W czwartek wieczorem drogowcy otworzyli kolejny fragment trasy S7 w stronę Tarczyna. W piątek rano, po uroczystości z udziałem premiera, kierowcy pojechali nową jezdnią także w stronę Warszawy. Podczas uroczystości Mateusz Morawiecki zarzucał poprzednikom, że stawiali przede wszystkim "na układ komunikacyjny wschód-zachód".
Trasą, w obu kierunkach, można było przejechać w piątek przed godziną 10. Wcześniej - w czwartek, kilka minut przed godziną 22 - otwarto jezdnię w kierunku Tarczyna.
- Po usunięciu barier drogą przejechała kolumna pojazdów Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w asyście policji. Jechali wolno, kontrolując, czy wszystko jest w porządku. Za nimi przejechali pierwsi kierowcy - relacjonował nasz reporter Artur Węgrzynowicz, który obserwował sytuację na S7 z wiaduktu w miejscowości Nowa Wola.
Policja z Piaseczna zwróciła uwagę, że "w chwili obecnej na oddanej trasie S7 obowiązuje ograniczenie prędkości do 80 km/h".
Polityczne otwarcie, zarzuty wobec poprzedników
W piątek w obecności premiera Mateusz Morawieckiego zostanie otwarta trasa w kierunku Lesznowoli/Warszawy. - Ta arteria komunikacyjna S7 - od północy z Gdańska na południe do Zakopianki, do naszej południowej granicy - jest jakże ważna, jakże kluczowa, żeby stworzyć nowe perspektywy gospodarcze - ocenił szef rządu. - Chcemy, żeby drogi ekspresowe były przede wszystkim jak najbardziej dostępne dla ludzi, ale też żeby strategicznie, gospodarczo otwierały wymiar północ-południe, ten, który był zamknięty w dużym stopniu - dodał Morawiecki.
Premier zarzucił także poprzedniej ekipie rządzącej, że stawiała na układ komunikacyjny wschód-zachód. - Dla nich, od wielu, wielu lat najważniejszy był układ wschód–zachód, czyli Polska miała być krajem tranzytowym, Polska miała służyć przede wszystkim firmom niemieckim, żeby mogły wywozić swoje towary na wschód i przywozić ze wschodu surowce, towary do Berlina, do Niemiec. Autostrada, która była najważniejsza dla naszych poprzedników, to autostrada do Berlina - podkreślił premier. I dodał, że była to "jedna z najdroższych autostrad w Polsce, a może i w Europie".
Jedna firma zaczęła budowę, druga skończyła
We wtorek rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Szymon Huptyś informował, że trasa będzie otwarta "na pewno przed majówką". Zapowiadał też, że na początku, po otwarciu, ruch będzie odbywał się z "pewnymi ograniczeniami, ponieważ zostanie udostępniony na zasadzie tymczasowej organizacji ruchu".
Rzecznik przypomniał, że fragment trasy S7 Lesznowola - Tarczyn to jeden z trzech odcinków arterii wylotowej z Warszawy w kierunku Grójca. Wyjaśnił, że wcześniej zakończyła się budowa fragmentu Grójec -Tarczyn, otwarty został też odcinek Warszawa Lotnisko – Lesznowola.
Otwarcie odcinka Lesznowola - Tarczyn oznacza, że trasą będzie można podróżować od Warszawy do granicy województwa małopolskiego.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisała umowę na realizację tej inwestycji w sierpniu 2017 roku. Jednak, jak podawała, firma IDS-BUD, pomimo wielokrotnych wezwań, nie realizowała prac objętych kontraktem, a mobilizacja sprzętu i kadry nie rokowała, by inwestycja została skutecznie zakończona. Dlatego w trzecim kwartale 2020 roku rozwiązano umowę i ogłoszono przetarg na dokończenie niezrealizowanych prac. W czerwcu 2021 roku podpisana została umowa z nowym wykonawcą odpowiedzialnym za kontynuację robót, firmą Intercor.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl