Prezes Sądu Okręgowego w Siedlcach Mirosław Leszczyński przekazał, że proces w tej sprawie ruszył w czwartek. - Sprawa rozpoznawana jest z wyłączeniem jawności z uwagi na dobro osoby pokrzywdzonej – zaznaczył. Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 29 lipca.
Prokuratura: znęcała się nad córką
Według Prokuratury Okręgowej w Lublinie Monika B., od lutego 2017 r. do stycznia 2024 r. znęcała się fizycznie i psychicznie ze szczególnym okrucieństwem nad swoją małoletnią córką. Śledczy ustalili, że kobieta miała w twarz i kark dziecka aplikować toksyczną, bliżej nieustaloną substancję płynną, powodując oszpecenie dziewczynki. Wywoływało to m.in rumień, stany zapalne, blizny, a także nieodwracalne ubytki tkanek w wyniku martwicy. Dziewczynka straciła m.in. część prawego ucha.
Rany córki kobieta wielokrotnie przedstawiała służbie zdrowia i sądowi opiekuńczemu jako zmiany chorobowe, co – według prokuratury – "stanowi dodatkowo szczególne okrucieństwo". Na leczenie dziewczynki prowadzone były zbiórki pieniędzy.
Śledztwo w tej sprawie prokuratura wszczęła po zawiadomieniu od lekarzy Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie, którzy nabrali wątpliwości co do choroby córki Moniki B. Według nich "obraz kliniczny oraz przebieg choroby małoletniej nie odpowiadał żadnej znanej naukowo i empirycznie jednostce chorobowej", a kształt i ewolucja zmian na skórze twarzy dziecka wskazywała, że "nie miały charakteru naturalnego".
Biegli z różnych gałęzi medycyny ustalili, że zmiany te miały charakter urazowy, były spowodowane zachowaniem człowieka. Wskazywali m.in. że masywne zmiany występowały praktycznie tylko w jednej okolicy ciała dziecka. Wykluczyli również chorobę skóry. Badania dziewczynki wykazały, że nie ma u niej żadnych cech niepełnosprawności intelektualnej, przejawów autyzmu czy też padaczki, co latami sugerowała Monika B.
Oskarżona w areszcie
Kiedy kobieta trafiła do aresztu i sąd zawiesił jej władzę rodzicielską, a dziecko trafiło pod opiekę rodziny – stan zdrowia dziewczynki znacznie się polepszył i lekarze nie stwierdzili nowych zmian skórnych. Jak podała prokuratura, dziecko prawidłowo rozwija się poznawczo, wróciło do nauki w systemie stacjonarnym.
Podczas śledztwa Monika B. nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Wyjaśniała m.in. że zajmowała się czynnościami higienicznymi dotyczącymi ciała dziecka.
Biegli psychiatrzy ocenili, że kobieta miała w pełni zachowaną zdolność do rozpoznania znaczenia swoich czynów i pokierowania swoim zachowaniem.
- Monika B., w ocenie biegłych psychiatrów, wykazuje natomiast zaburzenia osobowości w postaci (…) zespołu Münchhausena z przeniesienia, które polegają na celowym wprowadzaniu przez opiekuna objawów choroby u dziecka lub innej osoby pod jej opieką, aby wzbudzić współczucie i uwagę ze strony otoczenia, a także uzyskać z tego tytułu korzyści, m.in. finansowe – podawała prokuratura w komunikacie.
Oskarżona Monika B. przebywa w areszcie. Za znęcanie się nad córką grozi jej do 20 lat więzienia.
Przeczytaj także: Bez powodu ciężko ranił maczetą młodego mężczyznę
Autorka/Autor: mg
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24