Grupa osób prowadzi strajk głodowy przed budynkiem Sejmu. - Około 20 osób stoi i siedzi przed bramą pomiędzy wjazdami do Sejmu. Druga część protestujących znajduje się na skrzyżowaniu ulic Matejki i Wiejskiej. Tam jest rozbity obóz, są namioty do spania i większy namiot eventowy. Aktywiści protestują przeciwko stanowi wyjątkowemu. Na banerach mają napisy takie jak: "przeciw stanowi wyjątkowemu" czy "no borders, no nations" - opisywał reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter około godziny 16.
Zaznaczył, że w manifestacji biorą udział ludzie głównie młodzi w wieku około 20 lat. - Wyjątek stanowi jedna starsza pani, około 60 lat - dodał.
Szmelter był na miejscu również w czwartek wieczorem przed godziną 22. Aktywiści nie stali już przed Sejmem, tylko przenieśli swój protest do rozbitego nieopodal obozowiska, gdzie nasz reporter widział grupki osób w okolicy namiotów.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Organizatorzy strajku: haniebne są rządy uniemożliwiające udzielenia pomocy umierającym osobom
Jak wynika z utworzonego na Facebooku wydarzenia "Strajk głodowy, solidarnie z uchodźcami", za protest odpowiada grupa "Wilczyce", która tak przedstawia się w mediach społecznościowych: "Jesteśmy grupą rodzinną Wilczyc, oddolnym ruchem na rzecz ochrony Puszczy Karpackiej".
Organizatorzy poprzez protest chcą wyrazić swoją solidarność z osobami przetrzymywanymi na granicy polsko-białoruskiej. "Mowa o grupie uchodźczyń i uchodźców pochodzenia afgańskiego, od kilku tygodni niedopuszczanych do przekroczenia polskiej granicy, przetrzymywanych bez dostępu do schronienia, pożywienia i pomocy medycznej. Protestujemy, odmawiając jedzenia przez czas nieokreślony. Próby bezpośredniego udzielenia pomocy są stale uniemożliwiane/blokowane przez służby, dlatego zdecydowałyśmy się na formę strajku głodowego" - napisali organizatorzy na Facebooku.
Żądają oni między innymi "natychmiastowego udzielenia pomocy humanitarnej przetrzymywanym osobom, aby straż graniczna przestała łamać prawa człowieka na rozkaz polskiego rządu i udzielenia azylu osobom, które uciekają przed prześladowaniami reżimu talibów". Zaznaczają, że "haniebne są rządy uniemożliwiające udzielenia pomocy cierpiącym, głodującym i umierającym osobom". "Nie możemy pozostać bezczynne wobec polityki antymigracyjnej, zaostrzającej granice i napędzającej ksenofobiczne narracje. Wszystkie osoby które przyczyniają się do sytuacji, w której w imię faszyzujących ideologii niewinne osoby mogą stracić życie mają krew na rękach, mimo że część z nich jak zwykle tylko 'wykonuje rozkazy'" - czytamy w opisie wydarzenia.
Organizatorzy wyjaśniają, że jest ono "oddolne, anarchistyczne, otwarte na każdą chętną do udziału osobę". Zapraszają do wzięcia udziału każdą chętną osobę, jednak zastrzegają przy tym, że nie ma tam miejsca na eksponowanie logo jakiejkolwiek organizacji.
Stan wyjątkowy
Rząd zawnioskował we wtorek do prezydenta Andrzeja Dudy o wprowadzenie stanu wyjątkowego w związku z sytuacją na granicy z Białorusią. W czwartek po południu rzecznik prezydenta Błażej Spychalski powiedział, że "ten wniosek był bardzo wnikliwie analizowany przez prezydenta w gronie doradców, w BBN odbywały się narady, dyskusje". - Prezydent Andrzej Duda podjął decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na terenach przy granicy z Białorusią - poinformował też Spychalski.
Stan wyjątkowy ma obowiązywać przez 30 dni i objąć 183 miejscowości: 115 w województwie podlaskim oraz 68 w województwie lubelskim. To teren - jak to ujął Spychalski - w mniej więcej trzykilometrowym pasie wzdłuż granicy polsko-białoruskiej. Zobacz pełną listę miejscowości.
Rozporządzenie zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw w czwartek po południu i weszło w życie z dniem ogłoszenia.
- Zgodnie z konstytucją to rozporządzenie prezydenta musi być poddane głosowaniu i dyskusji w polskim parlamencie - wyjaśnił Spychalski. Decyzja prezydenta może zostać uchylona przez Sejm.
Autorka/Autor: mp/r
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl