnicy. I dodaje: - Chciałbym zadać publiczne pytanie, czy wojewoda raczy zainteresować się sprawą budynku i zabezpieczy teren?
Pytania do wojewody wysłaliśmy również my. Czekamy na odpowiedź.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl