Niedługo intensywne grodzenie osiedli może być już niemożliwe. Ratusz pracuje nad uchwałą, która ma ograniczyć zjawisko i umożliwić nakładanie kar na wspólnoty i właścicieli za nieprzestrzeganie przepisów.
- Realny termin przyjęcia tej uchwały to początek przyszłego roku. Na pewno znajdzie się taki zapis, zakazujący grodzenia istniejących już ciągów komunikacyjnych pieszych – mówi Wojciech Wagner, naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej w urzędzie miasta.Nie wiadomo jeszcze, czy z zapisu będą mogli skorzystać np. mieszkańcy Gocławia. Kiedyś ciągi komunikacyjne, czyli przejścia były tam wszędzie. Dziś są tylko w niektórych częściach osiedla. - To jest bez sensu. Przyjemnie się chodzi między tymi blokami, których wspólnoty nie wpadły na pomysł żeby się grodzic - mówi jedna z mieszkanek. Płoty ciągną się tutaj przez setki metrów, co nie wszystkim się podoba. - Przeszkadza, trzeba to okrążać, trudno wjechać samochodami – żalą się mieszkańcy.
Deweloperzy chcą ulg
Planowana uchwała nie spowoduje, że grodzone osiedla znikną zupełnie, nie zakaże budowy płotów przy nowych inwestycjach. - Co innego jest zabronić, a co innego dać zachętę, żeby nie grodzili – komentuje Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Deweloperzy postulują ulgi podatkowe w zamian za udostępnianie prywatnej przestrzeni miejskiej, ale zwracają uwagę, że Polacy po prostu lubią płoty. - Ludzie w drugim zdaniu upewniają się, czy osiedle jest grodzone i strzeżone. To są dwa pytania, które padają notorycznie – opowiada o relacjach z klientami Płochocki.
Sebastian Wasilewski, "Polska i Świat"