Marsz przeciwko agresji turecko-azerskiej - pod takim hasłem protestujący zebrali się na placu Zamkowym w Warszawie. Był to sprzeciw wobec trwających walk w Górskim Karabachu.
- Grupa około 400 osób zebrała się o godzinie 13 na placu Zamkowym. Spotkali się pod kolumną Zygmunta. Mają ze sobą flagi, transparenty, puszczają też muzykę. Spokojnie manifestują swój sprzeciw w obstawie policji. Nikt nie zakłóca wydarzenia - mówił po godzinie 13 reporter tvnwarszawa.pl Lech Marcinczak, który był na miejscu.
Protestujący mieli ze sobą flagi Armenii, nieśli też transparenty z hasłami sprzeciwiającymi się konfliktowi. Gabriela Putyra z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji wskazała, że zgromadzenie przebiega spokojnie. - Policjanci są na miejscu i zabezpieczają teren. Nie było dotąd żadnych zakłóceń - powiedziała policjantka przed godziną 14.
Uczestniczy przemarszu - wśród nich Ormianie - przeszli w kierunku Pałacu Prezydenckiego i ostatecznie dotarli do biura Parlamentu Europejskiego przy ulicy Jasnej. - Manifestacja zakończyła się po godzinie 15. Podczas niej doszło do jednego incydentu, kiedy przed Pałacem Prezydenckim została odpalona raca. Policjanci ukarali mandatem osobę, którą ją odpaliła - poinformowała Putyra.
Konflikt o Górski Karabach
Walki o Górski Karabach trwają od niedzieli 27 września. Rozpoczęły się, gdy siły azerbejdżańskie wkroczyły na to terytorium, zamieszkiwane i de facto kontrolowane przez Ormian, choć formalnie pozostające częścią Azerbejdżanu. Obecna eskalacja to kolejny akt toczącego się od końca lat 80. konfliktu między Armenią i Azerbejdżanem. Dynamika starć jest prawdopodobnie największa od 1994 roku, gdy zakończyła się regularna wojna między tymi kaukaskimi narodami. Walki trwają już od tygodnia, a żadna ze stron konfliktu jak dotąd nie chce się wycofać. Według ekspertów, trudno oszacować realną liczbę ofiar. Jak tłumaczą, uniemożliwia to brak niezależnych obserwatorów.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl