To niezwykle gorzka puenta do historii Salara Farsiego i "Polskiego Patrioty". Choć tego drugiego udało się namierzyć, nie ma mowy o happy endzie, bowiem Irańczyk może zostać deportowany. - W Iranie grozi mi śmierć - twierdzi właściciel kawiarni przy Miodowej.
Salara Farsiego, który padł ofiarą wandala, wspierało wielu warszawiaków, a także przedstawicieli ważnych instytucji. Była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, przyszedł rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar i sekretarz kardynała Kazimierza Nycza. W identyfikacji prawdopodobnego sprawcy dewastacji pomogła natomiast kamera zainstalowana na ścianie Centrum Luterańskiego. Ekumeniczne przesłanie tej historii psuje jednak jej finał.
Kilka dni temu do mężczyzny trafiła smutna wiadomość. - Niestety dostałem list z kancelarii prezydenta, w którym poinformowano mnie, że nie mogę zostać obywatelem Polski, co jest dla mnie bardzo smutne, ponieważ ja jestem dobrym obywatelem - żali się Irańczyk.
Kiedy pytamy wprost, czy suma nieprzyjemnych sytuacji nie sprawia, że ma dość Polski i Polaków, stanowczo zaprzecza. - Nie. Poznałem tu wiele dobrych ludzi - mówi.
"Wrzucają do jednego worka"
Mężczyzna w Polsce jest od dziewięciu lat. Jest magistrem politologii, doktorantem Uniwersytetu Warszawskiego. Mówi po polsku, prowadzi własną kawiarnię w centrum. Chciałby głosować, kupić mieszkanie. Krótko mówiąc - ułożyć sobie życie w stolicy, ale wciąż ma status uchodźcy.
- Czuję się jak polski patriota, toleruję innych ludzi, codziennie rano wstaję i uczciwie idę do pracy. Staram się jak najbardziej integrować z społeczeństwem i pomagać innym ludziom. Kiedy ktoś zapyta mnie o patriotyzm spytam: co zrobiłeś dla swojego kraju? Czy pomagasz innym? Czy tolerujesz innych ludzi? - zastanawia się. Do Iranu wrócić nie może. - Napisałem w Warszawie pracę magisterską, w której skrytykowałam rząd w swoim kraju. Nie mogę tam wrócić, bo dostanę karę śmierci albo więzienie – przekonuje.
Będą kolejne wnioski
Kancelaria prezydenta Andrzej Dudy w krótkiej informacji nie podała szczegółowych przyczyn odmowy. Te mają trafić do Salara Farsiego w ciągu kilku dni. My zapytaliśmy o nie już dziś w biurze prasowym kancelarii. Do chwili publikacji tekstu nie dostaliśmy odpowiedzi.
Tymczasem adwokat Irańczyka Kamil Flatow już zapowiada kolejne wnioski o przyznanie obywatelstwa. – W przypadku takich spraw, decyzja jest bardzo uznaniowa. On może to zrobić, ale nie musi. Mój klient nie może się odwołać, może jedynie składać kolejne wnioski i to zrobimy – podaje pełnomocnik.
O swoim wsparciu zapewnia miasto. – Zapoznamy się z sytuacją i pomożemy. Skontaktujemy się z Irańczykiem – deklaruje Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza. I przypomina, że zdobycie obywatelstwa możliwe jest na dwóch ścieżkach: administracyjnej oraz prezydenckiej. – Zaczniemy od rozmowy, później pomożemy, w taki sposób, w jaki będziemy mogli – obiecuje rzeczniczka.
Sprawa lokalu na Miodowej
Sprawa lokalu na Miodowej
Sprawa lokalu na Miodowej
kz/b