Wjechał w kontener, zniszczył płot. Odpowie za jazdę pod wpływem

Najpierw mężczyzna wjechał w kontener
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl

Uderzył w inny samochód i w ogrodzenie. Wcześniej swoim autem pchał po jezdni kontener. Po wszystkim nie chciał się dać zbadać alkomatem i wszczął awanturę. Mężczyzna odpowie przed sądem za kierowanie pod wpływem alkoholu. Zapłaci też za spowodowanie kolizji.

O wyczynach kierowcy hondy pisaliśmy w poniedziałek. Został zatrzymany na Ochocie po tym, jak zniszczył jedno z zaparkowanych przy ulicy Zadumanej aut i wjechał na teren pobliskiej budowy, taranując ogrodzenie.

- Mężczyzna usłyszał zarzut kierowania pojazdem pod wpływem alkoholu. Został też ukarany mandatem w wysokości 500 złotych za spowodowanie kolizji - informuje Edyta Wisowska z komendy rejonowej na Ochocie.

Dodaje też, że badanie wykazało, że zatrzymany miał 2,5 promila alkoholu w organizmie.

Pchał kontener, palił gumę

Nasz reporter dotarł do nagrania z monitoringu, na którym widać co wydarzyło się przy ulicy Zadumanej. Najpierw kierowca hondy usiłował przepchnąć po jezdni kontener. Gdy wysiadł z auta w ręku trzymał butelkę, z relacji świadków wynikło, że było w niej piwo. Później próbował dyskutować z pasażerami mercedesa zaparkowanego tuż obok.

Po chwili wrócił do samochodu, ruszył i wjechał w mercedesa. Spod jego kół zaczęły wydobywać się kłęby dymu. Gdy zebranym wokół mężczyznom udało się to przerwać, jeden z nich odstawił na bok hondę.

Niewiele to jednak dało, bo jej kierowca znów do niej wrócił i odjechał. Za zakrętem stracił panowanie nad pojazdem i wjechał w płot odgradzający teren okolicznej budowy. Tego co tam się wydarzyło nie zarejestrowały już kamery.

- Mężczyzna pokonał jeszcze około 15 metrów i próbował wrócić na teren osiedla. Znów staranował ogrodzenie. Tym razem uszkodzenia auta były na tyle duże, że nie był już w stanie dalej jechać - relacjonował nasz reporter.

Kierowcę próbowali zatrzymać robotnicy z budowy. Po kilku minutach przejęła go wezwana w międzyczasie policja. Jak informowała wówczas Sabina Stepek z ochockiej komendy, mężczyzna nie chciał poddać się badaniu alkomatem, awanturował się też z pracownikami budowy.

Ostatecznie - zakuty w kajdanki - wylądował w radiowozie.

kk/r

Czytaj także: