Pół godziny trwały utrudnienia w metrze w nocy z soboty na niedzielę. Wszystko przez mężczyznę, który wszedł między wagony.
Początkowo metro informowało, że mężczyzna wszedł między wagony i tam miał jechać do czasu, aż zauważyli go pasażerowie, którzy zaalarmowali maszynistę. - Takie informacje przekazali nam pasażerowie. Po obejrzeniu nagrań z monitoringu okazało się jednak, że mężczyzna prawdopodobnie był pod wpływem alkoholu i myślał, że wchodzi do wagonu, a tak naprawdę wszedł między wagony - mówi Krzysztof Malawko, rzecznik prasowy warszawskiego metra.
Jak dodaje, doszło wtedy do uszkodzenia przewodów, które unieruchomiły pociąg. Mężczyzna po chwili wydostał się spomiędzy wagonów i wyszedł ze stacji metra.
Na 30 minut wstrzymano ruch
Zerwanie przewodów spowodowało uruchomienie systemu awaryjnego. - Na stacji Służew wypuszczono pasażerów i rozpoczęła się akcja zepchnięcia składu na tory odstawcze. Utrudnienia trwały około 30 minut - tłumaczył Malawko. W tym czasie nie kursowały składy jadące w stronę Kabat.
W poniedziałek taśmy z monitoringu ma przejrzeć m.in. policja. Metro w wyniku awarii poniosło straty.
bf/par
Źródło zdjęcia głównego: Maciej Wężyk / tvnwarszawa.pl