Styczeń tego roku. W pustostanie w centrum Katowic policja znajduje zwłoki 60-latka. Ma rany głowy, jednak zabójstwo to tylko jedna z wersji. Potwierdzi ją dopiero sekcja zwłok.
- Policjanci od razu założyli, że mogło dojść do zbrodni, bo oględziny miejsca zdarzenia można zrobić tylko raz. Jeśli właściwie zabezpieczy się ślady, to to zaprocentuje w przyszłości. Tak było w tym przypadku - mówi tvn24.pl Sebastian Imiołczyk, aspirant katowickiej policji.
Jeden drobny ślad
Prokuratura dawno umorzyła sprawę z powodu niewykrycia sprawcy, ale policjanci nie odpuścili. - Ludzie myślą, że darujemy przestępcom, ale czynności nieprocesowe trwają, sprawdzamy na przykład monitoring. Czasami na trop naprowadzi nas przypadek, powiązanie z inną prowadzoną sprawą - opowiada policjant.
Twierdzi, że jeden drobny ślad w pustostanie pozwolił wytypować stróżom prawa zabójcę. Dodatkowo podejrzane im się wydało, że podejrzewany zmienił miejsce pobytu. Namierzono i zatrzymano go w sobotę w Warszawie w okolicy dawnego dworca wilanowskiej kolejki.
I podejrzany trafił z aresztu
Mężczyzna ma 35 lat i przyznał się do popełnienia zbrodni, złożył też obszerne wyjaśnienia, które potwierdziły wcześniejsze ustalenia policji.
Prokuratura przedstawiła 35-latkowi zarzut zabójstwa. Dzięki zebranemu materiałowi dowodowemu sąd w poniedziałek tymczasowo aresztował mordercę z pustostanu. Grozi mu nawet dożywocie.
mag