33-letnia kobieta za zabójstwo miesięcznej córki oraz usiłowanie zabójstwa dwóch synów: trzylatka i dziewięciolatka została skazana na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok w sprawie tragedii w Wilanowie sąd ogłosił na rozprawie z wyłączeniem jawności.
Prokurator wnioskował o wymierzenie oskarżonej kary dożywotniego pozbawienia wolności.
Sąd Okręgowy w Warszawie skazał ostatecznie Magdalenę D.-M. za zabójstwo swojej córki oraz usiłowanie zabójstwa dwójki kolejnych dzieci na karę 25 lat pozbawienia wolności. Przyjął przy tym, ze czyny te stanowiły ciąg przestępstw. Rozprawa odbyła się z wyłączeniem jawności. Wyrok nie jest prawomocny.
- Sąd podzielił wnioski Prokuratury Rejonowej Warszawa - Ursynów co do winy oskarżonej oraz kwalifikacji prawnej zarzuconych jej czynów. Ocena wyroku, w zakresie wymierzonej kary, nastąpi po uzyskaniu pisemnego odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem, o co wystąpi prokurator - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Szymon Banna.
Trzy czyny w akcie oskarżenia
Śledztwo w tej sprawie prowadzone było przez Prokuraturę Rejonową Warszawa - Ursynów w Warszawie. Zostało zakończone 3 sierpnia 2023 roku skierowaniem aktu oskarżenia do Sądu Okręgowego w Warszawie przeciwko Magdalenie D.-M. Akt oskarżenia obejmował trzy czyny: zabójstwa miesięcznej dziewczynki oraz dwa usiłowania zabójstwa chłopców w wieku trzech oraz dziewięciu lat, a także spowodowania u nich obrażeń na okres poniżej siedmiu dni.
Przyznała się, według biegłych była poczytalna
Prokurator przypomniał, że w toku postępowania 33-latka przyznała się do zarzucanych jej czynów oraz złożyła wyjaśnienia.
- W toku śledztwa, z uwagi na charakter sprawy oraz okoliczności zdarzenia, w tym osobę podejrzanej, na wniosek prokuratora, zarządzono obserwację sądowo-psychiatryczną. Biegli psychiatrzy oraz psycholog po przeprowadzeniu obserwacji stwierdzili, iż w tej sprawie nie wystąpiły okoliczności, o których mowa w artykule 31 paragraf 1 lub 2 Kodeksu karnego [mówi on o warunkach odpowiedzialności karnej w sytuacji choroby psychicznej i niepoczytalności - red.] - dodał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Oznacza to, że kobieta w chwili popełnienia czynu była poczytalna.
Dziewięciolatek napisał do babci, że "mama chce ich pozabijać"
Do tragicznej śmierci noworodka doszło na początku września 2022 roku. Jak nieoficjalnie ustaliła wtedy PAP, wcześniej pomiędzy rodzicami miało dojść do kłótni. W końcu mężczyzna wyszedł z mieszkania, a kobieta została sama z trójką dzieci, wtedy doszło do tragedii.
Z ustaleń PAP wynika, że dziewczynka zginęła od ran kłutych w klatkę piersiową. Jej bracia zostali ranni. Trzylatek miał uraz głowy, a dziewięciolatek - ranę ciętą szyi. Starszy z braci tragicznej nocy napisał SMS do babci, że "mama chce ich pozabijać". Rodzina wezwała na miejsce policję.
Nieoficjalnie udało się też ustalić, że dziadkowie i stryj przyjechali do mieszkania w warszawskim Wilanowie. Nie mogli się do niego dostać, bo drzwi były zamknięte. Jednak udało im się skontaktować z dziewięciolatkiem, który zrzucił klucze przez balkon. Na miejsce w tym czasie przyjechała też policja, która razem z rodziną małżeństwa weszła do mieszkania. W środku były tylko dzieci.
Matka przed przyjazdem rodziny i policji uciekła z mieszkania. Do zatrzymania na cmentarzu w Starych Babicach kobieta błąkała się m.in. po Ożarowie Mazowieckim.
Źródło: tvnwarszawa.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24