Jak pisaliśmy w poniedziałek, ani Zarząd Dróg Miejskich, ani urząd dzielnicy Mokotów nie przyznawały się do zasłonięcie kiosku płachtą z napisem "Kocham Warszawę" i zdjęciami stolicy.
Postanowiliśmy sami wytropić, kto za tym stoi.
Trop: wieżowiec
Trop podsunęli internauci. "A może to inwestor tego nowego wieżowca na Woli? Tam też był taki podobny neon "Kocham Warszawę" z serduszkiem..." – sugerował mok.
Chodzi o powstający budynek Warsaw Spire, na którym rzeczywiście pojawił się łudząco podobny napis. Przedstawiciele inwestora, firmy Ghelamco, zapewnili nas jednak, że nie mają z tym nic wspólnego. Zresztą o ile napis jest podobny, o tyle na zdjęciach nie ma ich wieżowca.
W międzyczasie nasz reporter udał się w okolice przysłoniętej budy. O płachtę zapytał w kawiarni, która znajduje się w pobliskim budynku. - Tam usłyszałem, że płachtę wywiesił zarządca budynku - relacjonuje Mateusz Szmelter, reporter tvnwarszawa.pl.
Niebezpieczna buda
Skontaktowaliśmy się z nim. – W istocie, to była nasza inicjatywa – przyznaje Dariusz Koradecki. To on jest zarządcą Uniwersusa. – Na budzie, która od lat była w coraz bardziej dramatycznym stanie, wisiały duże blachy, odspojone od konstrukcji. To stwarzało niebezpieczeństwo – przekonuje.
I relacjonuje, że miesiąc temu skaleczyło się o nie dziecko.
– Na recepcji udzieliliśmy mu pierwszej pomocy – zaznacza Koradecki.
Zapewnia również, że przy przesłanianiu budy płachtą kierował się względami estetycznymi. - Ten pomysł dojrzewał. Śledziliśmy informacje na temat tego kiosku w internecie. Staraliśmy się wybrać obrazy, które mogą kojarzyć z ciepłym uczuciem i Warszawą - podkreśla Koradecki. - Powiesiliśmy powłokę winylową w sobotę rano i już sporo osób idących do Łazienek robiło sobie zdjęcie na jej tle - dodaje.
Jak informowaliśmy w poniedziałek, instalacja z płachtą jest nielegalna. Co na to zarządca budynku. - Nie wiem, czy powieszenie przez nas powłoka jest nielegalna. Jeżeli przyjdzie do nas wezwanie, żeby ją usunąć, to odpiszemy. Jak nie będzie wyjścia to zdejmiemy powłokę – zapewnia Koradecki.
– Może jednak należałoby tę sprawę potraktować całościowo? Generalnie konstrukcja, która niszczeje powinna zostać usunięta, a tak się od lat nie dzieje – dodaje.
Sprawa utknęła
Rzeczywiście, kiosku nie powinno być w tym miejscu od 10 lat. W 2006 roku ZDM nie przedłużył dzierżawcy terenu umowy. Ale ten odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, gdzie sprawa utknęła. Dwa lata temu mężczyzna zmarł, urzędnicy poszukują spadkobierców.
Tymczasem SKO nie potrafi odpowiedzieć, na jakim etapie jest postępowanie. Gdy zapytaliśmy o sprawę, kilka godzin trwało poszukiwanie jej akt w archiwum. Mimo podanie dokładnej sygnatury, nie udało się ich odnaleźć.
Płachta zamiast obskurnego kiosku
ran/r