W nocy z wtorku na środę nie zobaczymy podświetlonego mostu Śląsko-Dąbrowskiego czy Świętokrzyskiego. Ratusz dołącza do protestu samorządów, które nie zgadzają się z planowanymi zmianami w udziałach z podatków PIT i CIT oraz polityką rządu związaną z negocjacjami unijnego budżetu.
Protest polegający na częściowym wyłączeniu świateł w wybranych polskich miastach został zapowiedziany w połowie listopada. Akcja odbywa się pod hasłem "Pozostaje nam tylko ciemność".
"1.12 odbędzie się Protest Samorządów. W miastach w całej Polsce symbolicznie zgasną światła w proteście przeciw rosnącej finansowej presji wywieranej na lokalne budżety przez rząd. W Warszawie wyłączymy iluminację kilku miejsc - symbolicznie, bez zagrożenia dla bezpieczeństwa" - napisał na Twitterze prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.
Jak wyjaśnił, w nocy z 1 na 2 grudnia miasto nie włączy iluminacji podświetlającej mosty: Śląsko-Dąbrowski, Gdański, Poniatowskiego, Siekierkowski, Świętokrzyski. Nie będzie działać także oświetlenie wiaduktu Markiewicza i iluminacja ciągu drzew w Alejach Ujazdowskich.
Rzeczniczka ratusza Karolina Gałecka dodała, że iluminacja Pałacu Kultury i Nauki będzie wyłączona 1 grudnia w godzinach 17-18.
Ratusz podkreślił dodatkowo w komunikacie, że ze względów bezpieczeństwa nie będą wyłączane światła przy ciągach drogowych, pieszych i rowerowych.
W pierwszej odsłonie akcja ma mieć charakter symboliczny. Możliwości kolejnych protestów i wyłączenia oświetlenia w całych miastach czy gminach nie wykluczył jednak prezydent Sopotu Jacek Karnowski, który przed dwoma tygodniami zapowiadał protest na warszawskiej konferencji prasowej. - Jedną z form protestu będzie częściowe wyłączenie 1 grudnia oświetlenia. Najpierw ostrzegawczo, potem w całych miastach i gminach, aby pokazać mieszkańcom, czego może im zabraknąć w konsekwencji zabierania przez rząd środków dla lokalnych wspólnot - mówił.
Protestują przeciwko ograniczaniu funduszy dla samorządów
Urzędnicy tłumaczą, że wtorkowy symboliczny protest jest odpowiedzią na działania Sejmu, który pod koniec października uchwalił "najbardziej antysamorządową ustawę w obecnej kadencji, kolejny raz pozbawiając mieszkańców pieniędzy na potrzeby ich lokalnych społeczności". Jak dodano, nowe przepisy mogą ograniczyć udział samorządów we wpływach z PIT i CIT.
Ustawą zajmują się obecnie senatorzy, potem wróci ona do Sejmu. Samorządowcy domagają się przerwania procesu legislacyjnego. Chcą też, by premier skierował do prac parlamentarnych projekt złożony w ramach inicjatywy ustawodawczej przez stowarzyszenie "Tak! Samorządy dla Polski".
"Inicjatywa ustawodawcza stowarzyszenia proponuje zwiększenie udziałów samorządów w podatku PIT z 38,16 procent do 48,16 procent. Podnosi to dochody gmin w naszym kraju o kwotę 11 336 421 000 złotych - według planów na 2020 rok. Podobne zapisy ustawowe powinny dotyczyć urealnienia dochodów powiatów i województw, by również te jednostki mogły realizować swoje zadania" - wyjaśnia ratusz.
Samorządowcy obawiają się też, że mogą zostać pozbawieni dofinansowania ze środków unijnych. Polska i Węgry sprzeciwiły się rozporządzeniu w sprawie mechanizmu wiążącego dostęp do środków unijnych z kwestią praworządności. Pozostałe państwa UE rozporządzenie zaakceptowały. Przedstawiciele rządów Polski i Węgier zapowiadają możliwość weta kolejnego wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027. Elementem pakietu budżetowego jest też tzw. fundusz odbudowy po epidemii koronawirusa.
- Będziemy dbali o to, by głos samorządów był w całej Europie słyszalny, żeby wszyscy wiedzieli, że jest stanowisko inne niż rządu, że jest stanowisko większości z nas, którzy popierają zakończenie negocjacji budżetowych i zadbanie o to, by te nowe instrumenty mogły funkcjonować - mówił pod koniec listopada prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.
Źródło: tvnwarszawa.pl / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl