15-miesięczna dziewczynka zginęła, areszt i zarzuty dla kierowcy. "Podejrzany powiedział, że przeprasza rodzinę"

Doprowadzenie
Sąd zadecydował o areszcie dla 61-latka
Źródło: TVN24
61-letniemu mężczyźnie, który miał spowodować wypadek, w wyniku którego zginęła 15-miesięczna dziewczynka, postawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz ucieczki z miejsca tego wypadku. - Mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia, nie przyznał się do winy - relacjonowała po jego przesłuchaniu Joanna Szymaniak z Prokuratury Rejonowej w Sochaczewie. Sąd zastosował wobec podejrzanego trzymiesięczny areszt.

Do wypadku doszło w piątek wieczorem w Przęsławicach niedaleko Sochaczewa. Poszukiwany był kierowca białego SUV-a, który po potrąceniu dziecka odjechał z miejsca wypadku. Podejrzewanego zatrzymano w sobotę około godziny 12. To 61-letni mężczyzna z Warszawy. Zabezpieczono też samochód, którym miał poruszać się w momencie wypadku.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO

- Wszyscy podjęli ogromne działania, żeby ustalić osobę, która kierowała pojazdem, i ustalić wszystkie przyczyny i okoliczności tego zdarzenia – przekazała w sobotę oficer prasowy policji w Sochaczewie Agnieszka Dzik. - Spotkaliśmy się z ogromnym odzewem społeczeństwa, które przekazywało nam wiele informacji i właśnie dzięki pomocy społeczeństwa i ogromnej pracy funkcjonariuszy, którzy praktycznie od wczoraj cały czas pracują nad tą sprawą, dzisiaj około południa udało zatrzymać się 61-letniego mieszkańca Warszawy, który jest podejrzewany o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Do sprawy zabezpieczono też pojazd, którym poruszał się w chwili zdarzenia. Cały czas trwają czynności procesowe pod nadzorem prokuratury – dodała.

Policjantka przekazała też, że w zdarzeniu nieznacznych obrażeń doznał ojciec dziecka. - W żaden sposób nie zagrażają jego życiu – wskazała.

Prokuratura zawnioskowała o trzymiesięczny areszt

W sobotę wieczorem 61-latek był przesłuchiwany w prokuraturze. Przesłuchanie zakończyło się około godziny 21.

Mężczyzna doprowadzony na przesłuchanie do prokuratury
Mężczyzna doprowadzony na przesłuchanie do prokuratury
Źródło: TVN24

Jak przekazała Joanna Szymaniak z Prokuratury Rejonowej w Sochaczewie, mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz ucieczki z miejsca tego wypadku. - Złożył obszerne wyjaśnienia, nie przyznał się do winy - relacjonowała.

Prokurator Szymaniak poinformowała, że śledczy złożą wniosek o trzymiesięczny areszt. Posiedzenie aresztowe odbyło się w niedzielę o 10 rano w sądzie w Sochaczewie. Za zarzucane mężczyźnie czyny grozi do 12 lat więzienia.

Areszt dla sprawcy

Jak przekazała w niedzielę Szymaniak, sąd wydał postanowienie o zastosowaniu wobec mężczyzny tymczasowego aresztu na okres trzech miesięcy. - Sąd podzielił stanowisko prokuratora zawarte w złożonym wniosku, że tylko taki środek na obecnym etapie jest w stanie zapewnić prawidłowość wykonywania czynności śledczych, które na pewno na dalszym etapie będą rozwijały ten materiał dowodowy, który został dotychczas zgromadzony. Podejrzany powiedział właściwie jedno zdanie, że przeprasza rodzinę za to, co się stało – przekazała prokurator Szymaniak.

Dodała, że mężczyzna areszt będzie odbywał w zakładzie karnym w Łowiczu.

61-latek usłyszał zarzuty
61-latek usłyszał zarzuty
Źródło: TVN24

Spacerowali poboczem

W piątek Aleksandra Calik z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu relacjonowała, że na drodze wojewódzkiej numer 575 kierowca SUV-a potrącił wózek z kilkunastomiesięcznym dzieckiem, który prowadził ojciec dziewczynki. Mimo reanimacji nie udało się jej uratować.

Policjantka opisywała, że ojciec szedł poboczem z dwójką dzieci. 15-miesięczna dziewczynka była w wózku, o który kierowca miał zahaczyć. Drugie dziecko nie odniosło poważnych obrażeń. Strażak z OSP Śladów i zarazem przyjaciel rodziny relacjonował z kolei, że auto wyprzedzało z dużą prędkością w terenie zabudowanym. Wtedy zahaczyło o wózek.

Jak przekazała na antenie TVN24 reporterka Małgorzata Telmińska, mężczyzna z dwójką dzieci wybrał się na spacer. - Do zdarzenia doszło dosłownie kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym mieszkała rodzina z dwójką dzieci. Świadkowie, którzy niemal natychmiast rzucili się na pomoc, nie mogli już pomóc. Dziewczynka zmarła na miejscu – dowiedziała się reporterka.

Czytaj także: