W poniedziałek przy ulicy Wileńskiej 5 zawaliła się klatka schodowa w opuszczonej kamienicy. Nie było ofiar. Jednak ewakuowano mieszkańców sąsiedniego budynku, ponieważ pojawiły się na nim pęknięcia. Część mieszkańców Wileńskiej 7 nie mogła wrócić na noc do swoich mieszkań.
"Nie ma zagrożenia"
"Właśnie PINB (Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego - red) zakończył dodatkowe oględziny kamienicy Wileńska 7 - nie ma zagrożenia. Mieszkańcy mogą już wracać do swoich mieszkań" - napisał we wtorek po południu na Twitterze wiceprezydent stolicy Michał Olszewski. Rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk powiedział we wtorek dziennikarzom, że w przypadku zniszczonych kamienic, do których są roszczenia, miasto w "pewnym sensie ma związane ręce" i nie może inwestować w ich odnowienie i utrzymanie. - Jest to potencjalnie własność prywatna - podkreślił rzecznik ratusza. - Przepisy tak zwanej małej ustawy reprywatyzacyjnej, która pod koniec ubiegłego roku weszła w życie, otwierają nam pewne możliwości prawne. W przypadku tej kamienicy na pewno będziemy analizowali, czy jest możliwość, aby uwolnić ją od roszczeń, to by też otworzyło możliwość inwestowania, ewentualnie sprzedanie tej kamienicy - dodał Milczarczyk.
Właśnie PINB zakończył dodatkowe oględziny kamienicy #Wilenska7 - nie ma zagrożenia. Mieszkańcy mogą już wracać do swoich mieszkań.— Michał Olszewski (@molszew77) 11 kwietnia 2017
Jest śledztwo
Również we wtorek popołudniu nowe informacje podała prokuratura. - Wszczynamy dochodzenie z artykułu 163, paragraf 2 - informuje Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy praskiej prokuratury.
Śledczy sprawdzą, kto jest odpowiedzialny za spowodowanie " nieumyślnego, niebezpiecznego zdarzenia", które zagrażało życiu wielu osób.
- We wtorek dostaliśmy materiały. Na razie jest za wcześnie, aby mówić o szczegółach zdarzenia - komentuje krótko Łukasz Łapczyński.
kz/PAP/pm