Kierowcy, którzy w porannym szczycie przejeżdżali Południową Obwodnicą Warszawy, utknęli w korku. W tunelu włączył się alarm pożarowy. Przez prawie godzinę przeprawa była zamknięta.
Do zdarzenia doszło o godzinie 7.48. Jak przekazał nam Łukasz Płaskociński ze straży pożarnej, w tunelu włączył się alarm pożarowy. - Na miejscu jest jeden zastęp straży. Trwa sprawdzanie - powiedział początkowo strażak.
Jak z kolei informowała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, w związku z akcją służb, były duże utrudnienia w ruchu. "Zablokowany tunel POW w obu kierunkach w związku z wystąpieniem procedury alarmowej. Utrudnienie potrwa do czasu odwołania" - napisali drogowcy.
Utrudnienia zakończyły się około 8.45.
Drogowcy szukają przyczyny
Dlaczego włączył się alarm? Tego Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad jeszcze nie wie. - W tunelu nie doszło do wypadku, nie było pożaru czy zadymienia. Uznano, że można bezpiecznie dopuścić ruch – powiedział Szymon Piechowiak z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Jak dodał, drogowcy sprawdzą, dlaczego alarm się włączył. - Będziemy weryfikować wyposażenie tunelu po kątem zwarcia lub innych kwestii technicznych, żeby ustalić, co wywołało alarm. Wiemy, gdzie szukać – przekazał.
Zaznaczył równocześnie, że GDDKiA rozważa sprawdzenie całego tunelu. - Dla nas najważniejsze jest to, że systemy bezpieczeństwa zadziałały. Wiedzieliśmy, co robić, na miejscu bardzo szybko pojawiły się służby, samochody wyjechały z tunelu – podsumował.
Kilometry korka
W związku z zamknięciem tunelu, wielu kierowców utknęło w gigantycznych korkach. Zator (jadąc od strony Wawra) zaczynał się już na moście Południowym. Z kolei podróżujący z Raszyna zwalniali na wysokości miejscowości Dawidy.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz