"Instytut Pamięci Narodowej wystąpił do Ministerstwa Finansów z wnioskiem o dotację na wykupienie zabytkowych piwnic przy ul. Strzeleckiej 8. To tam zaraz po wojnie była katownia UB, w której komuniści przetrzymywali, torturowali i mordowali żołnierzy podziemia niepodległościowego" - podał w środę IPN na swojej stronie internetowej.
A cała procedura nie była prosta, rozmowy trwały kilka lat i nie obyło się bez konfliktów. W 2014 IPN i deweloper umówili się, że do końca czerwca 2016 roku podpiszą umowę, w której uregulują wykorzystanie części budynku przez IPN. Umowy nie było, oburzali się społecznicy i deweloper. Sprawę opisywaliśmy na tvnwarszawa.pl
Brutalnie przesłuchiwano, mordowano
W piwnicach budynku przy ul. Strzeleckiej 8 w okresie stalinowskim więziono, brutalnie przesłuchiwano i mordowano żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego. W latach 1944-45 mieściła się tam Kwatera Główna NKWD w Polsce, a w okresie 1945–48 Areszt Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.
IPN podał, że budynek, który powstał w drugiej połowie lat 30. XX w., jest obecnie modernizowany. Kontrola konserwatorska wykazała jednak, że nieodpowiednio chronione są zabytkowe piwnice – miejsca kaźni żołnierzy wyklętych.
"IPN podjął działania, by zachować zabytkowy charakter tego miejsca. Planowane jest jego wykupienie, a następnie, po przeprowadzeniu niezbędnych prac, udostępnienie zwiedzającym (na razie jest to miejsce zamknięte)" - czytamy w komunikacie Instytutu.
O siedzibie komunistycznych władz przy ul. Strzeleckiej można przeczytać m.in. w wydanym w 2013 r. przez Instytut Pamięci Narodowej albumie "Śladami zbrodni" - pierwszej po II wojnie światowej próbie skatalogowania miejsc zbrodni komunizmu w Polsce.
Drut kolczasty, wzmocnione straże
W albumie znajduje się też meldunek jednej z siatek wywiadowczych Delegatury Sił Zbrojnych o kryptonimie "Pralnia II", w którym czytamy: "Dom jest na zewnątrz ogrodzony drutem kolczastym (...). Wieczorem budynek oświetlają cztery silne reflektory oraz strzegą wzmocnione straże zewnętrzne. Mieszkańcy sąsiednich domów opowiadają, że z budynku władz Bezpieczeństwa dochodzą stałe jęki, a nawet podobno odgłosy salw, związanych z wykonywaniem wyroków śmierci. Jest w każdym razie faktem, że w piwnicach budynku umierają ludzie na skutek bicia, podczas badania przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa".
W zbiorach IPN zachowały się także wspomnienia jednego z więźniów aresztu, Jerzego Skorupińskiego "Bema", który opowiadał o przesłuchaniach. "NKWD chciało się dowiedzieć, kim naprawdę jest pan Miński. Katowali go w nieludzki sposób, aby się przyznał, do jakiej należy organizacji i po co przyjechał ze Śląska do Warszawy. Powiedziano mu, że dostanie 200 batów. Wymierzono mu karę wstępną 200 batów, miał sobie wybrać pałkę i tą pałą okładało go leżącego dwu bojców, inni stali mu na rękach i nogach. Dodatkowo nakazano mu liczyć, gdyż jak się pomyli mieli zacząć od nowa" - wspominał Skorupiński.
Czytaj o konflikcie pomiędzy IPN-em a deweloperem:
Deweloper o konflikcie
PAP/kz/mś
Źródło zdjęcia głównego: Stowarzyszenie Kolekcjonerzy Czasu