Zwarcie instalacji elektrycznej było najprawdopodobniej przyczyną pożaru domku letniskowego w miejscowości Wilczkowice Dolne - ustaliła Prokuratura Okręgowa w Radomiu. W pożarze zginęła mieszkanka Warszawy i jej dwóch małych wnuków.
Ze wstępnych ustaleń Prokuratury Okręgowej w Radomiu wynika, że śmierć 49-letniej kobiety i jej dwóch wnuków, w wieku 3 i 5 lat, nastąpiła w wyniku zwęglenia ciał na skutek działania ognia. - Wstępna opinia biegłego z zakresu pożarnictwa wskazuje na to, iż istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej - poinformowała w poniedziałek rzeczniczka prokuratury Małgorzata Chrabąszcz.
"Ogień był zbyt silny"
O pożarze pisaliśmy na początku sierpnia na tvnwarszawa.pl. Doszło do niego w środę nad ranem w miejscowości Wilczkowice Dolne znajdującej się pomiędzy Górą Kalwarią a Kozienicami . Gdy strażacy przyjechali na miejsce, pożar był już w rozwiniętej fazie.
Mimo że strażacy byli na miejscu po kilku minutach od momentu otrzymania zgłoszenia, ogień był zbyt silny, by było możliwe uratowanie znajdujących się w domku osób. - Nie było szans, żeby kogoś uratować - mówił Karol Kierzkowski z mazowieckiej straży pożarnej. - Były bardzo duże płomienie, bardzo wysokie - tłumaczył.
Domek letniskowy znajdował się na obrzeżach miejscowości. Budynek spłonął doszczętnie.
PAP/md/ec