Ratownik zabity nożem. Dwa zarzuty dla podejrzanego

Ratownik zabity w Siedlcach (zdj. ilustracyjne)
Dwa zarzuty dla mężczyzny, który ugodził nożem ratownika medycznego
Źródło: TVN24

Mężczyzna podejrzany o śmiertelne ugodzenie nożem ratownika medycznego w Siedlcach usłyszał dwa zarzuty. Odpowie za zabójstwo i czynną napaść na funkcjonariusza publicznego. Śledczy ustalili, że 59-latek był wcześniej karany za jazdę pod wpływem alkoholu.

Do tragedii doszło w sobotę w Siedlcach. Zespół ratownictwa medycznego przyjechał na wezwanie do jednego z mieszkań przy ulicy Sobieskiego. Na miejscu ratownicy udzielali pomocy 59-letniemu mężczyźnie z ranami głowy. W pewnym momencie 59-latek zranił 64-letniego medyka nożem. Ranny został odwieziony do szpitala, gdzie zmarł.

"Posługiwał się dwoma nożami"

W momencie zdarzenia 59-latek był pijany. Miał ponad dwa promile alkoholu. W poniedziałek, po wytrzeźwieniu, usłyszał zarzuty.

- Pierwszy zarzut dotyczy dokonanego w dniu 25 stycznia zabójstwa ratownika medycznego Cezarego L. W tej sprawie prokurator przyjął, że podejrzany działał w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie - powiedziała w poniedziałek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Siedlcach prokurator Krystyna Gołąbek. - Z ustaleń śledztwa wynika, że podejrzany zadał ratownikowi medycznemu, z dużą siłą jeden cios w okolice klatki piersiowej. Na skutek odniesionych obrażeń ratownik medyczny zmarł - dodała prokurator.

Drugi zarzut dotyczy czynnej napaści na drugiego z ratowników, którego podejrzany Adam Cz. zranił w nadgarstek. - Ratownik medyczny, który wykonuje swoje obowiązki, korzysta z takiej samej ochrony prawnej, jaka przysługuje funkcjonariuszowi publicznemu - wyjaśniła prokurator Gołąbek. - Prokurator przyjął, że podejrzany działał w zamiarze dokonania co najmniej ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ratownika. Posługiwał się dwoma nożami. Jednym z tych noży ugodził ratownika, powodując u niego obrażenia okolic nadgarstka - poinformowała.

Wniosek o areszt, sekcja zwłok

Prokurator przekazała również, że podejrzany był w przeszłości karany za "występki związane z prowadzeniem pojazdu w stanie nietrzeźwości".

Za zabójstwo Adamowi Cz. grozi kara dożywotniego więzienia. Jednak w związku z tym, że prokurator przyjął, iż sprawca działał w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, dolna granica kary wynosi 15 lat pozbawienia wolności. - Niezależnie od wyjaśnień, jakie złoży podejrzany, prokurator skieruje do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego na okres trzech miesięcy - dodała rzeczniczka siedleckiej prokuratury.

Na dzisiaj zaplanowano sekcję zwłok zmarłego ratownika.

Czytaj też: "Ta zbrodnia musi być dla nas dzwonkiem alarmowym"

"Agresja jest częsta"

W niedzielę, dokładnie o godzinie 20.22, równo dobę po śmierci ratownika, na placu manewrowym stacji pogotowia ratunkowego w Białej Podlaskiej, gdzie pracował zmarły medyk, zawyły syreny. W ten sposób jego koledzy, inni ratownicy oraz strażacy, chcieli uczcić jego pamięć. - Chcemy uczcić naszego przyjaciela. To jest taka nasza iskierka dla niego, żeby widział w niebie, że o nim pamiętamy, takie "światełko do nieba" - powiedział jeden z ratowników.

- Ta tragedia dotknęła mojego kolegę, z którym wielokrotnie dyżurowałem. Był to człowiek bardzo koleżeński, otwarty na ludzi, chętny do pomocy, prawdziwy pasjonat ratownictwa. Wciąż do mnie nie dociera, że coś takiego mogło się wydarzyć - powiedział TVN24 Daniel Weremczuk, ratownik ze stacji w Białej Podlaskiej.

Ratownik przyznał, że ataki słowne i fizyczne zdarzają się regularnie. Zazwyczaj osoby, które to robią, są pod wpływem alkoholu czy narkotyków, ale też osoby z zaburzeniami psychicznymi. - Agresja jest częsta - podkreślił.

Ratownik kopnięty w twarz

Co można zrobić, aby ratownicy mogli czuć się bezpieczniej podczas wykonywania swoich obowiązków? Daniel Wremczuk wskazał, że potrzebna jest zmiana przepisów. - Zespoły powinny być trzyosobowe. Być może powinniśmy mieć w takich sytuacjach pozwolenie na używanie środków zaradczych typu gaz pieprzowy, paralizator. Powinna być szersza współpraca z policjantami przy transporcie agresywnych pacjentów. Policjanci zawsze powinni jechać z nami w karetce w takich przypadkach - powiedział ratownik.

- To jest okrutna tragedia. Nie znajduję słów na to, co się stało. To był nasz bardzo dobry kolega, świetny pracownik - powiedział inny ratownik z bialskiej stacji Marcin Ślifirczyk. W rozmowie z reporterem TVN24 przyznał, że niejednokrotnie spotkał się z agresją pacjentów czy osób, które im towarzyszyły. - Agresja słowna zdarza się niemal na każdym dyżurze - powiedział. - Przywrócenie zespołów trzyosobowych na pewno nie rozwiąże problemu, ale inaczej będziemy się czuli, kiedy będziemy we trzech - zaznaczył.

Kolejny ratownik z tej samej stacji, Tomasz Oleszczuk, opowiedział, że podczas jednego z dyżurów znalazł się w bardzo niebezpiecznej sytuacji. Pijana kobieta, której wcześniej udzielał pomocy, próbowała potrącić go samochodem. - Ostatnio naruszono nietykalność mojego kolegi. Został kopnięty w twarz, na tyle dotkliwie, że musiał pójść na zwolnienie - opisał ratownik. - My się nie spodziewamy tych ataków. Tak jak w przypadku Czarka (zmarłego ratownika - red.) osoba, która go zaatakowała, wezwała pogotowie sama do siebie, czyli sama potrzebowała pomocy - dodał.

Ratownicy uczcili pamięć zmarłego kolegi
Ratownicy uczcili pamięć zmarłego kolegi
Źródło: TVN24

Ministra zapowiada zmiany

Do ataku w niedzielę po północy odniosła się ministra zdrowia Izabela Leszczyna. "Z wielkim bólem przyjęłam wiadomość o śmierci naszego Kolegi-Ratownika Medycznego, zaatakowanego przez pacjenta, któremu udzielał pomocy medycznej. Składam kondolencje Rodzinie i Bliskim oraz całemu środowisku ratowników medycznych, bo wszyscy jesteśmy dzisiaj w żałobie. Ta zbrodnia musi być dla nas dzwonkiem alarmowym i zapoczątkować konieczne zmiany legislacyjne, zapewniające bezpieczeństwo ratownikom" - napisała na platformie X.

Do tragedii odniosło się również środowisko ratowników medycznych, wskazując na zagrożenia obecne w codziennej pracy i postulując rozwiązania, które mają poprawić bezpieczeństwo wykonywania tego zawodu.

Zawyją syreny w całej Polsce

W poniedziałek środowisko uczci pamięć swojego kolegi.

"Uprzejmie prosimy, aby w poniedziałek, 27 stycznia 2025 r. o godz. 17:00 zespoły ratownictwa medycznego, które nie będą wtedy udzielać pomocy medycznej, wyszły z budynków i włączyły na minutę sygnały karetek. W ten sposób uczcijmy pamięć tragicznie Zmarłego, jednocząc się zarazem z Jego Rodziną oraz całym środowiskiem" - zaapelowali Mateusz Komza, prezes Krajowej Rady Ratowników Medycznych oraz Małgorzata Popławska, prezes Związku Pracodawców Ratownictwa Medycznego SP ZOZ (komunikat za profilem facebookowym Krajowa Izba Ratowników Medycznych).

Siedlce. Policja zatrzymuje mężczyznę, który zaatakował ratownika medycznego
Siedlce. Policja zatrzymuje mężczyznę, który zaatakował ratownika medycznego
Źródło: TVN24
Czytaj także: