Główne uroczystości rozpoczęły się w południe, przed Pomnikiem Bohaterów Getta. W hołdzie bohaterom powstania zawyły syreny.
Uczestniczyli w niej m.in. wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydent Wojciech Kolarski, senator Jan Maria Jackowski (PiS), prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, ambasador Izraela w Polsce Anna Azari, przedstawiciele władz państwowych, reprezentanci klubów parlamentarnych i partii politycznych, organizacji wojskowych, społeczności żydowskiej, mieszkańcy Warszawy.
Złożenie wieńców, modlitwa, marsz
Prowadzący uroczystość aktor Andrzej Ferenc przypomniał słowa jednego z przywódców powstania Marka Edelmana, który mówił: "Trzeba było, żeby ogół to zrozumiał, trzeba było tym wszystkim zbitym, zgnębionym ludziom powiedzieć, trzeba było im pokazać, że przecież mimo wszystko, wbrew wszystkiemu jesteśmy jeszcze zdolni do tego, aby podnieść głowę".
W trakcie obchodów podkreślono, że "dla Żydów, obywateli Rzeczypospolitej sięgających po broń, symbolem ich walki stały się także flagi. Biało-czerwona oraz biało-niebieska, które zawisły w kwietniu 1943 roku na placu Muranowskim, gdzie zaciekły bój stoczył Żydowski Związek Wojskowy".
Zaznaczono, że powstanie w getcie warszawskim to także "polskie powstanie".
W trakcie uroczystości Chór Dziecięcy Miasta Łodzi odśpiewał hymn bojowników getta "Zog nit keyn mol". Odmówiona została też modlitwa za zmarłych - kadisz.
Na zakończenie uroczystości przed Pomnikiem Bohaterów Getta chór wykona utwór "Warszawo ma". Następnie wyruszy Marsz Szlakiem Pamięci Powstańców, a zaproszone delegacje złożą kwiaty w pozostałych miejscach pamięci związanych z warszawskim gettem, m.in. przed pomnikiem "Żegoty", płycie ku czci Szmula Zygielbojma, przy Bunkrze Anielewicza i Umschlagplatz.
Getto zrównane z ziemią
Powstanie w getcie warszawskim rozpoczęło się 19 kwietnia 1943 r. Było pierwszym miejskim powstaniem w okupowanej Europie i aktem o charakterze symbolicznym, zważywszy na nikłe szanse powodzenia - przypomina Polska Agencja Prasowa.
W nierównej, trwającej prawie miesiąc walce słabo uzbrojeni bojownicy Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego stawili opór żołnierzom z oddziałów SS, Wehrmachtu, Policji Bezpieczeństwa i formacji pomocniczych.
W tym czasie Niemcy zrównali getto z ziemią, metodycznie paląc dom po domu.
8 maja w schronie przy Miłej 18 samobójstwo popełnił przywódca powstania Mordechaj Anielewicz wraz z grupą kilkudziesięciu żołnierzy ŻOB. Nielicznym powstańcom udało się kanałami wydostać z płonącego getta. Jednym z nich był ostatni dowódca ŻOB Marek Edelman zmarły w 2009 roku.
PAP/r