Do awarii na budowie II linii warszawskiego metra doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Zalało powstającą stację Powiśle. W ostatniej chwili podjęto decyzję o ewakuacji budowy. Ludzie zdążyli opuścić stację - maszyny zostały i w tej chwili są zalane wodą.
SPRAWDŹ, CO SIĘ STAŁO NA BUDOWIE METRA
Natychmiast zamknięto dla ruchu most Świętokrzyski i tunel Wisłostrady. Z mostem wszystko jest w porządku i może już zostać otwarty. Nie ma też uszkodzeń w samym tunelu. Największy niepokój budzi jednak sytuacja pod jego dnem. Nie wiadomo, jak dużo ziemi zabrała ze sobą woda wlewająca się na stację. A bez odpowiedzi na to pytanie, nie można wpuścić tam samochodów.
Kliknij na obrazek, aby powiększyć:
- Potrzebujemy więcej czasu, by ustalić, ile ziemi wypłukało i skąd. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć, ile zajmie przywrócenie przejezdności Wisłostrady - tłumaczy Mateusz Witczyński, rzecznik konsorcjum AGP, wykonawcy centralnego odcinka II linii metra.
- Sytuacja jest poważna - ocenia w rozmowie z tvnwarszawa.pl wiceprezydent Jacek Wojciechowicz. Tymczasem, jak ustaliliśmy w źródłach zbliżonych do budowy metra, zamknięcie może potrwać kilka tygodni, a nawet kilka miesięcy.
Warszawie grozi paraliż
To fatalna wiadomość dla całego miasta. W połączeniu z zamknięciem ulicy Marszałkowskiej, też związanym z budową II linii metra, oznacza bowiem, że przejazd z północy na południe miasta zamieni się w koszmar. Kierowcy odczuli to już we wtorek - al. Jana Pawła II była zakorkowana do późnego wieczora. A przecież mamy wakacje - jeśli problemy potrwają do września, miastu grozi prawdziwy paraliż.
- Będzie ciężko - przyznaje wiceprezydent Jacek Wojciechowicz. I dodaje: - Postaramy się, by kierowcy mogli w miarę swobodnie jeździć przez Powiśle. To jednak oznacza ograniczenie liczby miejsc parkingowych w tym rejonie miasta - dodaje.
Metro już na pewno opóźnione
To nie jedyna konsekwencja awarii. Opóźni się też budowa samego metra. Stacja Powiśle ma dla niej kapitalne znaczenie - to tu do ziemi wprowadzone miały zostać dwie kolejne tarcze TBM. Stumetrowe maszyny drążące tunele miały wyruszyć pod dnem Wisły w kierunku stacji Stadion i Dworzec Wileński na prawym brzegu rzeki.
Tarcze potrzebują jednak szybu startowych. Tę rolę na Powiślu pełnić miał właśnie korpus stacji. Bez niego nie ma mowy o drążeniu tuneli. Możliwe, że AGP zmieni harmonogram i tarcze będą drążyć w przeciwnym kierunku: zaczną na Pradze, a skończą na Powiślu. To jednak oznaczałoby kolejne zmiany - budowaną już stację dw. Wileński trzeba by było dostosować do roli szybu startowego. A to z kolei wymaga dziesiątek, jeśli nie setek nowych dokumentów i uzgodnień.
Jak to naprawić?
Teraz wszystko zależy od wyników badań prowadzonych na Powiślu. Optymistyczny scenariusz zakłada, że ubytek jest obok tunelu. Wtedy konstrukcja nie jest w ogóle zagrożona. Jeśli jest inaczej, naprawa będzie bardziej skomplikowana.
Póki co AGP zastanawia się, jak to w ogóle zbadać. Rozważanych jest kilka metod diagnostycznych. Najmniej prawdopodobna to wykorzystanie płetwonurków w zalanej stacji. Dużo bardziej prawdopodobne jest wykonanie odwiertów w jezdni tuneli Wisłostrady lub w jego fundamentach. - Gdy okaże się, ile ziemi brakuje, będziemy mogli dokładniej oszacować, ile potrwa uzupełnianie - tłumaczy Witczyński.
To nie będzie ani łatwa, ani krótka operacja. Beton trzeba będzie wstrzykiwać tak, by wypchnął wodę, która w tej chwili wypełniła ubytki. Na razie utrzymuje ją tam woda z Wisły, wpompowana do wnętrza stacji Powiśle. Gdy już uda się wypełnić ubytek, trzeba będzie poczekać, aż beton stężeje, a potem powoli wypompować wodę ze stacji, obserwując, czy konstrukcje stacji i tunelu są stabilne. Cały czas prowadzone będą pomiary, które odpowiedzi też nie przyniosą od razu.
- Priorytetem jest bezpieczeństwo. Nie wpuścimy samochodów do tunelu, dopóki nie będziemy mieć pewności, że nie ma żadnego ryzyka - podkreśla wiceprezydent Wojciechowicz.
Karol Kobos
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl