Wjazdu na zamknięty odcinek Kadetów strzeże znak zakazu. Nie dotyczy on mieszkańców położonych tam posesji oraz dojazdu do centrum Las i apteki. Wyjaśnia to tabliczka umieszczona pod zakazem.
- Jednak jest ona niewielka, pod wieczór te informacje mogą być nieczytelne - opowiada Agnieszka Dydycz, właścicielka apteki.
Może właśnie dlatego, a może w nadziei ominięcia korków na wyznaczonym objeździe, zakaz omijają także kierowcy chcący dostać się, jak dawniej, ulicą Kadetów do Traktu Lubelskiego.
"Wypisują mandaty, odstraszają klientów"
Nad sytuacja próbowali zapanować policjanci i strażnicy miejscy. Patrole pojawiły się w poniedziałek rano przed zakazem wjazdu i wracały w kolejne dni. Zdaniem lokalnych przedsiębiorców wtedy pojawił się kolejny problem, bo obecność funcjonariuszy sprawiała, że potencjalni klienci uznali, iż dojazd do sklepów jest niemożliwy, i odjeżdżali, zanim dotarli do tabliczki ze szczegółową informacją.
Zdaniem Agnieszki Dydycz, funkcjonariusze byli przesadnie gorliwi. - Zdarzało się, że zatrzymywali tych, którzy chcieli dojechać do sklepu lub apteki, a nawet pracowników centrum Las. Mi też raz nie chcieli pozwolić dojechać do apteki - opowiada.
Ludzie źle oceniają organizację ruchu - fot
Nie pierwsze problemy
Ludzie już wcześniej zmuszeni byli interweniować w sprawie chaosu wokół Kadetów. Na początku zakaz wjazdu ustawiono za wcześnie, już przy rondzie na skrzyżowaniu z Sęczkową. - Ludzie myśleli, że w ogóle nie ma wjazdu w Kadetów - relacjonuje Dydycz. Podobnie było z zagrodami, które według niej na początku prac pojawiały się w miejscach, gdzie nie powinny były zastawiać przejazdu.
Mieszkańcy zwrócili się do kierownika robót. Jak twierdzi Agnieszka Dydycz, szybko uzyskiwali pomoc, ale dotąd nie wiadomo, kto odpowiadał za takie ustawianie znaków i zapór. - My nie chcemy się bawić w policjantów i złodziei. Ale przecież to wprowadza ludzi w błąd - podkreśla Dydycz.
"O korektach decyduje miejski inżynier"
- W momencie wejścia wykonawcy miejsce staje się placem budowy. To on odpowiada za wprowadzenie zarządzonej organizacji ruchu - tłumaczy rzecznik ZDM Adam Sobieraj. Jak podkreśla, przed zamknięciem odcinka inspektorzy z ZDM oglądają miejsca, gdzie pojawiają się zmiany oznakowania.
- Jeśli coś jest nie tak, nie udostepniają wykonawcy pasa drogi. Tak było też na Kadetów na początku października, kiedy wykonawca nie był w stanie wprowadzić zmienionej organizacji ruchu - przypomina.
Sobieraj tłumaczy, że korekty w organizacji ruchu zależą od miejskiego inżyniera ruchu. ZDM może wysłać kontrolę w problematyczne miejsce. Według niego jednak od zamknięcia fragmentu Kadetów w poniedziałek nie było podstaw, żeby tak zrobić. - Nie dotarły do nas sygnały o problemach - mówi.
"Nie możemy przekraczać kompetencji"
Na kompetencje miejskiego inżyniera ruchu powołuje się też rzecznik władz Wawra Andrzej Murat. - Nie jestesmy wyspecjalizowani w organizacji ruchu. To inżynier decyduje - komentuje. Pytany, czy zarząd dzielnicy, jako gospodarz terenu, nie powinien włączyć się w sprawę i reprezentować mieszkańców w kontakcie z miejskimi instytucjami, odpowiada: - Gospodarz dzielnicy ma określone kompetencje. My ich nie możemy przekraczać.
Rzecznik jednak w rozmowie z tvnwarszawa.pl zapowiedział, że przyjrzy się sprawie po weekendzie.
Mieszańcy uprzedzali, że budowa odetnie Kadetów: zobacz reportaż sprzed tygodnia
Problemy z objechaniem Kadetów - fot
Mapy dostarcza Targeo.pl
Joanna Smolińska//mz